Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Lechem - Jędza na cenzurowanym, Boruc bez porażki

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

13.04.2021 13:15

(akt. 13.04.2021 14:19)

W niedzielę piłkarze Legii zremisowali w Poznaniu z Lechem i przywieźli do Warszawy jeden punkt. Przez całe spotkanie na cenzurowanym był Artur Jędrzejczyk, wciąż w swojej bogatej karierze Artur Boruc nie przegrał z "Kolejorzem". Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Poniżej oczekiwań – Mecz Lecha z Legią miał być hitem, obfitować w emocje i bramki. Ale zabrakło wszystkiego. Legioniści dobrze zaczęli, prowadzili grę, często grali kombinacyjnie, na jeden kontakt, ale nie przełożyło się to na sytuacje bramkowe. Po kwadransie spotkanie się wyrównało, coraz częściej do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. Złożyło się na to wiele czynników. Między innymi nowe ustawienie „Kolejorza” – grali trójką obrońców w fazie kreacji i aż pięcioma gdy przechodzili do defensywy. W ten sposób ograniczyli swobodę graczom ofensywnym i wahadłowym. Luquinhas i Bartosz Kapustka dużo biegali, ale im dłużej trwał mecz, tym bardziej brakowało w ich poczynaniach pewnego błysku. Obaj zwykle grają od pierwszej do ostatniej minuty, dają jakość, ale być może czasem brakuje im nieco świeżości. Dodatkowo Tymoteusz Puchacz i Jakub Kamiński mocno ograniczyli poczynania Filip Mladenovicia i Josipa Juranovicia. Bez odpowiednich podań mało widoczny był Tomas Pekhart. W pierwszej połowie mistrzowie Polski oddali tylko jeden strzał na bramkę, gdy źle trafił w piłkę Luquinhas. W drugiej było niewiele lepiej. W ostatnich minutach można było odnieść wrażenie, że zawodnicy obu zespołów szanowali jeden punkt w tym spotkaniu.

Jędrzejczyk na cenzurowanym – W trakcie meczu w Poznaniu, w drugiej połowie spotkania, siedziałem tuż przy linii bocznej, wzdłuż której poruszał się sędzia liniowy. Dzięki temu dokładnie słyszałem, co mówił arbitrowi głównemu przez słuchawkę. W centrum uwagi znalazł się Artur Jędrzejczyk. Przy każdym rzucie rożnym czy stałym fragmencie gry kończonym dośrodkowaniem w pole karne, kapitan Legii był wnikliwie obserwowany, a jego ruchy dokładnie analizowane. – Obserwuję Jędzę, widzę każdy jego ruch, jest spokojny, teraz uwaga – kładzie ręce na plecach rywala itd. Żaden inny piłkarz nie był tak obserwowany. Na szczęście obrońca Legii nie dał w tym spotkaniu podstaw do niekorzystnych dla zespołu decyzji ze strony Bartosza Frankowskiego. Co więcej „Jędza” zagrał naprawdę dobry mecz, drugi z rzędu. W powietrznych pojedynkach demolował rywali, wygrał 83 procent pojedynków z przeciwnikami, tylko raz piłkę stracił, aż siedem odzyskał. Uzyskał najwyższy współczynnik Instat Index – 311. Miał duży wpływ na to, że w Poznaniu Legia gola nie straciła.

Boruc bez ligowej porażki z Lechem – W 14. minucie Mikael Ishak ograł Mateusza Wieteskę i oddał z 17 metrów płaski strzał tuż przy słupku, który pewnie obronił Boruc. W 52. minucie Artur obronił strzał Ishaka głową z około 8 metrów. W 59. Minucie Jakub Kamiński wygrał biegowy pojedynek z Filipem Mladenoviciem i Boruc odważnym wyjściem z bramki uratował zespół przed stratą gola. Pokazał w tej sytuacji duże wyczucie i pewność działania. W 67. minucie bramkarz Legii popisał się doskonałą interwencją po uderzeniu Daniego Ramireza. Piłka po strzale gracza Lecha leciała tuz przy słupku, ale Boruc sięgnął futbolówkę i wybił na rzut rożny. Nie miał w tym meczu wiele pracy, pokazał klasę i uratował drużynę. Co ciekawe, Artur nigdy w swojej bogatej karierze nie przegrał jeszcze w lidze z Lechem Poznań i ta seria została podtrzymana.

Niechciany Frankowski – Mecz był prowadzony przez Bartosza Frankowskiego czyli arbitra, którego decyzje doprowadziły po spotkaniu z Górnikiem Zabrze do wystosowania przez władze Legii pisma do Zbigniewa Przesmyckiego, przewodniczącego Kolegium Sędziów PZPN. Chodziło o to, aby ten nie wyznaczał go do prowadzenia spotkań obrońców tytułu. Pismo było pokłosiem polowania, jakie gracze Górnika urządzili sobie na nogi Luquinhasa. Od tamtego momentu Frankowski nie prowadził spotkań Legii, ale wyznaczono go na hitowe spotkanie z Lechem. Nominacja wywołała kontrowersje, ale ostatecznie jej nie zmieniono. Można było spodziewać się błędów sędziego, nerwowego prowadzenia spotkania, bo tak Frankowski sędziował w tym roku większość meczów. Ale w Poznaniu zaliczył najlepsze zawody w tym roku, nie był głównym aktorem wydarzenia. Zwracał uwagę na faule, reagował na zbyt duże emocje czy zwiększającą się agresję. Trudno po spotkaniu o większe kontrowersje. Dyskusyjne jest jedynie czy Jesper Karlstrom zasłużył za faul na Luquinhasie jedynie na żółtą kartkę czy być może należała się jednak czerwona. Jednak najważniejsze, że sam arbiter kontrowersji swoimi poczynaniami nie wzbudzał, co powinno być przecież normą, ale w tym roku nie było.

Uraz Szabanowa - Artem Szabanow nie dokończył meczu z Lechem z powodu kontuzji. Przy rzucie rożnym wpadł w niego Mateusz Wieteska. Piłkarze upadli na ziemię, niestety Artem tak, że pechowo wykręcił staw skokowy. Ukrainiec opuścił murawę w asyście lekarzy wyraźnie kulejąc. W jego miejsce pojawił się Paweł Wszołek. Jak się okazało we wtorek, Szabanowa czeka minimum miesiąc przerwy od treningów, co oznacza, że w tym sezonie raczej nie zagra, a być może spotkanie w Poznaniu było jego ostatnim w barwach Legii. W kolejnych meczach Artema powinien zastępować właśnie Wszołek. Opcjami są jeszcze Mateusz Hołownia oraz Igor Lewczuk.

Polecamy

Komentarze (27)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.