News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka spostrzeżeń po meczu z Górnikiem

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

09.04.2019 14:12

(akt. 09.04.2019 14:12)

Piłkarze Legii Warszawa w niedzielę wygrali w Zabrzu z Górnikiem, choć o trzy punkty łatwo nie było. To gospodarze objęli prowadzenie, ale mistrzowie Polski m.in. dzięki mądrym zmianom Aleksandara Vukovicia, potrafili odwrócić losy meczu. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Słabość stoperów – Do tej pory nie mogliśmy mieć większych zastrzeżeń do gry stoperów, ale w niedzielę zarówno Artura Jędrzejczyka jak i Williama Remy’go dopadła jakaś dziwna niemoc. Obaj nie radzili sobie z Igorem Angulo. Już w dziesiątej minucie meczu Przemysław Wiśniewski posłał długie podanie, za plecy obrońców, a Hiszpan mimo, że źle przyjął sobie piłkę, to miał czas na jej opanowanie w polu karnym, zmianę nogi i oddanie strzału. To była przygrywka, bo przy bramce zaspał Remy i nawet nie zareagował gdy Angulo trafiał do siatki. Innym razem „Jędza” się potknął i napastnik Górnika będąc w sytuacji sam na sam z Radosławem Cierzniakiem podał mu piłkę do rąk. A przecież najlepszy strzelec ligi potrafił jeszcze wygrać pojedynek główkowy, po którym golkiper Legii popisał się kapitaną interwencją. Gdyby nie słaba skuteczność Hiszpana tego dnia, to już w pierwszej połowie mogło być po meczu. 

Potencjał Carlitosa – Podczas zgrupowań w Portugalii Legia zagrała tylko jeden sparing z wymagającym przeciwnikiem – Vitorią Setubal. W tym starciu widać było, ile potrafi Carlitos i ile znaczy dla zespołu. Napisałem wtedy, że Hiszpan pokazał, że jego miejsce jest na boisku gdyż żaden inny piłkarz w zespole nie ma takich umiejętności. Nie zawsze takiego zdania był Ricardo Sa Pinto, który obarczał piłkarza wieloma obowiązkami taktycznymi i defensywnymi. Portugalczyk stwierdził nawet, że Carlitos nie jest typowy łowcą goli, co zabrzmiało kontrowersyjnie zważywszy na fakt, że rok wcześniej był królem strzelców. Teraz piłkarz został odciążony od wielu zadań, może się skupić na ofensywie, na kreowaniu. I efekty widać od razu. W Zabrzu zagrał fajny mecz – już w pierwszej połowie był w dogodnej okazji, ale źle przyjął piłkę, wypracował sytuację Hamalainenowi. W drugiej wykorzystał „jedenastkę”, w znakomity sposób wykończył piękne podanie od Iuriego Medeirosa. – Brawo ChiChi (CziCzi) – krzyczał do Carlitosa, Miroslav Radović. To przydomek jaki nadał Hiszpanowi Serb, skrót od Chicharito.

Dobry mecz Medeirosa i Martinsa – Nie tylko potencjał Carlitosa został odblokowany. O wiele lepiej wyglądał też Iuri Medeiros. Rozgrywał, dużo widział, uderzał na bramkę z dystansu, a gdy rywal miał piłkę podchodził wysoko pressingiem i przeciwnik czuł jego oddech na placach. Do poprawy jedynie reakcja po stracie, zamiast machać rękami czy patrzeć na sędziego, trzeba ruszyć za rywalem i dążyć do odebrania futbolówki. Podobnie jak w spotkaniu z Jagiellonią, swoją klasę pokazał Andre Martins. Nie musiał brać na siebie ciężaru rozgrywania każdej z akcji, miał cały wachlarz możliwości. Kilka piłek odebrał, sprawiał ogromne problemy rywalowi, który wiele razy musiał Portugalczyka faulować. Fajnie też rozgrywał, przyjemnie patrzyło się na jego grę. 

Mądre zmiany – Piłkarze Legii za szybko chcieli zdobywać teren, brakowało  spokoju w rozegraniu. Przez to było wiele strat i niecelnych zagrań w środku pola. Brakowało też argumentów z przodu – zwłaszcza na skrzydłach. Odczuwalny był brak Marko Vesovicia, zbyt mało pojedynków w powietrzu na połowie rywala wygrywali legioniści, brakowało też odpowiedniej agresji z przodu. Widział to trener Aleksandar Vuković i przeprowadził bardzo mądre zmiany. Zagrał va banque, ale się opłaciło. Na boisku pojawili się Sebastian Szymański, Sandro Kulenović i Mateusz Wieteska. „Szymi” uspokoił grę w środku pola, dał większe pole manewru przy stałych fragmentach gry. „Kulo” dał agresję w ofensywie, z nim na murawie jeszcze lepiej zaczął grać Carlitos. Natomiast „Wietes” był pomocny przy stałych fragmentach gry, po jego zgraniu piłki głową, błąd popełnił Igor Angulo i legioniści mieli rzut karny. Brawo, dawno tak trafnych i mądrych zmian nie było. 

Atmosfera meczu – Stadion Górnika Zabrze wprawdzie nie jest dokończony i nie wiadomo kiedy będzie – miasto nie ma odpowiednich funduszy, ale po wejściu na murawę obiekt robi wrażenie. Dodatkowo trybuny się zapełniły, było naprawdę głośno. Bliskość trybun z boiskiem sprawia, że na murawie czuć kocioł, atmosferę meczu. Kibice żyją piłką, widać to także na ulicach i szkoda by było, gdyby Górnik opuścił szeregi ekstraklasy. Zwyczajnie przyjemniej ogląda się piłkę na obiekcie w Zabrzu, niż np. na zapuszczonym i często pustym stadionie Wisły Płock. A zwycięstwo na obiekcie na Śląsku smakuje po prostu lepiej. 

Polecamy

Komentarze (33)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.