Josip Juranović

Josip Juranović: Marko Vesović to kolega, może będziemy grać razem?!

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

04.12.2020 08:55

(akt. 04.12.2020 09:04)

- Znam Ivicę Vrdoljaka i jego przeszłość w klubie. Był moim poprzednim menedżerem. Cały czas mamy dobre relacje. Kiedy pojawił się temat Legii, to rozmawiałem z nim i przyznał, że jest to zdecydowanie największy i najlepszy polski klub. Polecał też Warszawę jako przyjemne miejsce do życia. Opowiedział również o fantastycznych kibicach. Wszystko jak na razie się sprawdziło. Szkoda tylko, że nasi fani nie mogą oglądać meczów na stadionach - opowiada w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Jusip Juranović.

Początek w nowym klubie miał pan trudny. Zaczęto się od pamiętnego zdjęcia w jednej z warszawskich restauracji zamieszczonego na Instagramie. Po nim musiał pan przejść kwarantannę.

- To błąd i nieodpowiedzialne zachowanie. Prawda jest jednak taka, że tam nie było nikogo innego poza mną i moją dziewczyną. Mieliśmy kontakt tylko z kelnerem, z nikim innym. Wiem po czasie, że nie tam zaraziłem się koronawirusem. Ale tak, powinienem uważać.

Zwolnienie trenera Aleksandara Vukovicia było dla pana zaskoczeniem?

- To było niespodziewane. Myślę, że podobnie jak dla większości zespołu. Generalnie uważam go za świetnego trenera. Bardzo dużo rozmawiał z zawodnikami i był oddany pracy. Znał też mój język, co dla mnie było bardzo ważne w pierwszych tygodniach po transferze.

Co takiego zmieniło się w grze Legii, odkąd trenerem jest Czesław Michniewicz?

- Po pierwsze trzeba powiedzieć, że on jest świetnym fachowcem. Wiele nie zmienił. Po prostu częściej stosujemy pressing już na połowie przeciwnika. Jest większy nacisk na szybkie wymiany podań i zmiany stron w czasie naszych akcji. Dzięki temu częściej mamy piłkę. Podkreśla też, że kiedy jest tylko okazja, to mamy starać się odbierać piłkę rywalom jak najbliżej ich bramki. To w zasadzie tyle. My wszyscy jesteśmy teraz po prostu w lepszej formie.

Gdyby nie kontuzja Marko Veśovicia, to być może Legia nie szukałaby prawego obrońcy i nie kupiłaby pana. Czarnogórzec wraca do zdrowia i w styczniu będzie gotowy do walki o miejsce w składzie. Jest pan na to gotowy?

- Zdaję sobie sprawę, że mój transfer był po części spowodowany kontuzją Marko. Nie powiem jednak, że będę z nim walczył o pierwszą jedenastkę, bo on jest moim bardzo dobrym kolegą. Życzę mu jak najszybszego powrotu do zdrowia. Cała drużyna na niego czeka. Kto wie, być może będziemy grali razem.

Zapis całej rozmowy z Josipem Juranoviciem można przeczytać w piątkowym wydaniu "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (29)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.