Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Brondby - Legia wygrała sposobem i strategią

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

09.08.2024 23:00

(akt. 10.08.2024 10:54)

Piłkarze Legii wygrali z Brondby 3:2 na wyjeździe. Była to pierwsza wygrana legionistów w historii na duńskiej ziemi. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Wygrana sposobem - Piłkarze Brondby od początku meczu naprawdę dobrze grali w piłkę, ich kultura gry stała na bardzo wysokim poziomie. Nawet gdy piłka była zagrywana niedokładnie, to piłkarz nie potrzebował czasu na to, by futbolówkę przyjąć, poprawić, rozejrzeć się i rozegrać, wszystko było robione płynnie i w dość szybkim tempie. Zawodnicy gospodarzy grali głównie krótkimi podaniami, często na jeden lub dwa kontakty. Oczywiście taka gra niosła pewne ryzyko, szczególnie przy wyprowadzaniu akcji spod własnej bramki i to starała się od początku wykorzystywać Legia, podchodząc bardzo wysokim pressingiem — udało się przy golu na 2:2 gdy Luquinhas wykorzystał bezlitośnie błąd Noaha Narteya i ruszył z zabójczą kontrą. Rywale mieli też pewne problemy z fazami przejściowymi z obrony do ataku i z ataku do obrony. I legioniści byli na to uczulani, skład również był dobierany pod kątem dyscypliny taktycznej i graczy, którzy będą umieć zrobić użytek z kłopotów rywala. Zespół Goncalo Feio jest w budowie, latem przeszedł rewolucję i można powiedzieć, że piłkarsko w czwartek lepsza była drużyna Brondby, ale wynik jest korzystny dla Legii Warszawa, która wygrała sposobem, realizacją założeń taktycznych i strategią obraną na ten mecz.

Trener zaskoczył składem — Piłkarze Legii skład na mecz z Brondby poznali dopiero w dniu meczu i chyba nie przewidywali, w jakim zestawieniu wyjdą na czwartkowe spotkanie. Kibice również byli zaskoczeni. Patryk Kun nie tylko znalazł się w pierwszym składzie, ale w dodatku na prawym wahadle, czyli pozycji, na której nigdy nie grał. Było to jednak działanie przemyślane, mające na celu neutralizację będącego w świetnej dyspozycji Clementa Bischoffa. To młody zawodnik, który występuje po lewej stronie boiska, choć jest prawonożny. Obecność po prawej stronie lewonożnego „Kunika”, który potrafi wykorzystać słabsze chwile rywala w fazach przejściowych, miała zaskoczyć przeciwnika i pomóc w realizacji zadań taktycznych. Jurgen Celhaka dostał szansę w meczu, o którym marzył. Wszystko z powodu słabego meczu Clauda Goncalves z Piastem Gliwice. Niestety Albańczyk dość szybko nabawił się kontuzji i Portugalczyk pojawił się jednak na murawie. Na półlewym stoperze nie zagrał spisujący się w tym sezonie bardzo solidnie Steve Kapuadi, ale Sergio Barcia. Hiszpan bardzo dobrze wygląda na treningach, bardzo dobrze operuje piłką i jest nieco bardziej zwrotny od kolegi z zespołu. Trener Goncalo Feio zdecydował się więc na niego mocniej postawić. Nieco mniejszym zaskoczeniem, ale jednak, była też obecność w wyjściowym składzie Tomasa Pekharta. Tutaj zdecydowała umiejętność uwolnienia się spod krycia w polu karnym, zgubienia obrońcy w tym obszarze. Analiza rywala wykazała, że obrońcy Brondby czasem popełniają takie błędy, a ze wszystkich atakujących Czech ponoć robi to najlepiej. I ta sztuka udała mu się przy golu.

Rezerwowi dali impuls do ataków — Legia w pierwszej połowie miał swoje problemy z rywalem. Dwa razy wpuściła graczy Brondby w pole karne i dwa razy skończyło się to stratą gola. Były błędy w rozegraniu, niedokładności, nie wychodziło wychodzenie na wolne przestrzenie. Początek drugiej połowy wyglądał podobnie. Energię i impuls do bardziej agresywnej i ofensywnej gry dali rezerwowi. Paweł Wszołek wszedł na murawę z nieco podrażnioną ambicją, walczył w obronie, biegał jak szalony do przodu. A Blaż Kramer okazał się zawodnikiem, który zmienił oblicze spotkania. Trener Goncalo Feio opowiadał o tym, jak profesjonalnie do meczu podszedł Słoweniec, że obejrzał rywala na wideo i dyskutował ze szkoleniowcem o słabszym stronach, o tym jak można to wykorzystać. I trzeba przyznać, że świetnie udało mu się teorię wcielić w życie. Dwie asysty i absolutnie kluczowa rola — duże brawa należą się piłkarzowi, który już przecież żegnał się z klubem. Migueul Alfarela i Ryoya Morishita pojawili się na murawie dziesięć minut przed końcem meczu. Pierwszy popisał się kapitalnym podaniem w akcji dającej gola na 3:2, a drugi zdobył pierwszą bramkę w barwach Legii i od razu zwycięską! Japończyk jeszcze w piątek rano był przeszczęśliwy i dumny. Warto zaznaczyć, że grał kolejny raz w środku pola, a nie z boku boiska.

Historyczne zwycięstwo w Danii — Legia do tej pory czterokrotnie mierzyła się z duńskimi klubami w europejskich pucharach i trzeba przyznać, że nie były to dla legionistów łatwe spotkania. Czwartkowa wygrana z Brondby była pierwszym zwycięstwem Legii odniesionym na wyjeździe! W sezonie 1960/61 Legia mierzyła się z Arhus, ale na wyjeździe przegrała aż 0:3. W sezonie 2009/10 Legia zremisowała z Broendby 1:1, ale trzeba przyznać, że głównie dzięki fenomenalnej postawie Jana Muchy w bramce — Słowak otrzymał od nas wówczas ocenę 10 - najwyższą z możliwych. W sezonie 2015/16 legioniści w fazie grupowej rywalizowali z FC Midtjylland — w Danii przegrali 0:1. W końcu w zeszłym roku Legia o awans do fazy grupowej Ligi Konferencji grała z FC Midtjylland — na wyjeździe, po szalonym meczu, padł remis 3:3.

Kibice na trybunach mimo zakazu — Kibice Legii są objęci przez UEFA zakazem wyjazdowym. W Walii pojawiła się spora grupa fanów, która stanęła za jedną z bramek, na wzniesieniu poza stadioniem i oglądała spotkanie wspierając dopingiem piłkarzy. Nie inaczej było w Danii — z tą róznicą, że tym razem kibice Legii pojawili się na trybunach. Fani Brondby przygotowali nawet dwa transparenty — na pierwszym widniał napis „Witamy na stadionie Brondby kibiców Legii”, zaś na drugim „Kibice piłkarscy razem przeciwko zbiorowym zakazom”. Miejscowa ochrona podchodziła do kibiców, mówiła do nich po duńsku i gdy się okazywało, że nie było odpowiedzi, zapraszała do sektora dla gości. Nie było awantur, przepychanek, wypraszania ze stadionu, ale przeniesienie do wcześniej przygotowanego miejsca. Bardzo nam takie postępowanie przypadło do gustu. Kibice wspierali więc zespół z poziomu trybun, a piłkarze podziękowali im za doping.

Polecamy

Komentarze (47)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.