- Najważniejsze są talent, pracowitość i cierpliwość, ale równie ważne - okoliczności. Jedna z tych rzeczy nie wystarczy, by na dłużej zaistnieć w dorosłym futbolu. Dużo mówi się o talencie, ale patrząc na przykłady zawodników, którzy w ostatnich latach przeszli z akademii do pierwszego zespołu Legii i sobie w tym zespole radzą, to każdy z nich wykazał się ogromną pracowitością i cierpliwością.
- Są oczywiście historie takie jak Sebastiana Szymańskiego, który bardzo szybko pokonywał kolejne szczeble w Akademii. Można powiedzieć, że przemknął przez drużynę U19 i rezerwy, w bardzo młodym wieku zadomowił się w „jedynce”. Jednak zdecydowanie więcej znajdziemy historii podobnych chociażby do tej Radka Majeckiego. Czyli chłopaka, który nie tylko ma talent, nie tylko ciężko pracował, ale również był cierpliwy, nie zwątpił w siebie, ani w cel do którego dążył. Sezon zaczynał jako trzeci bramkarz, a rundę jesienną kończył już jako pierwszy wybór trenera Sa Pinto. Są też przykłady mniej pozytywne, o których jednak nie chciałbym zbyt dużo mówić, kiedy zawodnik miał duży talent, dostał szansę w pierwszym zespole, ale nie poparł tego ciężką pracą i dziś nikt już o nim nie pamięta. Pamiętajmy, że debiut w seniorskiej drużynie Legii nie jest gwarancją, że dany chłopak zrobi dużą karierę. Trenerzy mają różne wizje, ale jedno jest bardzo istotne - by dać zawodnikowi zadebiutować dopiero wtedy, gdy jest na to gotowy. Jeśli ten debiut przyjdzie zbyt wcześnie, może bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Skłaniam się nawet ku temu, że lepiej zadebiutować trochę "za późno", niż trochę "za wcześnie". Przy tym, dodam dla jasności - bardziej jesteśmy zainteresowani, by ten chłopak zadebiutował w wieku 17 lat, niż w wieku 21 lat, natomiast musi mu to służyć.
Debiut to jedno, drugie - dalsze postępy zawodnika, utrzymanie się w pierwszym zespole i kolejne występy.
– Debiut zawodnika w pierwszym zespole nie jest w żaden sposób wiążący. W większości klubów chłopak może zadebiutować w wieku 17 lat, ale na dobre do składu przebija się półtora roku, czasem dwa, trzy lata później - gdy osiągnie dojrzałość fizyczną, psychiczną, odpowiedni poziom umiejętności oraz stabilność formy. Gotowość do debiutu nie jest równoznaczna z gotowością do odgrywania realnej roli w wyjściowym składzie. Czasami słyszę, że zawodnicy występujący w drużynach U17 czy U18 mówią, że są już gotowi do gry w ekstraklasie. Wiesz w jakim wieku młodzi zawodnicy rozgrywają w ekstraklasie swoje pierwsze trzy mecze z rzędu w podstawowym składzie? Bo jak się wychodzi na boisko trzy razy z rzędu, to jest się gotowym do powtarzalnej gry na pewnym poziomie. Michał Żyro miał wówczas 18 lat i 8 miesięcy, Sebastian Szymański - 18 lat i 11 miesięcy, Radosław Majecki - dokładnie 19 lat, Rafał Wolski - 19 lat i 9 miesięcy, Konrad Michalak - dokładnie 20 lat, Mateusz Wieteska i Dominik Furman - 20 lat i 5 miesięcy, Jakub Arak - 22 lata i 1 miesiac, Michał Kopczyński - dopiero 24 lat i 1 miesięcy!
Zbyt szybki debiut niesie za sobą spore ryzyko. Przede wszystkim ryzyko spalenia psychicznego chłopaka, który w wieku 17 czy 18 lat może zwyczajnie nie udźwignąć słabego występu, czy zdjęcia z boiska przez trenera jeszcze w trakcie pierwszej połowy, a takie historie też miały miejsce. Trzeba też spojrzeć na inny wymiar - u niektórych spełnienie, a tym bywa debiut, osłabia motywację. Z własnego doświadczenia wiem, że zawodnicy, którzy zasłużyli na debiut cenią sobie to bardziej, niż ci, którzy otrzymali taką szansę w "prezencie", a przecież zdarza się w piłce, że zawodnik zostaje niemal wypchnięty na boisko, aby przekonać go do podpisania kontaktu. Debiut uzyskany ciężką pracą i wygraną rywalizacją pozytywnie wpływa na późniejszą motywację u zawodnika.
Jeden sobie poradzi ze zbyt szybkim debiutem, ale dziewięciu nie. Podobnie rzecz ma się z wypożyczaniem zawodników do klubów I czy II ligi, by się ogrywali. Bardzo ważne, by wybór klubu był odpowiedni, adekwatny do aktualnych umiejętności i dojrzałości psychicznej tego chłopaka. Jednak najważniejsze, by zawodnik, idąc do pierwszej ligi, miał szansę regularnie występować. Jeżeli wypożyczasz gracza na pół roku i on zaliczy jeden występ w trakcie rundy, to najpewniej popełniłeś duży błąd w doborze miejsca, do którego go wysłałeś. Gdy taki młody zawodnik odbije się od pierwszej ligi, to nie traci on tylko jednej rundy. Traci dużo więcej - czas gdy nie grał, ale i czas by później wrócić do nas, odbudować się psychicznie, znów kogoś zainteresować, i zrobić kolejne podejście. Dlatego czasem lepiej poczekać z wypożyczeniem, dać chłopakowi rok dłużej popracować w klubie, ograć się w rezerwach i dopiero wypożyczyć go do I ligi, żeby tam miał szansę naprawdę zaistnieć. Zawodnicy często sami się palą, żeby jak najszybciej iść na zaplecze Ekstraklasy, nie zdając sobie sprawy, że w przypadku błędu stracą dużo czasu, by odbudować swoją pozycję i na nowo udowodnić, że warto dać im drugą szansę.
