Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Lechem - kołdra jest za krótka!

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

13.11.2024 13:45

(akt. 16.11.2024 12:38)

Piłkarze Legii pojechali do Poznania po siódme zwycięstwo z rzędu, ale w obecnej sytuacji było to trudne do wykonania zadanie, zwłaszcza biorąc pod uwagę stan legijnej kadry. Lech wygrał wysoko, gdyż ma lepszą jakościowo kadrę, lepszych i bardziej skutecznych graczy w ofensywie, a ci gracze rozegrali dużo mniej meczów od legionistów. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Słabiutki początek — Piłkarze Legii Warszawa źle weszli w mecz, pierwsze 20 minut to zdecydowana przewaga gospodarzy. Legioniści za spokojnie rozpoczęli w rywalizację z Lechem, ale też widać było fakt, że Legia w krótkim odstępie zagrała 6 meczów, a Lech ledwie 3. Lechici byli bardziej zdeterminowani, widać było u nich większy pokład energii, agresywności. „Kolejorz” strzelił szybko pierwszego gola, ale bardziej zaskakiwało to, w jaki sposób to zrobił. Wszołek wybił piłkę wprost pod nogi Ishaka, ten z łatwością posłał piłkę między Augustyniaka i Pankova, Walemark uderzył bez zastanowienia, zaskoczony był tym Kapuadi. Stojący w bramce Kobylak zdołał odbić piłkę do boku, ale tam Gholizadeh miał za dużo miejsca i czasu, za daleko od niego stał Vinagre i gracz Lecha z tego skorzystał. Oddał mierzony strzał przy słupku i piłka zatrzepotała w siatce. Przy stracie gola oglądaliśmy serię błędów całego zespołu. Widzieliśmy, że Lech szybko rozgrywa piłkę w ofensywie, a legioniści mają z tym problem, są o jedno tempo spóźnieni. Niestety nie dotyczyło to jednej akcji, piłkarze „Wojskowych” po prostu tego dnia wolniej myśleli, popełniali więcej błędów, a akcja przy bramce dającej prowadzenie była tylko zapowiedzią gry obronnej całego zespołu w tym spotkaniu. Legioniści za wolno doskakiwali do rywala, szczególnie w środku pola był problem z powrotem za przeciwnikiem i grą obronną. Widać było, że gdy Lech przyspiesza, to Legia tego dnia ma problemy, po prostu indywidualnie to gracze Nielsa Frederiksena byli w niedzielę lepsi. Zaraz po straconym golu Walemark miał szansę na podwyższenie rezultatu, ale udanie odbił piłkę bramkarz Legii. Potem znakomitą szansę miał Gurgul, ale minimalnie przestrzelił. Lech był niesiony dopingiem i piłkarze chcieli pokazać się przed kibicami a przy okazji wskazać Legii miejsce w szyku.  

Podnoszenie się z kolan — Wydawało się, że Legia jest na kolanach albo zaraz na nich będzie. Lech sprawiał wrażenie drużyny dojrzalszej, grającej szybciej, z większą świeżością i intensywnością. Ale po kwadransie gra się wyrównała, a legioniści zaczęli sprawiać zagrożenie. Z początku ataki były powolne, nieporadne, w środku pola było sporo niedokładności, a gdy była okazja do strzału, to przyjęcie piłki czy jej poprawienie powodowało stratę piłki. Ale wystarczyła jedna akcja gdzie były dwa zagrania z pierwszej piłki i obrona gospodarzy poległa. Wszołek dograł do Luquinhasa, ten z pierwszej piłki zagrał do Guala, a ten z pierwszej piłki posłał piłkę pod poprzeczkę. Legia wstała z kolan i wlała nadzieję w serca kibiców, choć nadal w defensywie źle grał cały zespół. Przy golu na 1:2 Pankov nie podbiegł do Sousy, ten miał dużo czasu i miejsca i oddał strzał, piłkę kolanem strącił Kapuadi co zmyliło Kobylaka. Ale piłka leciała niemal w środek bramki i powinien futbolówkę albo złapać, albo odbić do boku. Niestety odbił przed siebie, piłka trafiła do Kozubala, który oddał precyzyjny i skuteczny strzał. Legia znów była na kolanach, ale jeszcze przed przerwą się podniosła — Vinagre z rzutu rożnego dograł tak szczęśliwie, że piłkę ręką zagrał Sousa. Jedenastkę na bramkę pewnym strzałem zamienił Augustyniak. Strzelec wyrównującej bramki schodząc do szatni zapewniał, że jako zespół muszą lepiej zacząć drugą połowę, bo pierwszą zaczęli koszmarnie. Niestety słowa nie spotkały się z rzeczywistością.

