Josue Pesqueira
fot. Marcin Szymczyk

Josue – wychowanek FC Porto, gra z Ronaldo, incydenty

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

22.06.2021 13:30

(akt. 22.06.2021 20:36)

Jest wychowankiem FC Porto. W przeszłości miał okazję występować razem z Cristiano Ronaldo i Andre Martinsem. Kilka lat temu został wybrany objawieniem ligi portugalskiej. W ostatnich miesiącach świetnie grał w Hapoelu Beer Szewa, ale był też zamieszany w różne afery. Zapraszamy na zapoznanie się z sylwetką Josui Pesqueiry, nowego piłkarza Legii Warszawa.

Josue Pesqueira rozpoczynał przygodę z piłką w akademii FC Porto, do której trafił jako 9-latek. W trakcie kolejnych lat pokonywał kolejne szczeble w klubie, był też wypożyczony do dwóch zespołów. W sierpniu i wrześniu 2008 roku, ze względu na okrojoną kadrę wynikającą z braku reprezentantów, został zaproszony na kilka treningów z pierwszym zespołem prowadzonym przez Jesualdo Ferreirę. Parę miesięcy później otrzymał szansę w „jedynce” w meczach Ligi Intercalar, w której występowali rzadziej grający zawodnicy, juniorzy i piłkarze wracający do zdrowia po kontuzji. Pesqueira wchodził na boisko z ławki w spotkaniach z Vitorią Setubal i Sportingiem CP. W tym czasie podpisał też profesjonalny kontrakt z klubem.

Na równi z Hondą i Amrabatem

W ciągu roku udał się na dwa wypożyczenia: do SC Covilha (9 meczów, 2 gole) i FC Penafiel (14 gier). Jego pierwszym zagranicznym zespołem było holenderskie VVV-Venlo. – Podczas mojego pobytu w Venlo miałem okazję grać z wieloma utalentowanymi piłkarzami. Chodzi mi o Keisuke Hondę, Nordina Amrabata i Josuę Pesqueirępowiedział w jednym z wywiadów ówczesny kapitan holenderskiej drużyny, Niels Fleuren. Lewy obrońca postawił Josuę na równi z japońskim artystą rzutów wolnych i holendersko-marokańskim graczem, który występował w Anglii i Hiszpanii. Mimo że Portugalczyk w ogóle nie pozostawił po sobie śladu w tym klubie. - Miałem 19 lat i moja mentalność nie była odpowiednia. Sposób, w jaki postrzegałem piłkę nożną, nie był dobrystwierdził Pesqueira. - Stał się wielkim człowiekiem w Portugalii. Był jeszcze młody, kiedy grał tutaj i nie mógł pokazać wszystkiego, co potrafi, ale mimo to znalazł drogę na szczyt dodał Fleuren. Ta „droga na szczyt”, o której mówił kapitan, rozpoczęła się właśnie po tym, jak Portugalczyk zakończył grę w Holandii, gdzie wystąpił 13 razy w Eredivisie i wrócił do ojczyzny.

Josue zakończył wędrówkę i chciał wrócić do Porto, z którym jednak się rozstał. Przeniósł się do Pacos de Ferreira, podpisując trzyletnią umowę. Spędził tam dwa lata, w trakcie których wystąpił w 55 meczach, strzelił pięć goli i miał trzy asysty. Pomimo przeciętych statystyk, pomocnik był doceniany za występy. Został zresztą objawieniem ligi portugalskiej w sezonie 2012/2013. O ile w pierwszej części ówczesnych rozgrywek nie grał zbyt wiele, to od grudnia nie schodził poniżej niezłego poziomu. - Zawsze troszczymy się o motywowanie tych, którzy grają mnie. Josue nie mieścił się w podstawowym składzie na początku sezonu. Ewoluuje. Nie brakuje mu walorów. Jest na doskonałym poziomie i trudno nie postawić na takiego gracza (…).  Jego problem nie dotyczy jakości technicznej ani myślenia o grze. Ma to związek z jego osobowością. Znalazłem sposób, aby go zmotywować mówił trener Pacos, Paulo Fonseca. - Zmieniłem się. Fonseca pomógł mi zrozumieć pewne rzeczy, uświadomić, że świat nie kręci się wokół mnie. Gdybym miał opisać siebie z okresu buntu, jakbym to zrobił? Nie byłem złośliwy, ale przebywałem w innym świecie, na księżycu. Uczyłem się na błędachdodawał piłkarz.

