News: Jakub Rzeźniczak: Plusik stawiam przy Araku

Jakub Rzeźniczak: Plusik stawiam przy Araku

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

06.07.2015 15:08

(akt. 07.12.2018 22:24)

Z Jakubem Rzeźniczakiem porozmawialiśmy na koniec zgrupowania w austriackim Leogang o tym ja ma się zmienić gra zespołu, o zawodnikach, którzy dołączyli już do drużyny, o tym czego możemy się spodziewać po legionistach w nowym sezonie oraz o tym, kto się wyróżnił podczas obozu przygotowawczego. - Plus indywidualny postawiłbym przy Jakubie Araku. Pamiętam tego chłopaka przed wypożyczeniem do Zagłębia Sosnowiec i nie przekonywał mnie. Teraz prezentuje się naprawdę nieźle fizycznie, dojrzał też piłkarsko i psychicznie. Może mieć ciekawe wejście w pierwszy zespół - ocenia w rozmowie z Legia.Net "Rzeźnik".

Zgrupowanie w Leogang już za nami, nad czym najmocniej pracowaliście?


- Nad wszystkim po trochu, choć najmocniej nad atakiem pozycyjnym i jego doskonaleniu. Trenerzy starają się nam wpoić więcej wariantów i schematów – po to byśmy mogli prawidłowo reagować, na sposób gry rywala. Jeśli przeciwnik gra w ustawieniu 4-2-3-1 czy też 5-3-2, to my musimy się tak ustawić, by zasieki rywala ominąć. Przećwiczyliśmy różne warianty i to na pewno nam się przyda. Sądzę, że w lidze będzie nam to bardzo przydatne.


Czyli jakieś wnioski po rundzie wiosennej zostały wyciągnięte?


- Tak, szczególnie jeśli chodzi o naszą niemoc w ataku. Było to widać w końcówce sezonu, gdy bramek nie traciliśmy, ale ze strzelaniem goli był problem. Kreowanie sytuacji trudno nam przychodziło i na to trenerzy zwrócili uwagę. Poza tym prawdopodobnie odejdzie Ondrej Duda, przyszedł Nemanja Nikolić i trzeba to wszystko poukładać – nad tym też sporo pracowaliśmy.


Jak do tej pory do zespołu dołączyło trzech nowych piłkarzy – Michał Pazdan na boisku prezentuje się dość pewnie, agresywnie. Ma szansę przełamać ten sterepotyp mówiący o półrocznej aklimatyzacji?


- Michał szybko się zaaklimatyzuje, jeśli już tego nie zrobił. Choć na pewno będzie się musiał przestawić na grę w Legii, będzie musiał częściej atakować. Prezentuje wysoki poziom, nie powinien mieć problemów z wejściem do zespołu. Poza tym wydaje mi się, że w Legii łatwiej jest zaadoptować się graczom defensywnym. Fajnie to pokazywał przykład Dossy Juniora, który za trenera Jana Urbana z miejsca stał się ważnym graczem drużyny.


Nemanja Nikolić – ma duży wachlarz możliwości i jako obrońca chyba już mogłeś się o tym przekonać.


- Tak, to prawda – potrafi wyjść do piłki, zagrać kombinacyjnie, rozegrać futbolówkę ze skrzydłowymi czy zawodnikami ze środka pomocy. Do tego jest typem lisa pola karnego, szuka sobie miejsca i zwykle robi to gdzieś w świetle bramki. Słyszałem od Tomka Kiełbowicza, że to taki atakujący podobny trochę do Tomka Frankowskiego – zawsze potrafi się znaleźć w odpowiednim czasie i miejscu, super wychodzi do prostopadłych zagrań. Lubi grać na linii spalonego, co było dobrze widać w spotkaniu ze Steauą. Jak się da złapać cztery razy na spalonym, ale przy kolejnym już nie i trafi do siatki, to wszyscy będą z tego zadowoleni. Miejmy nadzieję, że tak to będzie właśnie wyglądało, a dzięki jego trafieniom będziemy wygrywać mecze i gromadzić punkty.


