News: Jak mieszkają młodzi legioniści? Odwiedzamy bursę

Jak mieszkają młodzi legioniści? Odwiedzamy bursę

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

14.05.2015 15:00

(akt. 13.12.2018 11:23)

Jeden z upalnych dni tego roku, godzina 10. Wchodzimy do salezjańskiej bursy w Warszawie, która do tej pory wydawała się być zamknięta dla wszystkich - nie licząc pracowników oraz wychowanków. Jest cicho i pusto - zawodnicy w szkole lub na treningach. To w budynku przy ulicy Wiślanej mieszka wielu legionistów. - Tam gdzie jest człowiek, zawsze pojawią się jakieś trudności - wychowawcze czy organizacyjne. Wszystko jest jednak na bieżąco uzgadniane i negatywne sprawy są eliminowane. W tym roku szkolnym na ponad 50 zawodników stołecznego klubu, musieliśmy pożegnać się z czterema - dwóch odeszło w październiku, a dwóch w marcu - opowiada dyrektor placówki ksiądz Andrzej Borysiak.

Zdjęcia z wizyty w bursie (fot. Marcin Słoka)

 

Bursa wychowuje wyłącznie młodzież męską. Kobiety jedynie tam pracują, nie ma mowy o rówieśniczkach, które mogłyby zajmować pokoje. Praktycznie wszyscy młodzi piłkarze Legii - do osiągnięcia pełnoletności - zamieszkują budynek na Powiślu. A jak tam jest? Postanowiliśmy sprawdzić sami. Spotkaliśmy z obecnym dyrektorem bursy, który nie bał się rozmowy i pokazał nam wszystkie pomieszczenia, włącznie z pokojami. Tajemnic przed nami nie było.


- Jednym z założeń Akademii Piłkarskiej Legii Warszawa jest rozwój młodego człowieka na wszystkich płaszczyznach: edukacyjnej, emocjonalnej, sportowej i społecznej. Nasi podopieczni otrzymują od nas wsparcie we wszystkich tych dziedzinach. 
Aby zawodnicy spoza Warszawy mieli możliwość skorzystania z przygotowanej oferty, akademia stanęła przed wyborem miejsca zakwaterowania. To było pierwszą motywacją rozpoczęcia współpracy z bursą salezjańską przy ul. Wiślanej. Założenia edukacyjno – wychowawcze tej placówki, jak również nasze, są w tym zakresie bardzo zbieżne i dlatego stała kooperacja rozpoczęta pięć lat temu i układa się bardzo pozytywnie - mówi Dyrektor Wykonawczy Akademii Ernest Waś.


- Wychowanie młodego człowieka jest niezwykle delikatnym i wielowymiarowym procesem: między innymi składa się z nabywania dojrzałości fizycznej i sprawnościowej, rozwoju intelektu, dojrzewania w zakresie dokonywania wyborów, dojrzałości emocjonalnej, moralnej, nawiązywania więzi międzyludzkich. Takie idee są bliskie osobom pracującym w akademii, jak również w Bursie. Wśród wychowawców sprawujących opiekę są tacy, którzy podzielają zainteresowania sportowe zawodników poprzez czynne uprawianie sportu, udział w meczach wychowanków oraz meczach pierwszej drużyny Legii, co jest bardzo znaczące dla graczy - dodaje Waś.


...


- Współpraca z Legią trwa już pięć lat. Chłopcy trochę już z nami przebywają. Rozmawiamy z koordynatorami i trenerami, uzgadniamy wiele spraw. Ze strony trenerów za kontakty między nami, a klubem odpowiedzialny jest p. Sebastian Różycki - zaczyna dyrektor ośrodka ksiądz Andrzej Borysiak.


...


Jak się układa współpraca z klubem?


- Tam gdzie jest człowiek, zawsze pojawią się jakieś trudności - wychowawcze czy organizacyjne. Wszystko jest jednak na bieżąco uzgadniane i negatywne sprawy są eliminowane. Gdy po obu stronach są odpowiedzialni ludzie, to jest płaszczyzna do porozumienia. Czasami musimy prosić o listę młodzieży, która wyjeżdża danego dnia. Gdy ją mamy, możemy przygotować prowiant na drogę, niby drobiazg lecz ułatwiający kuchni organizację pracy.