Powrót do Porto i wypożyczenia

Pesqueira ponownie związał się z FC Porto, które zmieniło trenera. Nowym szkoleniowcem „Smoków” został… Fonseca (obecnie – AS Roma), który wcześniej prowadził Josuę w Pacos de Ferreira. Pod jego wodzą, zawodnik grał regularnie. Był w wyjściowym składzie na wszystkie sześć meczów w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Odpłacił się m.in. golem z Atletico Madryt (1:2). Dobrze radził sobie też w lidze, osiągając najlepsze statystyki w dotychczasowej karierze. Znacząco przyczynił się m.in. do wygranej w derbach ze Sportingiem (3:1 - gol, asysta). Po zmianie trenera (Fonsecę zastąpił Luis Castro), Josue grał w kratkę. Przygotowania do kolejnych rozgrywek również nie były dla niego zbyt pomyślne. Był jednym z zawodników, których szkoleniowiec Julen Lopetegui nie widział w drużynie na nowy sezon. 

Portugalczyk opuścił ojczyznę i po raz drugi przeniósł się za granicę. Został wypożyczony do tureckiego Bursasporu. I był to dla niego strzał w „dziesiątkę”. Odżył piłkarsko, odzyskał radość z gry, co przełożyło się na rekordowe statystyki. Spędził tam łącznie półtora sezonu (po roku wypożyczenie zostało przedłużone), strzelił 9 goli i miał 9 asyst w 56 meczach. Potem ofensywny pomocnik wrócił do Portugalii przez drzwi frontowe i został wypożyczony z Porto do Sportingu Braga, który walczył wtedy w europejskich pucharach. Spotkał się tam z… Fonescą. - To niezwykle utalentowany zawodnik, znam go dobrze. Może odgrywać różne role w naszym sposobie gry stwierdził ówczesny trener klubu z Bragi.

Od razu stał się ważnym zawodnikiem w drużynie, zdobył dwie bramki w fazie pucharowej Ligi Europy, jedną z nich przeciwko Fenerbahce (4:1). Był w tak dobrej formie, że po paru miesiącach trafił do Galatasaray na zasadzie transferu czasowego (przedłużył też kontrakt z Porto). - Mogę grać na różnych pozycjach. W Bursasporze grałem jako ofensywny pomocnik, a w Sportingu Braga – na skrzydle. To są miejsca, w których czuję się komfortowo, ale dla mnie ważne jest po prostu to, by być na boiskukomentował po przenosinach do Stambułu.

Przez rok wystąpił w 33 spotkaniach, strzelił cztery gole i wywalczył sześć asyst. Po sezonie opuścił Galatasaray, a także pożegnał się z Porto. 

Reprezentacja i tatuaże

Josue był powoływany do juniorskich reprezentacji Portugalii. Występował też w reprezentacji U-21 razem z… Andre Martinsem, pomocnikiem Legii Warszawa. W młodzieżówce strzelił trzy gole i miał jedną asystę (w meczu z Polską, 1:1). Jest czterokrotnym reprezentantem kraju. W dorosłej kadrze zadebiutował w październiku 2013 roku, pod wodzą Paulo Bento. Wszedł na boisko na ostatnie 20 minut meczu z Izraelem (1:1) w eliminacjach mistrzostw świata. Grał w jednym zespole z Cristiano Ronaldo. - Dałem z siebie wszystko, chciałem zwyciężyć w debiucie, ale nie było to możliwe. To było cudowne 20 minut, nigdy tego nie zapomnę opowiadał ofensywny pomocnik.

Potem zagrał w eliminacjach mundialu przeciwko Luksemburgowi (3:0, 90 minut) i Szwecji (12 minut). Jego ostatni występ w reprezentacji miał miejsce w marcu 2014 roku – pojawił się na murawie w 87. minucie sparingu z Kamerunem (5:1), zastępując Ronaldo. - Moje marzenie, czyli gra dla Portugalii, już się spełniło. Oczywiście, chciałbym kiedyś wrócić do kadry, ale żeby tak się stało, muszę trenować, ciężko pracować i odnosić sukcesy. To niesamowite być częścią zespołu, w którym występuje najlepszy gracz na świecie, Cristiano Ronaldo. Świetna sprawadodawał Pesqueira.