Wciąż najmniej wiemy o Pablo Dyego. Wydaje się, że na razie trochę odstaje.


- Piłkarze, którzy przybywają do nas z innych kontynentów potrzebują więcej czasu by się w tym wszystkim odnaleźć. Nie jest to wszystko takie łatwe, dodatkowo dochodzi bariera językowa. Pablo po angielsku mówi trochę. Poza tym musi wdrożyć się w taktykę, poprawić grę pod tym względem – tutaj ma chyba największe rezerwy.


Szykujecie kilka nowinek taktycznych – wygląda na to, że chcecie grać bardziej ofensywnie, choćby poprzez większe zaangażowanie w akcje bocznych obrońców.


- Może bez wchodzenia w szczegóły taktyczne, ale faktem jest, że chcemy grać bardziej ofensywnie. Chcemy stwarzać więcej sytuacji pod bramką przeciwnika, mieć więcej okazji bramkowych. Po odejściu Miro Radovicia tych sytuacji było znacznie mniej. Bramek również. Trzeba zrobić wszystko, by to zmienić. „Rado” sam robił moim zdaniem 40 procent gry ofensywnej. Brakuje go od pół roku i czas najwyższy opracować i zaprezentować inne warianty, które pozwolą nam na większy wachlarz możliwości pod bramką przeciwnika. Jeśli nie ma jednego gracza, który ciągnie grę do przodu, to trzeba znaleźć inne opcje – może takich graczy będzie kilku, jeden pchnie zespół do zwycięstwa w pierwszym meczu, a drugi w kolejnym. Trener powiedział ostatnio, że Radović był takim naszym Suarezem. Podzielam taką opinię, to nic odkrywczego, widać było wiosną jak bardzo nam go brakowało, ale musimy nauczyć się żyć bez niego.


Często w Austrii graliście z pominięciem drugiej linii – to dlatego, że Ondrej Duda jest szykowany na sprzedaż?


- Czasem szukamy jak najszybszej możliwości posłania piłki do najbardziej wysuniętego gracza – napastnika, czy kogoś wbiegającego z głębi. W ten sposób można zaskoczyć rywala, a przy tym zmniejszamy ryzyko straty w piłki środku pola. Często wiosną traciliśmy piłkę w niebezpiecznych rejonach, rywale kontrowali i nas karcili. Takie rzeczy chcemy wyeliminować. By zdobywać dużo bramek, musimy być częściej i szybciej w tej ofensywnej strefie boiska. Dlatego też piłki zagrywamy wyżej niż poprzednio.


Na „dziesiątce” najczęściej możemy oglądać Michała Masłowskiego. Wydaje się, że wyglądał na tym zgrupowaniu naprawdę nieźle.


- Od początku wiedziałem, że „Masło” jest dobrym zawodnikiem, ale miał pecha, trafił na bardzo trudny okres. Zbyt szybko odpowiedzialność za grę ofensywną spadła na jego barki. Rado odszedł, Dudi był kontuzjowany. On jeszcze nie zdążył się przestawić, a już wszystko było zależne od niego. Nie grał źle, ale tych bramek było mało i nie wygrywaliśmy meczów. Teraz gra coraz lepiej, nabiera pewności siebie. Jeśli będzie grał częściej i zacznie notować asysty i bramki, to będzie jeszcze lepiej. Ma odpowiednie umiejętności.


Rok temu mieliście w składzie Miroslava Radovicia, Orlando Sa, Dosse Juniora, Inakiego Astiza, Jakuba Koseckiego. Zaraz do tej listy dopiszemy Ondreja Dudę. Teraz doszli Michał Pazdan i Nemanja Nikolić. Na papierze wyglądacie gorzej niż rok temu. Czego możemy się więc po tej Legii spodziewać?


- Okienko jeszcze trwa, plany są takie, że jeszcze ktoś powinien do nas przyjść. Na razie musimy sobie poradzić w obecnym stanie kadrowym. Ci, co są w kadrze, muszą na siebie wziąć odpowiedzialność. Musimy polepszyć styl, dłużej utrzymywać się przy piłce i zdobywać więcej bramek. Możemy więc spodziewać się Legii grającej bardziej widowiskowo.