A jak zachowuje się młodzież?


- Po młodzieży zawsze można się spodziewać całego spektrum zachowań. Zdarza się, że niektórzy omijają zasady lub tego próbują. Czasami musimy przypominać regulamin. Najważniejsze są dla nas zasady księdza Bosko. Jego system prewencyjny zakłada, by towarzyszyć młodemu człowiekowi w jego drodze życiowej, pomagać w podejmowaniu decyzji, pochwalić za realizowane dobro, a
czasami wskazać niewłaściwe postępowanie. Jak mówił ks. Bosko: "kochać to, co kocha młodzież".



Jan Bosko 
był księdzem żyjącym w dziewiętnastym wieku. W 1934 roku został kanonizowany przez papieża Piusa XI, a zatem wspomnianego duchownego uznano świętym. Jego wychowawczy system prewencyjny bazował na rozumie, religii i miłości. Nie nakazywał siłowego przymuszania do sakramentów czy spowiedzi, lecz miał zachęcać do korzystania z nich. Proponował, by wychowawca młodzieży był jej przyjacielem, nie katem od wymierzania kar. Opiekun ma też dawać przykład.



Zdarzały się usunięcia z bursy?


- Bywało, że trzeba było komuś podziękować i poprosić o opuszczenie bursy. Dotyczyło to też zawodników Legii. Nie możemy tolerować sytuacji, które godzą w drugiego człowieka. Co było z nimi dalej w klubie? To już było w gestii trenerów. To sporadyczne przypadki. W tym roku szkolnym na ponad 50 zawodników stołecznego klubu, musieliśmy pożegnać się z czterema - dwóch odeszło w październiku, a dwóch w marcu.


Były sytuacje, że zawodnicy przychodzący do Legii za wszelką cenę próbowali uniknąć bursy.


- Nie znam takich sytuacji. Było wręcz przeciwnie. Niektórzy usunięci z naszej placówki szli do innej bursy i żałowali, że "wylecieli" od nas. Mamy salę multimedialną, gdzie wychowankowie mogą oglądać mecze na dużym ekranie. To jeden z atutów, bardzo ważny dla młodych adeptów piłki nożnej. Nie znam takiego przypadku, że ktoś do nas nie przychodził, bo bał się zasad. Jan Paweł II powiedział kiedyś do młodych: - "Jeśli nikt od Was nie wymaga, sami od siebie wymagajcie". I dodawał również, że "kto stawia wymagania, ten Was kocha". 


---


Ponownie Waś. - 
Wychowawcy w bursie monitorują postępy edukacyjne i proces edukacyjny piłkarzy, poprzez stałą współpracę z nauczycielami w szkole, jak również ścisły kontakt z koordynatorami i trenerami akademii. Dla rodziców naszych podopiecznych najważniejsze jest bezpieczeństwo. Odległość, która dzieli zawodników nie pozwala im na częste wyjazdy do domu. Władze Legii, koordynatorzy, trenerzy i wychowawcy w bursie mają na celu podejmowanie takich działań, aby gracze jak i ich rodzice mieli poczucie spokoju.


...


Legioniści zachowują się inaczej od pozostałych?


- Tak. Na obecnym etapie ich życia, piłka nożna jest na jednym z czołowych miejsc. Zdarza się, że kopią piłkę w pokoju, czy na korytarzu. Raz nawet grali pod prysznicami, ale trudno młodzież wsadzić w ramki czy przywiązać do krzesła. W wyznaczonym  czasie na rekreację, chłopcy mogą skorzystać z niewielkiej salki sportowej. Na cieplejsze miesiące rozstawiamy boisko do siatkonogi. Ważne jest, że codziennie od 16:30 przez dwie godziny jest czas na naukę własną. I wtedy też, nieliczni, chcieliby grać w piłkę.


Czyli wychowawcy przymuszają wtedy młodzież do nauki?


