News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka spostrzeżeń po meczu S.C. Barceloną

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

14.01.2018 11:40

(akt. 21.12.2018 15:36)

Oczywiście po sobotnim meczu piłkarzy Legii nie można wyciągać pochopnych wniosków. Legioniści byli po czterech treningach, w tym dwóch na siłowni. Generalnie w tym okresie nie powinno się grać sparingów, mija się to z celem. Ale decydując się na wyjazd na zgrupowanie na Florydę, trzeba było zaakceptować warunki narzucone przez organizatora, który płaci i wymaga. Mistrzowie Polski byli wolniejsi, bardziej ociężali, ale to akurat zrozumiałe na tym etapie przygotowań. Byli też jednak słabsi technicznie, piłkarsko – zwłaszcza w pierwszej połowie meczu.

Dobre posunięcie Jozaka – Pamiętamy, jak choćby za Besnika Hasiego, piłkarz który dopiero co trafił do klubu, otrzymywał za darmo miejsce w składzie – i to nie w byle jakim meczu, ale w Lidze Mistrzów. Nowi nie musieli o nic walczyć, dostawali wszystko jak na tacy. A to powodowało, że im się nie chciało chcieć. Z drugiej strony była złość pozostałych, którzy długo pracowali na swoja pozycję, a tracili ją tylko dlatego, że ktoś podpisał umowę z klubem. Trener Romeo Jozak sobotni mecz z Barceloną rozpoczął jedenastką złożoną z graczy, którzy byli przy Łazienkowskiej w rundzie jesiennej. Tym samym do nowych graczy poszedł sygnał, że o miejsce w składzie będą musieli powalczyć. To świetny ruch i może przynieść same korzyści. Nawet jeśli Chorwat miał przekonanie, że nowi są lepsi od tych, którzy już tu byli, to motywacja poszła w górę. Została w ten sposób podniesiona poprzeczka w kwestii rywalizacji na treningach. Brawo, od tego też są sparingi. 


Reprezentanci Polski nie będą mieli łatwo – W pierwszej połowie na murawie oglądaliśmy dwóch kadrowiczów, wydających się pewniakami na Mundial w Rosji – Michała Pazdana i Krzysztofa Mączyńskiego. Obaj wypadli słabo. Dużo lepiej od pary stoperów Pazdan – Dąbrowski wypadli Astiz i Remy. Z kolei od Kopczyńskiego i Mączyńskiego lepiej zaprezentowali się Moulin i Antolić. Od „Mąki” lepiej wypadł krytykowany ostatnio niemiłosiernie „Kopa”. Jeśli dojdzie do skutku transfer Yacouba Sylli, to Mączyński będzie miał ogromne problemy z łapaniem się do składu mistrzów Polski. A Pazdan jeśli zostanie, będzie musiał mocno skupić się na treningach i grze by mieć miejsce w wyjściowej jedenastce. Na pewno go na to stać. W drugiej połowie na boisku zobaczyliśmy trzeciego z kadrowiczów – Artura Jędrzejczyka. Jeśli „Jędza” zostanie w klubie, to z pewnością powalczy o miejsce w wyjściowym składzie. Ale dla nas to też dobra informacja, reprezentantom Polski będzie zależało na grze, bo występy w Legii będą przepustką na Mundial. A zdrowa rywalizacja jeszcze nikomu nie zaszkodziła.


Powody do niepokoju – W pierwszej połowie meczu kibice Legii mogli mieć wiele powodów do niepokoju. Wprawdzie rywale zaczęli ospale, źle weszli w mecz, co wykorzystał Jarosław Niezgoda, ale później było już tylko gorzej. Gracze ekwadorskiej Barcelony byli szybsi i silniejsi, ale na tym etapie przygotowań to akurat normalne. Natomiast byli też o wiele lepsi technicznie i piłkarsko. Strzelili trzy gole, a mogli więcej. Obrońcy byli bezradni, pomocnicy bezproduktywni, napastnik osamotniony. Nie było ikry, nie było jakości. Brakowało na boisku faceta, który minąłby rywala i powiedział mu „ja też potrafię grać w piłkę”. Taką postawą zawodnicy dali kibicom powody do krytyki. Być może przedwczesnej, ale za ten konkretny mecz zasłużonej.


Powody do optymizmu – Były w drugiej połowie meczu, co zgodnie pokreślili zawodnicy i sztab szkoleniowy. Pojawiło się czterech nowych graczy i każdy potwierdził to, o czym się pisało wcześniej. Marko Vesovic to walczak, nie odpuszcza, gra zadziornie, czasem ostro, po prawej stronie było go pełno. Zagrał na skrzydle i zdaje się, że na tej pozycji widzi go Romeo Jozak. Domagoj Antolić wprowadził sporo spokoju w linii pomocy, pokazał, że dobrze czyta grę, ale potrafi też rozegrać, wygrać pojedynek jeden na jednego. Najbardziej na plus zaskoczył William Remy – silny jak tur, bezkompromisowy z właściwą techniką użytkową, potrafiący podłączyć się do akcji. Zdobył bramkę, która była ukoronowaniem jego dobrej postawy. Dla mnie najlepszy gracz sparingu. Najmniej da się powiedzieć o formie Eduardo da Silvy. Niestety dość szybko odniósł kontuzje, a kłopoty z kręgosłupem czy przesunięciem kręgu nie brzmią optymistycznie. Wypada więc trzymać kciuki za szybko powrót do pełnej sprawności.


Urazy – Największym minusem meczu nie była postawa w pierwszej części spotkania, ale kontuzje. To co jest czasem najważniejsze w meczach sparingowych, to by nie notować strat w ludziach. Tymczasem murawę opuściło aż trzech graczy Legii – Sebastian Szymański, Adam Hlousek i wspomniany Eduardo da Silva. Pierwsi dwa mają ponoć tylko mocna stłuczenia, taką diagnozę wkrótce mają potwierdzić badania. Tak czy inaczej czeka ich zapewne krótka przerwa w treningach. Najgorzej wygląda sytuacja z Eduardo – trener Jozak po meczu mówił o przesuniętym kręgu. Nie brzmi to niestety optymistycznie. Szkoda, że w takim meczu rywal bez pardonu wskakuje zawodnikowi na plecy i z pełnym impetem uderza go kolanem. Ale to pokazuje też różnicę w podejściu do sparingu rywali i naszych graczy.

Polecamy

Komentarze (59)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.