Lech wygrał wymianę ciosów — Po zmianie stron Lech już w pierwszej akcji mógł strzelić gola, Kapustka nie nadążył za Sousą, który oddał strzał, ale poradził sobie z nim Kobylak. W odpowiedzi „Kapi” przeprowadził rajd, zakończony strzałem lewą nogą, ale Mrozek wybronił. Legioniści poszli na wymianę ciosów, ale że wciąż słabo bronili, a gospodarze byli o wiele konkretniejsi i mieli większą siłą rażenia z przodu, to wymianę ciosów Legia zdecydowanie przegrała. Kolejna akcja to atak Lecha — błędy Wszołka i Morishity, strzał Ishaka, który cudem minął bramkę. Kolejna sytuacja skończyła się golem — Legia była cofnięta, formacje dobrze ustawione, ale jedno podanie rozerwało szyki obronne, Kapustka był bierny, Sousa założył „siatkę” Augustyniakowi, Gholizadeh dał mu podanie zwrotne w pole karne, i ten mając przed sobą Kobylaka, nie dał mu szans na skuteczną interwencję. Legia odpowiedziała strzałami Morishity i Augustyniaka, ale te były niedokładne. Legia jeszcze walczyła, ale wciąż grała strasznie w defensywie. Mijała godzina gry gdy Douglas z łatwością minął Luquinhasa, który za nim nie pobiegł, następnie minął łatwo Vinagre, który się potknął, pobiegł do przodu, aż Pereira mając czas i miejsce, nie był atakowany przez Kapuadiego, dograł do niepilnowanego Ishaka, który z 18. metra, będąc sam, przymierzył tuż przy słupku. I tak zrobiły się dwa gole przewagi, a szybko mogły być trzy, ale Kobylak obronił sytuację sam na sam z Sousą. Lech złapał wiatr w żagle i pewność siebie, Legia odpowiedziała świetną, ale zmarnowaną sytuacją Vinagre, zablokowanym strzałem Augustyniaka, uderzeniem głową Kapuadiego obok bramki. Nieskuteczność i mniejsza jakość w ofensywie sprawiały, że dla Legii wynik się nie zmieniał, za to Lech wkrótce zakończył rywalizację strzelając piątego gola. Gual stracił piłkę w strefie, w której nie powinien tego robić. Do Kozubala nie doskoczył Kapuadi, młody gracz Lecha zagrał do Sousy, który uprzedził Pankowa i skierował piłkę do siatki. Legia oddała 19 strzałów, a Lech 17, ale to rywale byli lepsi w ofensywie, byli skuteczniejsi i przede wszystkim bardziej wypoczęci — gracze Lecha przebiegli 113,6 km a Legii jedynie 108 km.

Za krótka kołdra, brak argumentów na ławce — Trener Feio wyciągnął przed przerwą na kadrę z zespołu absolutne maksimum. Niestety w starciu z Lechem przegrał, gdyż kadrowo drużyna od tygodnia jechała na oparach, rozegrała dwa razy więcej meczów niż „Kolejorz”. W dodatku niemal jednym składem, bo prawie każda zmiana to spadek na jakości. W Poznaniu tylko obrońcy, czyli Jędrzejczyk i Ziółkowski trzymaliby sportowo poziom gdyby grali od początku. Mendes-Dudziński to wciąż melodia przyszłości i dziś nie jest gotowy na to, by grać w pierwszym składzie Legii, Celhaka ma głównie walory defensywne, nie do końca pasuje od lat do tego, co chce lub powinna grać Legia, Kun w obronie może godnie zastąpić Vinagre, ale spadną możliwości ofensywne zespołu, Urbański w poprzednich trzech meczach nie pokazał niczego szczególnego i podobnie było w Poznaniu. Pekhart, raz że ma już swoje lata, to żyje z dobrych, wysokich dośrodkowań, a tych jest jak na lekarstwo. Z kolei Szczepaniak to młody i obiecujący chłopak, ale powinien być wprowadzany w innych okolicznościach niż dotkliwa porażka w Poznaniu. Był jeszcze Alfarela, który na razie wyłącznie zawodzi. Dobiega końca runda, a nadal nie wiemy, na jakiej pozycji powinien grać — na „dziewiątkę” się nie nadaje, na dziesiątce grał słabo, a jako skrzydłowy głównie traci piłki. To pokazuje, że w meczu z Lechem, wraz z mijającym czasem, mogło być tylko gorzej, żaden z graczy nie oferował podniesienia poziomu, nie mógł dać czegoś ekstra w takiej sytuacji, gdyż zwyczajnie nie był w stanie. Do tego dochodzą urazy — w meczu z Dinamem od pierwszej minuty miał grać na „szóstce” Goncalves, ale zgłosił uraz i nie było go nawet na ławce w dwóch ostatnich spotkaniach. Nie było też Nsame — ale jeśli na treningach nie daje impulsu, nie pokazuje jakości, to dlaczego miałby to robić w meczach o stawkę. Legia, grając na trzech frontach, potrzebuje szerszej kadry, ale szerokiej jakościowo, by zawodnik wchodząc z ławki był w stanie dać jakiś impuls drużynie i nie zaniżał znacząco poziomu. Tutaj jest bardzo dużo pracy do wykonania dla pionu sportowego.

Polecamy

Komentarze (127)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.