- Nie nazwałbym tego przymuszaniem. To po prostu spełnienie obowiązku względem siebie. Jeśli chłopcy nie odrobią lekcji, będą mieli zaległości. Ten czas powinni przeznaczyć na naukę. Nie jest łatwo nad tym panować - niektórzy są zapatrzeni w piłkę i mają średnią ledwo powyżej dwójki. Nie brakuje jednak takich, którzy "ocierają się" o czerwony pasek. Są też maturzyści, którzy kończą liceum ze średnią powyżej piątki.  Młodzi sami wiedzą co mają zrobić, co przygotować. Musimy jednak czuwać, czy faktycznie się uczą, czy jednak grają w różne gry na komputerze, bo tak też bywa.


- Nieraz zdarzało się, że chłopcy w pokoju cichej nauki zamiast się uczyć, "odpalali" na komputerze gry. W trakcie odrabiania lekcji, nie ma mowy o zabawie. W wolnym czasie mogą jednak robić co chcą, choć wiadomo, że nie pozwalamy na całonocne korzystanie z laptopów. Nie brakuje takich, którzy mogliby tak przesiedzieć kilkanaście godzin przed ekranem. Od 22:00 obowiązuje cisza nocna. Obecnie smartfony czy tablety pozwalają na całodobowy kontakt ze światem zewnętrznym, rozmowy z rówieśnikami. Chłopcy w bursie dorastają i starają się być samodzielni. Nie decydujemy za nich, ale pomagamy w podejmowaniu właściwych decyzji.


...


Piwo, trochę szaleństwa i… uderzająca cisza po wejściu jednego z wychowawców. W tym przypadku, już kilkanaście miesięcy temu, pewna grupa poległa. Wizyta trenera, szybka relegacja z bursy i wkrótce pożegnacie się z Legią - takie historie również się zdarzały, co potwierdzają nasze rozmowy z byłymi i obecnymi mieszkańcami bursy.


...


Jakie są główne zasady w bursie?


- Nie utrudniać życia innym wychowankom, być obowiązkowym i punktualnym. Przede wszystkim są godziny, w których młodzież powinna już być w bursie. W tym temacie pomaga nam elektronika - każdy ma kartę, którą rejestruje momenty wyjścia z naszego obiektu i powrót. Rozbudowujemy system, który wkrótce pozwoli nam prowadzić listę obecności na bieżąco. Czasem trudno stwierdzić ile osób jest w bursie, bo w sumie mamy 146 miejsc. W klasach nauczyciele mają łatwiej, a u nas wychowawca grupy musi odwiedzić kilka pomeiszczeń aby sprawdzić obecność.


- Młodzież musi również być na posiłkach, choć legioniści mają to inaczej poustawiane. Główną różnicą jest to, że zawodnicy jedzą obiady w szkole. Zasady są też takie, że trzeba zjeść wszystko, co się wzięło. Pożywienie kosztuje, a w niektórych regionach świata ludzie umierają z głodu. Do niektórych to dociera, choć są też tacy, którzy uważają, że skoro płacą, to mogą robić z tym co chcą. Błąd! To Legia za nich płaci. Klub dopinguje nas też do zachowania norm kalorycznych. Jeżeli ktoś notorycznie nie dojada lub unika posiłków, informujemy o tym koordynatorów.


Bursa salezjańska jest bardziej restrykcyjna od innych placówek w Warszawie?


- Każda bursa ma swój regulamin i wymagania, które w większości się pokrywają. W naszym systemie wychowawczym staramy się ukierunkować młodego człowieka na dobro. Ksiądz Bosko mówił, że "wychowujemy dobrych chrześcijan i uczciwych obywateli". Stawiamy zatem zasady, które mogą wydawać się restrykcyjne, ale moim zdaniem są normą w codziennym życiu. Gdy przychodzi się do domu, to nikt nie wchodzi w zabłoconych butach prosto do salonu. Trzeba zdjąć obuwie. Dlatego też wymagamy, aby był zachowany porządek w pokojach i w innych miejscach gdzie przebywają wychowankowie. To przygotowanie młodzieży do życia w społeczeństwie. Jeśli nie nauczą się teraz dbać o porządek, to kiedy? Życie to szybko zweryfikuje.


...


