Wnioski, spostrzeżenia
fot. Marcin Szymczyk

Kilka spostrzeżeń po meczu z Molde - Legijna łódź dalej płynie po europejskich wodach

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

14.03.2025 23:25

(akt. 14.03.2025 23:27)

Piłkarze Legii Warszawa wygrali po dogrywce z Molde FK 2:0 i awansowali do ćwierćfinału rozgrywek Ligi Konferencji. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Powroty Jędzy i Tobiego - Trener Goncalo Feio zdecydował się na zmiany w wyjściowym składzie w porównaniu do poprzednich spotkań. Do bramki wrócił Kacper Tobiasz, który poprzedni mecz rozegrał ponad pięć miesięcy temu - było to 3 listopada z Widzewem Łódź. W tym roku między słupkami stał Gabriel Kobylak w pierwszym starciu i potem już Vladan Kovacević, który jednak popełniał błędy, nie pomagał zespołowi. Szkoleniowiec Legii postawił więc na „Tobiego” i w ten sposób postanowił dać impuls zespołowi. Okazało się to bardzo dobrym ruchem. „Tobi” bronił dobrze na przedpolu - co mógł to złapał, czego nie mógł, to piąstkował. Wychodził trzykrotnie do prostopadłych podań rywala i odważnymi padami pod nogi wyłuskiwał piłkę. Ale najważniejszą interwencję zaliczył tuż przed przerwą, gdy obronił potężne uderzenie z bliskiej odległości Fredrika Gulbrandsena. W drugiej połowie dwukrotnie zatrzymywał też rywala w pojedynkach sam na sam, choć z pomocą kolegów - raz Rubena Vinagre i raz Artura Jędrzejczyka. Ten pierwszy przy wybiciu piłki kopnął Tobiasza w nos, bramkarz Legii krwawił, ale wytrzymał i dograł spotkanie do końca. Na pewno jest jednym z bohaterów i autorów awansu do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Innym powrotem był występ od pierwszej minuty Artura Jędrzejczyka - „Jędza” w tym roku wystąpił przez ponad pół godziny w starciu Puszczą i od początku ze Śląskiem Wrocław. Teraz wyszedł na Molde i nie zawiódł. Był najpewniejszym punktem defensywy, bardzo dobrze się ustawiał, dzięki doświadczeniu uchronił zespół przed stratą bramki - zrobił dwa kroki do przodu i rywal choć trafił do siatki był na pozycji spalonej. Miał wiele kluczowych dla przebiegu meczu interwencji, jego odważne wślizgi przynajmniej dwa razy uchroniły zespół od bramki wyrównującej. Wygrywał wszystkie pojedynki w powietrzu, podpowiadał innym, ale co imponujące często brał udział w akcjach ofensywnych i dogrywał w pole karne z prawej strony pola karnego. Miał swój udział przy pierwszym golu Ryoyi Morishity. Tym bardziej szkoda czerwonej kartki - trudno powiedzieć, dlaczego akurat on ją dostał. Na boisku było sporo graczy rezerwowych Legii i Molde a ukarany został jedynie Jędrzejczyk, którego po chwili uspokajał Goncalo Feio.

Legia Warszawa - Molde FK 2:0

Dobre kondycyjnie Molde, kłopoty w drugiej połowie - W pierwszym spotkaniu w Norwegii zespół Molde miał od pierwszej minuty sporą przewagę, ale po godzinie gry opadł wyraźniej z sił. Można było zakładać, że w Warszawie będzie podobnie, ale o dziwo goście bardzo dobrze się trzymali. Co więcej właśnie po godzinie gry mieli najlepszy okres, w którym nie pozwalali legionistom na żadną akcję ofensywną, zamykali „Wojskowych” na ich połowie, długo wymieniali podania i szukali wolnych przestrzeni. Na szczęście wielkiego zagrożenia z tego nie było. Warszawiacy jednak najtrudniejsze momenty przeżywali właśnie w drugiej części gry, czyli wtedy, gdy przeciwnik miał już powoli zwalniać. Gracze Goncalo Feio grali wówczas często w obronie niskiej, głęboko cofnięci. Przetrwali jednak ten okres i później już było nieco łatwiej.

