Jarosław Niezgoda: Zdarza mi się myśleć o mundialu
25.01.2018 19:15
Legia zaczęła przygotowania na odwrót, niż do tej pory. Zgrupowanie w Stanach Zjednoczonych było dość lekkie. Ciężka praca zaczęła się w Hiszpanii.
- Pracujemy wedle planu trenera Jozaka. Obóz na Florydzie był wprowadzający, teraz przyszła kolej na naprawdę intensywny trening. Środa i czwartek to dni intensywnego wysiłku. Nie było łatwo. Zwłaszcza w środę, wysiłek był naprawdę duży, a niektórzy czuli pewne zmęczenie już wcześniej. Jeszcze przed startem biegania, można było wyczuć, że nie będzie łatwo. Pierwsze zajęcia na boisku w Hiszpanii dały wszystkim w kość. Czwartkowe treningi były poprawką. Było już jednak łatwiej, adaptacja zrobiła swoje.
Długi lot, zmiana czasu - to wpływa na przygotowania do nowego sezonu?
- Po zmianie Polski na Stany Zjednoczone, a potem powrocie do Europy, trzeba było przyzwyczaić się do zmiany czasu. To proces, który musi chwilę potrwać. Przykładowo, w środę zasnąłem dopiero po trzeciej w nocy. Kwestia przyzwyczajenia, dwóch-trzech dni. Dobrze się stało, że najpierw trenowaliśmy na innym kontynencie, a drugi obóz odbywa się w Hiszpanii. Sytuacja byłaby gorsza, gdybyśmy tuż przed startem rozgrywek zmagali się z tego rodzaju sytuacją.
W USA Legia pracowała m.in. nad nowym systemem gry. Jak się czujesz w ustawieniu 3-5-2?
- Przechodząc na taki system, napastnik nie odczuje radykalnych zmian. Podobnie jest z golkiperem - niezależnie od ustawienia, musi bronić dostępu do bramki. Najtrudniej mają obrońcy, a także skrzydłowi, którzy stają się wahadłowymi.
Napastnik powinien być w tym ustawieniu mniej osamotniony.
- Patrząc nawet na papierze, wydaje się to naturalne. Napastnik powinien dostawać w tym ustawieniu więcej pomocy, może być przez to łatwiej w ofensywie. Na razie zagrałem w takim systemie zaledwie 45 minut. Trudno to jeszcze oceniać. To eksperyment i próba. Czy Legia będzie tak grała? Potrzeba czasu, by to ocenić. Moim zdaniem, przy Łazienkowskiej są dobrzy gracze, którzy potrafiliby się odnaleźć w takim systemie.
Czego wymaga od ciebie Romeo Jozak? Nie odpowiadaj tylko, że goli.
(Śmiech). Gole dla napastnika są najważniejsze, to nie ulega wątpliwości. Moje zadania tyczą się przede wszystkim fazy ofensywnej. Jeśli nie jestem przy piłce, muszę pracować, odpowiednio się przesuwać czy szukać miejsca, by wyjść na wolną pozycję. Odwracanie się z futbolówką, wykorzystywanie prostopadłych podań, to także część mojej roli na murawie.
Robert Złotnik, twój były trener, opowiadał kiedyś, że przychodziłeś do niego na treningi juniorów, bo gra była szybka. Legia również dąży do tego, by akcje miały odpowiednie tempo. Wydaje się, że to coś, co powinno ci pomagać.
- Wszyscy lubią szybką grę, nie ma co do tego wątpliwości. Jeśli będziemy dobrze przygotowani do nowej rundy, a po to pracujemy na zgrupowaniach, to intensywność naszej gry powinna się poprawić. Mam nadzieję, że będzie to widać w meczach.
Swego czasu w rozmowie z „PS” powiedziałeś, że w skali 1-10, swoją pewność siebie oceniasz na siedem. Jak jest po rundzie, w której byłeś podstawowym napastnikiem Legii?
- Strzelałem (śmiech). Myślę, że nadal postawiłbym na liczbę w tych rejonach.
Zdążyłeś się poczuć reprezentantem Polski?
- Grając w reprezentacji młodzieżowej, zdecydowanie…
… Myślę jednak o pierwszej kadrze.
- Nie mogę się tak czuć. Pewnie nawiązujesz do tego, że niektórzy mnie tam wpychali, pewnie trochę na siłę. Reprezentantem nie mogę się czuć, kiedy nim nie jestem. Do seniorskiej reprezentacji jeszcze daleka droga. Droga, która wymaga wielu litrów potu na treningach.
Zdarza ci się myśleć o występie na mistrzostwach świata?
- Tak, zdarza się.
Polska ma kłopot z napastnikami. Jest jeden pewniak…
- Robert Lewandowski dość wysoko zawiesza poprzeczkę wszystkim innym. Prawda jest taka, że jeśli zamiast niego zagra ktoś inny, siłą rzeczy będzie do niego porównywany. Jeśli strzeli hat-tricka, wielu stwierdzi, że Robert trafiłby do siatki pięć razy (uśmiech). Mówiąc poważnie, marzę o grze w seniorskiej kadrze, bardzo tego chcę. Samo „chcenie” jednak nie wystarczy. Muszę regularnie grać, poprawiać swoje umiejętności, a w dodatku Legia to idealny klub, z którego można trafić do reprezentacji. Pokazują to przykłady graczy, którzy występują przy Łazienkowskiej, a na zgrupowania kadry nie jeżdżą tylko po to, by na nich być, a pełnią rolę bardzo ważnych ogniw w ekipie narodowej. Do powołania do reprezentacji Polski potrzebne jest zdrowie, ale przede wszystkim bardzo, bardzo dobra gra.
Konkurencja w Legii będzie działała na twoją korzyść?
- Na treningach dobrze wygląda Armando Sadiku, a wkrótce do zdrowia wróci Eduardo da Silva. Konkurencja z pewnością sprzyja podnoszeniu swoich umiejętności. A czy jest korzystna? Dobre pytanie! Wszystko zależy od perspektywy. Jeśli nie będę grał, to nie będzie działania na moją korzyść. Mogę jednak „pojechać” klasykiem, że jeśli „rywale” będą grali lepiej, to oni wyjdą na boisko. Każdy walczy o swoją pozycję.
Jeden ze skautów Legii stwierdził kiedyś, że Niezgoda to jeden z dwóch napastników z Polski w roczniku ’95, którzy mogą zrobić karierę. Drugim graczem wymienionym w tym kontekście był Mariusz Stępiński. To słowa, które mogą przyświecać i potęgować myśli o wyjeździe do zagranicznego klubu?
- Chciałbym w przyszłości spróbować swoich sił w zachodnim klubie. Nie można tego jednak robić na siłę. Trzeba być do tego odpowiednio przygotowanym. Do tego jeszcze daleka droga. W Legii mogę się nadal rozwijać, a to jest na ten moment najważniejsze.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.