- Jestem prostym facetem. Lubię trenować i wracać do domu, spędzać czas z przyjaciółmi i najbliższą rodziną – mówił Portugalczyk, który ma na sobie dużo tatuaży. - Każdy mój tatuaż jest wyjątkowy i stworzony w osobistym celu. Wytatuowałem moją córkę, żonę, imię żony i wiele innych rzeczystwierdził.

Rozwiązanie umowy po trzech miesiącach i przenosiny do Izraela

W sierpniu 2017 roku związał się definitywnie z innym tureckim klubem, Osmanlisporem, ale był to zły wybór: po pierwsze - nie grał zbyt wiele (10 meczów, 3 asysty), a po drugie – po trzech miesiącach jednostronnie rozwiązał umowę. Musiał czekać na to, aż FIFA przeanalizuje wniosek o wypowiedzenie i wyda decyzję o jego powrocie do gry w piłkę. Sprawa się przeciągnęła i zawodnik nie miał klubu przez pół roku. W końcu przeszedł do Akhisarsporu, w barwach którego strzelił zdobył cztery bramki i miał cztery asysty w 29 spotkaniach. Zespół nie utrzymał się w tamtejszej ekstraklasie. Mógł być to decydujący czynnik, który sprawił, że Pesqueira osiągnął porozumienie w sprawie rozwiązania kontraktu.  

Kontynuował karierę w Hapoelu Beer Szewa. Grał tam razem z Miguelem Vitorem, z którym znał się z reprezentacji Portugalii U-19. Josue spędził w Izraelu prawie dwa lata. Był to dla niego świetny czas. Szybko wywalczył miejsce w podstawowym składzie i zaczął stanowić o sile drużyny. W pierwszym sezonie strzelił sześć goli i miał tyle samo asyst i - dzięki liczbom oraz dobrej grze - dołożył sporą cegiełkę do wygranych, a także remisów. W ostatnich miesiącach znalazł się w jeszcze wyższej formie.

"Jako trener kochasz takich zawodników"

Poprzednie rozgrywki były w jego wykonaniu wyborne. Zdobył 13 bramek i miał sześć asyst w 34 grach. To w dużej mierze dzięki niemu Hapoel awansował do fazy grupowej Ligi Europy. Ma świetnie ułożoną lewą nogę, dobrą technikę i wizję gry. Potrafi strzelać gole po uderzeniach zza pola karnego. Może nie ma nadzwyczajnych warunków fizycznych (1,74m wzrostu), ale robi sporą różnicę na boisku. - Nigdy nie jestem zadowolony. Nawet kiedy wygrywam, chcę osiągać coraz więcej, a dla mojej drużyny zawsze pragnę trzech punktówmówił o sobie Portugalczyk. - Uważam, że jest świetnym graczem z umiejętnościami przekraczającymi ligęstwierdził  Moti Barshazky, napastnik izraelskiego Ihud Bnei Sakhin.

Gdy 30-latek nie grał, to jego nieobecność była odczuwalna. - Jest fantastycznym graczem, który robi różnicę. Jest zawodnikiem z dużą pasją, entuzjazmem, wysokim poziomem wyszkolenia. Jako trener kochasz takich piłkarzy, dla których piłka nożna jest całym światem. Osobiście, lubię go trenowaćpowiedział szkoleniowiec Hapoelu, Roni Lewi. - Jeśli chodzi o talent, to chyba wszyscy się zgodzą, że to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy, obcokrajowiec, który wylądował w Izraelu. Świetne umiejętności, które pomogły nam w tym sezonie w Lidze Europydodał były już dyrektor generalny klubu z Beer Szewy, Asi Rahamin. - Jest graczem na innym poziomie. Mamy dobrych zawodników, Josue jest ponad nimi wszystkimi, ale nie jest całą drużyną. Nie sądzę, że jesteśmy od niego zależni. Jesteśmy niezłym zespołem z nim i bez niego, ale tak, on bardzo dużo wnosi do gry, jego liczby mówią same za siebieopowiadał ówczesny trener Hapoelu, Yossi Abukasis.