Świetnie rozegrany mecz, dobre zmiany - Trzeba przyznać, że całe spotkanie było bardzo mądrze rozegrane taktycznie. Widać, że sztab szkoleniowy, z Goncalo Feio na czele, wyciągnęli wnioski ze starcia w Norwegii. Przede wszystkim tym razem nie rzucili się do ofensywy, grali cierpliwie, nieco się cofnęli, oddali piłkę i oczekiwali na błąd, a po przechwycie ruszali do przodu. Zupełnie inaczej grała też „szóstka” - w Molde Maxi Oyedele niby grał w linii obrony, ale w pewnym monecie robił doskoki pressingowe i przez to w środku powstawała dziura, z której chętnie korzystali rywale. Tym razem Rafał Augustyniak, a także Oyedele gdy wszedł na murawę, byli przyklejeni do linii obrony i całkowicie zamknęli środek defensywy. Na uwagę zasługują też mądre zmiany, każda z nich była przemyślana i z korzyścią dla zespołu. Claude Goncalves wszedł za zmęczonego Juregena Elitima i zagrał dobre zawody, nie zaniżył poziomu. Wahan Biczachczjan zmienił Kacpra Chodynę i Ormianin był waleczny, zaliczył kilka ważnych interwencji w defensywie. Maxi Oyedele zastąpił grającego bardzo dobre zawody Rafała Augustyniaka, ale mającego już 90 minut gry za sobą. Młody gracz był bardzo żywiołowy, zaliczył kilka ważnych odbiorów a co ważne po stracie od razu ruszał z furią na rywala i zwykle odbierał futbolówkę. Jan Ziółkowski zmienił grającego świetny mecz Artura Jędrzejczyka, bo ten miał już żółtą kartkę. I „Ziółek” miał kapitalne interwencje, był nie do przejścia, a dynamika z jaką grał mogła imponować. I w końcu zmęczonego czy wręcz styranego Rubena Vinagre zastąpił Patryk Kun i nie zawiódł - miał kilka odbiorów a dwa razy przebojowo pobiegł z piłka lewą stroną boiska, co pozwalało na oddech kolegom. Brawo!

Legia Warszawa - Molde FK 2:0

Awans i mecz z Chelsea, ale i duże zmęczenie - To nie był łatwy mecz dla legionistów, którzy by awansować musieli rozegrać dogrywkę czyli mają dodatkowe 30 minut gry na grząskim boisku w nogach. „Wojskowi” w drugiej połowie przeżywali trudne chwili, ale wyszli z nich obronną ręką, a mieli nawet szansę na zakończenie rywalizacji, ale znakomitej sytuacji nie wykorzystał Kacper Chodyna. Dopiero w drugiej części dogrywki świetnym przyjęciem popisał się Marc Gual. Uderzył wprost w bramkarza, ale ten popełnił błąd i piłka znalazł się w siatce. Legioniści mogli cieszyć się z awansu, na który solidnie zapracowali, ale ten awans kosztował ich sporo sił i zdrowia. Kacper Tobiasz został trafiony w nos, krwawił, mecz ukończył na środkach przeciwbólowych. W pewnym momencie wyraźnie ucierpiał też Ruben Vinagre, wydaje się, że zszedł z murawy z lekkim urazem. Legioniści przez 120 minut przebiegli 149 km! Co robi niesamowite wrażenie. Bartosz Kapustka przebiegł ponad 16 kilometrów, Paweł Wszołek mając problemy z barkiem harował jak wół, miał największy dystans ze wszystkich przebiegnięty w sprintach i biegach szybkich, był też najszybszy na boisku - 33,3 km/h. Napracował się też Marc Gual - poza golem czy znakomitym podaniem do Chodyny pracował w defensywie, miał najwiecej w zespole doskoków pressipgowych - aż 29. A mecz z Rakowem w Częstochowie już w niedzielę. Nie będzie czasu na trening, a i na regenerację czasu jest niewiele. To wszystko prawdopodobnie będzie miało przełożenia ze stawienie składu a być może też na dyspozycje niektórych graczy.

Legia nadal płynie po Europie - Piękna była oprawa przygotowana przez kibiców Legii - wzdłuż całej „Żylety” rozciągnięto płótno przedstawiajace morze, zaś na środku była sektorówka przedstawiająca łódź piracką pod banderą „Ultras Legia”, która ścigała małą łódkę „Wikingów” w barwach Molde. Wokół Łodzi zaś powiewały chorągiewki w barwach Legii. Wszystko wyglądało naprawdę efektownie. Ta oprawa wprowadziła wszystkich w niezwykły nastrój, przez co cały wieczór był niepowtarzalny a atmosfera niezwykle gorąca, choć pogodna nie dopisywała. Nieco ponad 26 tys. kibiców poniosło piłkarzy do wygranej i awansu i tym samym legijna łódź dalej płynie po europejskich wodach - tym razem calem jest Londyn i miejscowa Chelsea.

Legia Warszawa - Molde FK 2:0

 

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.