Awans do pierwszego zespołu może zawodnikowi zaszkodzić?
– Treningi z pierwszym zespołem są dla młodego zawodnika bardzo cenną lekcją, ale jeśli jest to robione z głową. Przykładowo, gdy kadra I drużyny liczy 35 zawodników, w tym kilku juniorów, to nie ma szans, by sztab szkoleniowy mógł poświęcić tym chłopcom wystarczająco dużo uwagi. Po prostu nie ma na to czasu w tygodniowym mikrocyklu treningowym. Młody zawodnik potrzebuje tej uwagi bardzo dużo, wskazówek, treningu o odpowiedniej intensywności, natomiast przy tak szerokiej kadrze jest to niemożliwe. Przy tym może się okazać, że ci młodzi chłopcy nie będą w ogóle grać, bo w pierwszym zespole będą jedynie rezerwowymi, a mecze rezerw będą się pokrywać ze spotkaniami „jedynki”. W takiej sytuacji, zamiast się ogrywać, głównie tracą czas. Jak maja poprawiać swoje braki, skoro na treningu odgrywają marginalną rolę, a sztab nie poświęca im uwagi? Nie da się. W Legii wygląda to teraz inaczej. Młodzi zawodnicy z rezerw regularnie zapraszani są na treningi, ale w odpowiednim momencie. Głównie w czasie zgrupowań reprezentacji, kiedy liczba graczy na treningu pierwszego zespołu jest mocno ograniczona przez powołania do kadr, więc każdy z tych młodych chłopaków odgrywa realną rolę w treningu, w gierkach, ma odpowiednio dużą uwagę sztabu. W takiej sytuacji ci zawodnicy rzeczywiście mogą bardzo dużo chłonąć.
Zawodnicy rezerw, którzy spędzili już w dwójce trochę czasu, powinni szukać możliwości wypożyczenia do I i II ligi?
– Myślę, że byłoby to wskazane, w sytuacji gdy nie są jeszcze gotowi na pierwszą drużynę Legii, ale widzimy w nich potencjał by się w niej w przyszłości znaleźli. Przykład Kacpra Pietrzyka, który trafił zimą do drugoligowej Olimpii Grudziądz czy Mateusza Bondarenki, który mógł trafić do pierwszoligowej Chojniczanki Chojnice. W przypadku „Bondiego” uznaliśmy jednak, że jeszcze jedna runda w „dwójce” dobrze mu zrobi, tym bardziej, że regularnie pojawia się też na treningach w pierwszym zespole. Po sezonie wrócimy do tematu wypożyczenia. Warto też zwrócić uwagę na inny aspekt. Latem nasi zawodnicy z rocznika 1998-2001, ale też młodsi mogą wzbudzać spore zainteresowanie, ze względu na wprowadzony obowiązek gry młodzieżowca w Ekstraklasie, a przecież od lat taki sam przepis obowiązuje w I i II lidze. Mamy kilku chłopaków, którzy spokojnie mogliby latem trafić do klubów z tych klas rozgrywkowych, czy to na wypożyczenie czy na zasadzie transferu definitywnego z opcją odkupu. Kilku chłopaków w rezerwach jest już gotowych przynajmniej na I ligę, ale nadal są w klubie ponieważ wysoko oceniamy ich szanse na bezpośrednie przebicie się do jedynki. Jeśli to się nie uda przy pierwszym podejściu, w przyszłości zdecydujemy się na wypożyczenie, aby przetarli się przed Ekstraklasą. Wierzę, że prędzej czy później zobaczymy tych chłopaków w naszej drużynie. Idealny scenariusz to jedna runda, maks sezon spędzony na wypożyczeniu w klubie na zapleczu Ekstraklasy, gdzie taki chłopak regularnie grałby przez kilka miesięcy, a po tym okresie decyzja trenera Legii, że warto dać temu zawodnikowi szansę w pierwszej drużynie.
Kiedy jest najlepszy moment na podpisanie zawodowego kontraktu z młodym zawodnikiem?
– Nie ma idealnego wzorca, bo każdy zawodnik, każdy przypadek jest inny. Co ważne, nie płacimy zawodnikom dużych pieniędzy na etapie juniora. Ci chłopcy muszą pamiętać, że dobre pieniądze czekają ich dopiero na poziomie seniorskim. Ich celem musi być przebicie się do dorosłego futbolu, więc nie mogą czuć się nasyceni już w wieku 16 czy 17 lat. Zawodowy kontrakt powinien być nagrodą za ciężką pracę i zaangażowanie, sygnałem, że wierzymy w tego chłopaka. Nie możemy doprowadzić do sytuacji, że rozdajemy kontakty każdemu, zawodnicy muszą się uczyć, że na wszystko w życiu trzeba sobie zapracować.
Zapis całej rozmowy z dyrektorem Akademii Piłkarskiej Legii Jackiem Zielińskim można przeczytać na akademia.legia.com
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.