- Zdarzało się "kocenie" młodszych, które objawiało się w dziwny sposób, ale jeśli mam podsumować sam pobyt w bursie, to było w porządku. Codziennie dziesięciominutowa modlitwa, po której nie brakowało ogłoszeń dyrekcji. Przede wszystkim liczył się porządek w pokojach. Narzekało się jedynie na posiłki, były jak dla niemowląt - opowiada jeden z byłych wychowanków, który obecnie sam wynajmuje mieszkanie.


...


Nie każdy z chłopców jest wierzący, a wasze wychowanie jednak mocno stawia na religię.


- Każdy przychodząc do bursy musi się zgodzić na uczestnictwo w religijnym życiu wspólnoty. Obowiązkowa jest codzienna wieczorna modlitwa (trwa około 10 minut - red.). W każdą niedzielę młodzież ma okazję uczestniczyć we Mszy Świętej. Nie jest tak, że część chłopców nie wierzy. W rozmowach z nimi wychodzi, że to taka moda. To dziwne zachowanie we współczesnym świecie. Jeśli zapytamy młodych ludzi dlaczego tak jest, że uciekają od wiary, to nikt nie będzie potrafił tego sensownie wytłumaczyć. Religia to jedna z głównych zasad systemu prewencyjnego i z tego nie zrezygnujemy.


Zauważacie sukcesy legionistów? Macie w końcu w swoich szeregach zawodników, którzy mieli już okazję zadebiutować w Ekstraklasie.


- Oczywiście. Zespołowe jak też indywidualne. Promujemy dobre zachowanie w bursie i doceniamy otwartość wychowanków. Jeśli zbiorą odpowiednią ilość punktów za czystość w pokoju, młodzi mogą wybrać nagrodę w danym miesiącu - pójście do kina, Hulakula, pizza, wyjście na basen. Chodzi o wyrobienie i utrwalenie umiejętności przestrzegania norm społecznych.



W bursie imienia księdza Jana Siemca mieszka ponad pięćdziesięciu legionistów. Nie brakuje tych, którzy występują w rezerwach oraz trenują z pierwszym zespołem. Między innymi są tam Adam Ryczkowski, Mateusz Wieteska, Wiktor Lasota, Bartosz Skowron czy Tomasz Nawotka.



Piłkarze Legii normalnie zarabiają, to w pewnym stopniu utrudnia wam ich wychowanie?


- To jest zauważalne, zbyt szybko stają się "młodymi gwiazdami" i nie wszyscy potrafią unieść taki ciężar. Takim graczom wydaje się czasem, że już wiele osiągnęli, ale prawda jest taka, że jeszcze wiele pracy przed nimi. Przy naszej współpracy z rodzicami i klubem można się spodziewać, że większość z nich stanie się wartościowymi ludźmi.



Zobaczyliśmy skromne pokoje, kilka ogólnodostępnych sal i ogólny ład, który panował w salezjańskiej bursie. Nie brakuje tych, którym takie życie odpowiada, ale po drugiej stronie wagi mamy też tych, którzy chcą stamtąd szybko odejść. - Mówię ci, to męczące. Chciałbym mieć trochę niezależności, ciągła kontrola jest uporczywa. Po sezonie, czas się ruszyć i coś wynająć - mówi jeden z legionistów. Życie na własną ręką wybrało kilku zawodników od samego początku. Przykłady to choćby Mateusz Hołowania i Krystian Bielik, którzy razem mieszkali w jednym z warszawskich mieszkań. Każdy ma jednak swój przepis na wygodne życie.


Władze akademii dbając o bezpieczeństwo, nie pozwalają na samodzielne wynajmowanie mieszkań zawodnikom. Przemawiają za tym pewne argumenty - chłopcy są niepełnoletni, jak również to, że nie są wystarczająco dojrzali i odpowiedzialni. Alternatywą może być oddzielne mieszkanie pod warunkiem, że rolę opiekuna przejmuje rodzic któregoś z piłkarzy. Z różnych przyczyn takie rozwiązanie jest trudne logistycznie, m.in. dlatego, że wymaga od ojca lub matki przejęcia pełnej odpowiedzialności za powierzonych mu graczy - kończy Waś.  

Polecamy

Komentarze (38)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.