Największe plusy zgrupowania?


- Na obozie były świetne warunki, można nawet powiedzieć, że idealne. Plus indywidualny postawiłbym przy Jakubie Araku. Pamiętam tego chłopaka przed wypożyczeniem do Zagłębia Sosnowiec i nie przekonywał mnie. Teraz prezentuje się naprawdę nieźle fizycznie, dojrzał też piłkarsko i  psychicznie. Może mieć ciekawe wejście w pierwszy zespół.


Minusy jakieś były?


- Chyba tylko kontuzje. Kilka się przytrafiło, najpoważniejszy jest ten uraz Ivicy Vrdoljaka, który ciągnie się już kilka miesięcy. Przez to nie może z nami normalnie trenować. Pozostałe kontuzje były pechowe, ale nie są na szczęście aż takie groźne. Makowski początkowo miał dłużej pauzować, ale za kilka dni ma wrócić do zajęć. Miał trochę za mało wolnego po meczach CLJ, ale co go nie zabije, to go wzmocni. Wróci jeszcze silniejszy. To inteligentny chłopak i wyciągnie z tego odpowiednie wnioski – że lepiej nie wbiegać Jodle pod nogi (śmiech).


Kolejny raz wiele rzeczy z przygotowania fizycznego robiliście na boisku, w czasie gierek. To najlepsza metoda przygotowań?


- Przerwy między sezonami są obecnie tak krótkie, że nie ma sensu robić jakiejś dużej pracy nad wytrzymałością. Przez 10 dni przerwy nie straciłem wiele na wytrzymałości. Dlatego bardziej skupiamy się na podtrzymaniu tego co było, praca tlenowa wykonywana podczas gierek w zupełności nam wystarczy. Kiedyś pracowaliśmy inaczej, ale przerwy na obozy były znacznie dłuższe. Wszystko się zmienia. Trener wprowadza wzorce z Premiership i na pewno są to dobre metody.


Jako stoper masz dwóch młodych konkurentów – Mateusza Wieteskę i Rafała Makowskiego.  Co byś o nich powiedział?


- Wieteska mimo młodego wieku ma świetne warunki fizyczne. Wszystko w jego rękach i nogach. Jeśli będzie pracował z zaangażowaniem, to wkrótce powinien walczyć z powodzeniem o miejsce w składzie – najlepiej obok mnie (śmiech). Ma na treningach doświadczonych kolegów, których może podpatrywać. Makowski to podobny typ do Wieteski, potrafi dobrze wyprowadzić piłkę, zagrać krzyżowe podanie. Dobry materiał. Jeśli głowa będzie w porządku, to wkrótce z obu będzie pożytek.


W czasie zgrupowania miała miejsce premiera nowych koszulek Legii. Coś o nich?


- Odkąd jestem w Legii to chyba najładniejszy model, najbardziej oryginalny. Wcześniejsze były do siebie podobne, pewne rzeczy były powtarzalne. Te są inne, robią wrażenie. Mnie bardziej podoba się ta wyjazdowa – taka zieleń wojskowa. Mam nadzieję, że ta zieleń nam pomoże, doda hartu ducha i będziemy grali jeszcze lepiej.


Kilka dni temu piłkarski świat w Polsce obiegła informacja, że Widzew wkrótce przestanie istnieć. Jesteś wychowankiem tego klubu, w tym mieście masz rodzinę. Boli, że dzieją się takie rzeczy?


- Pewnie że boli, tam się urodziłem, tam też wychowałem. To zawsze będzie miasto, do którego będę miał duży sentyment. To przykre, że zarówno Widzew jak i ŁKS spotkał podobny los. Oba kluby spadły na dno i będą na różne sposoby próbowały się tego podnieść. Mój najlepszy przyjaciel pracował w klubie, wiem jaka tam jest sytuacja, jakie się tam rzeczy dzieją. Na pewno pewne rzeczy w latach wcześniejszych można było zrobić inaczej i nie dopuścić do takiej sytuacji, jaka ma miejsce teraz.  Poza tym kibice Legii też chętniej pojechaliby na mecz wyjazdowy na stadion Widzewa niż jechali np. – z całym szacunkiem – do Niecieczy na spotkanie z Termaliką. Życzyłbym sobie, abym jeszcze dotrwał na boisku do momentu, gdy dane będzie mi zagrać w ekstraklasie klasyk czyli mecz Legia – Widzew.