- Jest gwiazdą futbolu, fajnie się go ogląda. Robi niesamowite rzeczy. Jest dziesiątką, ale tutaj pojawia się problem. Jego styl gry, jako rozgrywającego, nie może przynieść wyników Hapoelowi. Gra dla siebie. Nawet jeśli wokół niego będą lepsi gracze, to się nie zmieni. Jego ruch na boisku jest ograniczony (...). Jeśli byłbym właścicielem, trenerem i chciałbym zbudować zespół, który będzie wygrywał ligę, to nie opierałbym go na nim. Ale dodałbym wysokiej jakości zawodnika o innym stylu, który sprawi, że pozostali gracze będą przy nim lepsimówił z kolei były pomocnik m.in. Manchesteru City i Celtiku FC, Ejal Berkowic.

Incydenty

Gdyby Portugalczyk grał częściej w ostatnich miesiącach, to miałby pewnie jeszcze lepsze liczby. W sezonie ligowym opuścił 11 gier, głównie za incydenty. Trzydziestolatek uczestniczył w różnych aferach. Przytoczymy kilka z nich.  

Na początku sezonu 30-latek nakrzyczał na menedżera Hapoelu, bo nie spodobały mu się warunki w hotelu w Aszkelon, w którym przebywała drużyna. Potem opublikował w Internecie film, w którym jego kolega z zespołu chodził nago po szatni. Portugalczyk przeprosił i sprawa została zamieciona pod dywan. - Ma gówn….. mentalność. Bycie tak utalentowanym jak Messi, nie ma dla mnie znaczenia. Taki zawodnik nie może odnosić sukcesów w wielkich ligach, nawet jeśli jest utalentowany mówił  Aleksandar Pesić, napastnik Maccabi Tel Awiw.

We wrześniu, w trakcie gierki wewnętrznej, obraził Eljaniwa Bardę, asystenta trenera. Gdyby zabrakło reakcji ze strony reszty drużyny, to mogłoby dojść do rękoczynów. Jego nieudany żart podczas wyjazdu na mecz z KF Laci (eliminacje Ligi Europy) spowodował kontuzję kolegi. Eli Madmon został przez niego trafiony szklanką i musiał mieć założone szwy. W pierwszej kolejce ligowej Almog Kohen oberwał w głowę po jego uderzeniu z łokcia. Polała się krew, a 30-latek został napomniany tylko żółtą kartką. Kilka tygodni później trafił łokciem w żebra Tala Ben Haimy, w spotkaniu z Maccabi Tel Awiw.

Josue był też zdolny do sprzeczek z trenerami. Po zakończeniu meczu z Ihud Bnei Sakhin (2:2), Portugalczyk – schodząc do szatni - posłał wulgaryzmy w kierunku Nissy Avitana, szkoleniowca drużyny przeciwnej. Pesqueira postanowił odpowiedzieć na krytykę, która go później spotkała, i opublikował post w mediach społecznościowych. - Kto chce być miły, niech sprzedaje lodynapisał. Tuż przed spotkaniem z Bayerem Leverkusen, w Lidze Europy, pokłócił się na treningu z Amitem Bittonem. Do tego stopnia, że ​​inni gracze musieli ich rozdzielać. Jedna z sytuacji w trakcie gry wewnętrznej wytrąciła z równowagi 30-latka, który obraził Bittona, a następnie uderzył go w twarz. Wydarzenie sprawiło, że nie zagrał przeciwko niemieckiemu klubowi.

W lutym br., pod koniec rywalizacji z Maccabi Tel Awiw (0:1), opluł rywala, Aviego Rikanę. Josue przyznał na Instagramie, że został sprowokowany przez piłkarzy drużyny przeciwnej, którzy przez całe spotkanie przeklinali jego i jego mamę. Dodał też, że wydał dźwięk plucia, ale nie splunął w kierunku przeciwnika. Tłumaczenia nie pomogły, bo został zawieszony przez Sąd Sportowy na trzy gry. Kolejny incydent z jego udziałem przytrafił się w drugim meczu po powrocie na boisko. W doliczonym czasie został napomniany drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką. Zdenerwował się na tyle, że po zakończeniu spotkania poczekał na zespół sędziowski w tunelu i wypowiedział bardzo nieodpowiedzialne, krzywdzące słowa, które nie powinny paść. Portugalczyk przeprosił, ale kolejna kara zawieszenia go nie ominęła.

