Jan Urban: Łatwo nie będzie...
14.03.2013 17:04
- Marko Suler i Jakub Rzeźniczak trenują już z nami, ale mają jeszcze zaległości treningowe. Tomasz Jodłowiec nie może jeszcze wykonywać sprintów. Zawsze się cieszę, gdy moi zawodnicy dostają powołania na kadre, bo oznacza to, że dobrze prezentują się indywidualnie. Wszystko też przed Kubą Koseckim, który teraz nie pokaże się na zgrupowaniu reperzentacji.
- Szukamy optymalnego ustawienia obrony, ale robimy to od początku mojego pobytu w Legii... Przytrafiało nam się dosyć wiele błędów i nadal zastanawiamy się, jak nasza defensywa wyglądałaby najpewniej. W Bielsku wyglądało to nieźle, nie pozwoliliśmy przeciwnikom na zbyt wiele. Bramka padła po tym, jak Demjan wykorzystał cały swój spryt i posłał mocną piłkę obok ucha Kuciaka. To nie był łatwy strzał do obrony. Bartek Bereszyński pokazał się z niezłej strony i z tyłu i z przodu.
- Nowi zawodnicy zbyt wiele nie grają. Jestem zadowolony z tego co wnosi "Bereś", który się dobrze prezentuje. Na ocenę pozostałych jest jeszcze zbyt wcześnie. Bartka można ustawić i w obronie i z przodu, więc jest bardzo uniwersalny i dlatego gra więcej. "Jodła" jest kontuzjowany, więc nie mógł zbyt wiele wznieść do zespołu. Reszta ma też duża konkurencją, a w meczu z Podbeskidziem postawiłem na tych, których lepiej znam. Dwaliszwili nie przyszedł tu, aby siedzieć na ławce, więc liczę, że pokaże swój gruziński charakter i będzie prezentował formę na pierwszy skład. Na treningach i w meczach ma niezłe momenty, ale Marek Saganowski też nie śpi.
- Piłkarze powinni obecnie skoncentrować się na piłce, a nie na kontraktach. Klub nagrodził nowymi umowami młodych chłopaków, co pokazało, że na nich liczymy i że zasłużyli na przedłużenie. Teraz oni muszą znowu pokazać, ile mogą wnieść do zespołu. W pierwszej drużynie już są, a powoli muszą stawać się coraz wazniejszymi ogniwami ekipy.
- Nieźle mi szło w meczach z Górnikiem. Oby było tak dalej! Zawsze będę czuł sentyment do tego klubu, bo nie może być inaczej, skoro spędziłem tam dużą część kariery zawodniczej i odniosłem kilka sukcesów.
- Znałem Władysława Stachurskiego - jego śmierć to cios, o którym dowiedziałem się rano. Nie tak dawno rozmawialiśmy, bo byliśmy w zarządzie stowarzyszenia trenerów. Wtedy gadaliśmy o prostych piłkarskich sprawach, a tu nagle spada wiadomość o tym, że nie ma go już między nami, a nic nie wskazywało na to, że miał kłopoty ze zdrowiem.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.