Kilka spostrzeżeń po meczu z Atletico Nacional
21.01.2018 11:20
Defensywa w nowym wydaniu - Trener Romeo Jozak zapowiadał, że będzie chciał testować nowe ustawienie na treningach i w sparingach. Wszystko po to, aby w meczach o stawkę mieć jakąś opcje dodatkową. Z Atletico legioniści zagrali w formacji 3-5-1-1 czy też 3-6-1 i trzeba przyznać, że widać było, że zespół gra tak po raz pierwszy. Szkoleniowcowi plany pokrzyżowały kontuzje - w roli wahadłowych pomocników mieli grać Adam Hlousek i Marko Vesović, ale obaj zmagają się z drobnymi urazami. Trzech nominalnych środkowych defensorów ustawionych obok siebie na razie nie wyglądało dobrze. Przede wszystkim zabrakło tego, który miałby wszystkimi dyrygować, podpowiadać przekazywanie sobie rywali, informować o przesuwanie się. Michał Pazdan to zadaniowiec i z tej roli zawsze wywiązuje się świetnie. Maciej Dąbrowski na razie ma problemy z panowaniem nad piłką a i do roli kierownika defensywny nie ma predyspozycji. Artur Jędrzjejczyk zagrał na boku tego bloku i wydaje się, że to dla niego optymalne pozycja. Rolę dowodzącego mógłby przejąć Inaki Astiz - to najinteligentniej grający obrońca Legii. Na razie blok defensywny złożony w taki sposób popełniał mnóstwo błędów. Tak zestawiona defensywa miała problem z wyprowadzaniem piłki, notowała proste straty. To, że rywale wykorzystali tylko dwa nasze błędy, to efekt nonszalancji i braku należytej koncentracji w szeregach Kolumbijczyków.
Mało kreatywna pomoc - Linia pomocy była dość defensywnie zestawiona - Mączyński, Remy, Antolić czy Broź na boku to gracze, którzy mają więcej do zaoferowania w obronie. Przez to kreowanie akcji stało na bardzo słabym poziomie. Ustawienie Domagoja Antolicia na dziesiątce to albo eksperyment, albo wyraz desperacji. Chorwat rozgrywającym nie będzie - nie jest to piłkarz, który zwodem minie rywala, stworzy przewagę, zagra niekonwencjonalnie. Natomiast gdy jest cofnięty, dobrze się ustawia i czyta grę, potrafi zagrać dokładną piłkę do kolegi z głębi pola. Dwukrotnie futbolówkę do przodu udanie skierował Krzysztof Mączyński, ale to zdecydowanie za mało jak na zespół z aspiracjami mistrzowskimi. Remy to piłkarz jakby z innej planety - przewiduje ruch rywala, gra bez kompleksów, ma dobrą technikę użytkową, potrafi włączyć się do akcji. Widać od razu, że nie szkolił się w Polsce. To zdecydowanie największy wygrany zgrupowania na Florydzie, ale też nie jest to piłkarz do kreowania akcji. Po zmianach było jeszcze gorzej - kreowanie akcji nadal stało na słabym poziomie, ale legioniści mieli też problem z przejęciem piłki, przez co kibice Nacional mogli wymieniać kolejne okrzyki "ole".
Umiejętności - Niby przed meczem każdy z nas wiedział, że piłkarze Atletico Nacional Medelin to dobrzy zawodnicy, ale jednak różnica w umiejętnościach była zaskakująco duża. Technicznie przewyższali naszych graczy o klasę czy dwie. Kolumbijczycy bawili się piłką, często ośmieszali naszych graczy. A jeśli do tego dodać, że rywale za tydzień startują z meczami o stawkę i przez to byli też lepiej przygotowani motorycznie i siłowo, to już wiemy skąd się wziął obraz gry jaki widzieliśmy i końcowy wynik. Rywale grali na luzie, a my im dorównywaliśmy tylko wtedy, gdy graliśmy na maksimum tego, na co obecnie nas stać - tak było przez pierwsze 15-20 minut meczu. Ich naturalnej technice musieliśmy jednak przeciwstawić ogromne zaangażowanie i dyscyplinę taktyczną.
Trening indywidualny - Kiedy trenerem Legii był Henning Berg, w jego sztabie szkoleniowym znajdował się Kazimierz Sokołowski - spec od treningu indywidualnego. "Kaz" kilka razy w tygodniu brał grupkę piłkarzy i ćwiczył z nimi do bólu to, co było ich piętą Achillesową lub to co musieli poprawić grając na swojej pozycji. Początkowo wydawało się, że to trochę sztuka dla sztuki, ale z czasem zajęcia zaczęły przynosić efekty. Łukasz Broź nauczył się przyjęcia kierunkowego, Miroslav Radovic mimo swojego wieku poprawił wykończenie sytuacji i stał się napastnikiem, a Michał Żyro nauczył się korzystać ze swoich największych atutów itd. Kiedy norweski trener został zwolniony, pożegnano się też z jego sztabem i przyznaję, że do dziś brakuje mi "Kaza". Piłkarze sobie chwalili te zajęcia, a obserwując grę legionistów wydaje mi się, że bardzo by się takie ćwiczenia przydały. Ile zyskałby np. Michał Kucharczyk gdyby wychodząc sam na sam z bramkarzem spokojnie spojrzał na ustawienie golkipera, podciął piłkę zamiast uderzać na siłę, czy posłał ją w wolne miejsce? Jak pokazał przykład "Rado" na trening indywidualny nigdy nie jest za późno.
Pozytywy - Trochę ich było - przede wszystkim pierwsze 15-20 minut gry, w dobrym tempie, z dużym zaangażowaniem i dyscypliną taktyczną. Warto też zwrócić uwagę na wysoki pressing - ostatni raz takim sposobem graliśmy za czasów trenera Stanisława Czerczesowa. Oczywiście wykonanie pozostawiało jeszcze wiele do życzenia, ale już sam pomysł cieszy. Indywidualnie na plus Radosław Majecki - co miał wybronić to obronił, Wielliam Remy - pozytywnie zarówno w pomocy jak i na obronie, podobać mógł się też Łukasz Turzyniecki - dynamiczny i skoncentrowany w defensywie. Udanie przez kwadrans zaprezentował się też testowany Brian Iloski - właściwe przyspieszenie i mądrość w grze. Na plusik można ocenić też postawę Krzysztofa Mączyńskiego. Pozytywem na pewno też jest brak kontuzji, zwłaszcza jeśli wspomnimy sobie to, jak wyglądał mecz z SC Barceloną.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.