Przegapił także końcówkę sezonu, ponieważ pomiędzy nim, a Sagivem Jehezkelem, innym graczem klubu z Beer Szewy, doszło do bójki. Awantura miała miejsce na terenie klubu i została zapoczątkowana przez słowną konfrontację: Portugalczyk obraził kolegę bez wyraźnego powodu. Jehezkel, w odpowiedzi, rzucił w niego przedmiotem i w ciągu kilku sekund wywiązała się gwałtowana i brzydka walka, która obejmowała walkę na pięści oraz skutkowała krwią. Izraelska policja nałożyła na obu zawodników zakaz zbliżania się do siebie. – Josue jest tykającą bombą zegarową, niszczy szatnię – mówili piłkarze Hapoelu.

Portugalczyk obiecał zmienić swoje zachowanie i był gotowy do podpisania kontraktu, który pozwoliłby zespołowi na pożegnanie się z nim, nie płacąc odszkodowania, w przypadku kolejnego przewinienia dyscyplinarnego. Prosił o jeszcze jedną szansę, ale jej nie dostał. W piątek, 18 czerwca, oficjalnie rozstał się z klubem z Beer Szewy. – Od teraz nasza szatnia będzie najlepsza w lidze – mówili niektórzy piłkarze. - Decyzja właściwa. Jego aktu przemocy nie można zaakceptować tylko dlatego, że jest graczem wyrastającym ponad poziom ligi. Nikt z nas nie chciałby mieć w miejscu pracy brutalnego pracownika, do którego boisz się zwrócić, żeby się nie frustrował i nie wywoływał awantur. Trzeba powiedzieć prawdę – zawodnicy Hapoelu byli przerażeni. Każdy błąd na treningu powodował nieprzyjemne krzyki pomocnika i nie sposób opisać, co działo się w szatniczytamy.

- Umiejętności Josue z piłką są niesamowite, potrafi wykreować coś z niczego. Grałby w najlepszych ligach, gdyby nie jego temperament. Ale często wdaje się w bójki, został wyrzucony z Beer Szewy za bójkę z kolegą z zespołu zanim weszli do klubowego autokaru, którym mieli jechać na ligowy mecz. Wcześniej w Turcji również dopuścił się aktu przemocy, dlatego zakończyła się też jego przygoda z ligą izraelską. Gra świetnie w piłkę, ale przychodzi moment, gdy traci nad sobą kontrolę. Ostatnim incydentem zainteresowała się nawet policja. Ale na boisku pokazuje ogromne umiejętności, strzela gole, asystuje – kibice go kochają – ocenił Roy Jankelowitz z „Israel Sport”.

Teraz Josue przeniósł się do Legii. Zdaniem izraelskich mediów, będzie zarabiał 400 tys. euro za sezon. - Strzela gole. Ma dobry stały fragment gry, ale potrafi uderzyć z gry. Lewa noga, nieszablonowy piłkarz. Przyda się do rywalizacji. Może grać pod dwójką napastników, jako rozgrywający, a do tego też trzeba odpowiedniego ustawieniamówił ostatnio trener Legii, Czesław Michniewicz.

Statystyki Pesqueiry od sezonu 2008/09:

Klub

Lata gry

Mecze

Gole

Asysty

Ż. kartki

Cz. kartki

Hapoel Beer Szewa

9.2019 – 6.2021

66

19

12

22

2 (za dwie ż.)

Akhisarspor

7. 2018 – 9.2019

29

4

4

6

-

Osmanlispor

8.2017 – 11.2017

10

-

3

2

-

Galatasaray (wyp.)

8.2016 – 6.2017

33

4

6

6

-

SC Braga (wyp.)

1.2016 – 6.2016

22

5

4

5

-

Bursaspor (wyp.)

8.2014 – 1.2016

56

9

9

15

3 (za dwie ż.)

FC Porto

7.2013 – 8.2014

35

5

10

10

-

Pacos de Ferreira

7.2011 – 7.2013

55

5

3

16

1 (za dwie ż.)

VVV-Venlo (wyp.)

6.2010 – 7.2011

13

-

-

2

-

FC Panafiel (wyp.)

1.2010 – 6.2010

14

-

-

-

1

SC Covilha (wyp.)

7.2009 – 10.2009

9

2

-

1

-

FC Porto

- 7.2009

2

-

-

-

-

Polecamy

Komentarze (88)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.