Masz za sobą bardzo dobrą wiosnę, często odgrywałeś bardzo ważną rolę, zdobyłeś nawet kilka bramek. Ale do reprezentacji częściej jesteś powoływany przez dziennikarzy i kibiców, niż przez selekcjonera.


- Trochę się już przyzwyczaiłem, że jestem pomijany. Przed kolejnymi powołaniami większych nadziei sobie nie robię. Do tych, którzy są powoływani, trener wcześniej zwykle dzwoni, pyta o zdrowie i formę. Jestem w pokoju z Łukaszem Broziem, więc wiem jak to wygląda. Do mnie przychodzi tylko e-mail na święta Wielkiejnocy i Bożego Narodzenia od trenera Adama Nawałki. Za rok mistrzostwa we Francji, będę robił cierpliwie swoje i może kiedyś selekcjoner mi zaufa, przekona się do mnie.


A czujesz się gorszym obrońcą niż np. Thiago Cionek?


- To takie pytanie… ¾ stoperów w lidze zapytanych o to czy czują się gorsi od Thiago Cionka odpowie, że nie. Decyduje jednak trener, wyżej ceni Cionka i ma do tego prawo.


Sportowe cele na ten rok?


- Odzyskanie tytułu mistrzowskiego , awans do fazy grupowej Ligi Europy, obrona Pucharu Polski. To trzy główne cele. Chciałbym też by Legia traciła jak najmniej bramek.


Przed wami Superpuchar i mecz z Lechem przy Bułgarskiej. To zwiększa prestiż tego wydarzenia.


- Każdy mecz z Lechem wywołuje emocje – obojętnie czy byłby to sparing, mecz ligowy czy starcie w pucharze. Jest do zdobycia trofeum i chętnie po nie sięgnę - drugi raz odkąd jestem w Legii. Wiele klubów ten mecz traktowało przez lata po macoszemu. Ostatnio to się zmienia, nadawany jest odpowiedni prestiż, dobrą robotę wykonuje PZPN. Zagramy pewnie przy wypełnionych trybunach, w Poznaniu. Będzie to fajny początek nowego sezonu – tak dla nas, jak i dla kibiców.


Zrobicie szpaler Lechowi?


- Wydaje mi się, że szpaler wykonuje się gdy jakaś drużyna zdobędzie mistrzostwo, a do końca są jeszcze jakieś kolejki – to taki dowód uznania dla wykonanej pracy. W zeszłym sezonie nie było jednak takiej okazji. Teraz natomiast następuje nowe rozdanie, nie ma potrzeby robienia szpaleru.


Stajesz się powoli twarzą Legii, to kiedy podpiszesz dożywotni kontrakt?


- To pytanie do prezesa, nie do mnie (śmiech). Świetnie się czuję w Legii, z roku na rok się też rozwijam - mimo, że jestem coraz starszy. Mam dużo energii do pracy, dużą radość sprawia mi aktywne uczestniczenie w życiu klubu poza boiskiem. To chyba też fajne dla kibiców i powinno być w Legii częstszym zjawiskiem. Legia jest popularną marką i wszyscy powinniśmy poświęcać więcej czasu fanom, być dla nich dostępni, by zwiększać przez to zaufanie i samą publikę na meczach.


Ten sezon będzie wyjątkowy, bo wiąże się ze 100-leciem klubu. Będziecie podwójnie zmotywowani by zdobyć tytuł mistrzowski z tej okazji?


- Dla mnie każde mistrzostwo jest wyjątkowe i nie inaczej będzie tym razem. Najlepiej byłoby zdobyć Superpuchar, ekstraklasę i Puchar Polski.

Polecamy

Komentarze (110)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.