Kilka spostrzeżeń po meczu z Piastem - Zmiany w składzie na plus, kilka pozytywów
07.08.2022 11:25
Najpierw nuda, potem egzekucja – W pierwszej części gry oba zespoły grały bardzo zachowawczo. Przedziwna była postawa Piasta – od pierwszej minuty było widać, że nie potrafią rozegrać piłki, że zawodnicy nie czują się dobrze z piłką przy nodze, że futbolówka im przeszkadza – wyjątkiem był Tomasiewicz. Piast oddawał więc piłkę Legii ale gracze z Łazienkowskiej z kolei jakby czuli zbyt duży respekt przed rywalem, nie stosowali wysokiego pressingu, rozgrywali długo piłkę, co nie przynosiło żadnego efektu. Jeśli legioniści stwarzali jakiekolwiek zagrożenie, to lewą stroną boiska, gdzie nieźle prezentowali się Baku i Mladenović. Obie drużyny w pierwszej połowie nie oddały żadnego celnego strzału! 45 minut można opisać cytatem z filmu „Rejs” - "Nuda… Nic się nie dzieje, proszę pana. Nic. Dialogi niedobre… Bardzo niedobre dialogi są. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje".
Po zmianie stron zobaczyliśmy jednak inną Legię, która postanowiła wykorzystać fakt, że przeciwnik gra jak sparaliżowany. I już po sześciu minutach mecz był rozstrzygnięty – najpierw Baku zagrał do Muciego, po chwili Kapustka do Mladenovicia i można było się cieszyć z trzech punktów. Wynik 2:0 przy tak grającym rywalu był niezwykle bezpieczny, goście byli bezbronni i bezzębni. I to jest paradoks bo przecież mają takich napastników jak Wilczek, Toril czy Sappinen. Tymczasem nawet jeśli Tomasiewicz wyprowadził dobry kontratak, to akcja zaraz była zepsuta złym przyjęciem czy niedokładnym podaniem. A gracze Runjaicia grali swoje i mieli kolejne okazje do podwyższenia wyniku.
Wszystkie zmiany na plus – Niespełna dwa tygodnie temu trener Runjaić powiedział, że liczy się ze zdaniem kibiców, którzy często mają dobre spojrzenie na drużynę i potrafią trafnie ocenić dyspozycję piłkarzy. I zestawienie pierwszej jedenastki na spotkanie z ekipą z Gliwic wyglądało tak, jakby szkoleniowiec wsłuchał się w uwagi i komentarze fanów. Skład był dokładnie taki, jaki kibice od kilku dni wypisywali w komentarzach na legijnych stronach bądź w mediach społecznościowych. W porównaniu do spotkania z Cracovią doszło aż do pięciu zmian w podstawowej jedenastce. Zabrakło Abu Hanny, Ribeiro, Slisza, Picha i Rosołka. W ich miejsce pojawili się Johansson, Mladenović, Charatin, Baku i Muci. I trzeba przyznać, że wszystkie zamiany się mniej lub bardziej sprawdziły. Zmiennicy wypadli lepiej i każdy z nich zasłużył sobie na kolejną szansę gry w starciu z Widzewem w Łodzi. Bardzo fajna reakcja trenera, który po słabszym występie kilku graczy dał szanse innym. Taka rywalizacja z pewnością wyjdzie wszystkim na dobre.
Niezły mecz Muciego w ataku – Przyznam się, że od dawna chciałem zobaczyć Muciego w ataku. Pamiętam jego mecz z Piastem w Gliwicach, ostatnim jaki poprowadził Michniewicz. Ernest był wtedy ustawiony wysoko, za plecami Emrelego, z którym często zmieniał się miejscami. Dochodził do sytuacji, strzelił gola, wyglądał bardzo obiecująco. Niestety później ani trener Gołębiewski ani Vuković nie dali takiej roli młodzieżowemu reprezentantowi Albanii. Muci pewnie nadal by czekał na szansę gry na szpicy, ale uraz Kramera, słabsza postawa Rosołka, oczekiwanie na transfer napastnika numer jeden spowodowały, że szansę dostał właśnie Muci. I spisał się dobrze, podobnie jak wcześniej w Gliwicach. W pierwszej połowie uderzył głową obok bramki i strzelił ponad poprzeczką. W drugiej części gry zaczął od gola – dobrze przyjął sobie piłkę po zagraniu od Baku, spojrzał jak ustawiony jest bramkarz rywali i spokojnie posłał piłkę do siatki wyprowadzając zespół na prowadzenie. Później miał jeszcze jedną szansę, ale jej nie wykorzystał. Po godzinie gry przeszedł do środka pola, z przodu zastąpił go Rosołek. Nie jest to typowa dziewiątka, ale ciekawa opcja z przodu. Muci oddał w sumie cztery strzały na bramkę, jeden był celny i zakończył się golem. Podawał 12 razy z czego 11 razy piłka docierała do adresata. Często wchodził w pojedynki z rywalami aż 17 razy, ale tylko 6 razy wychodził z nich zwycięsko.
Silna lewa flanka, fajny debiut Augustyniaka, solidny Charatin – Od początku spotkania dobrze wyglądała lewa strona w Legii – Baku był dynamiczny, nie bał się grać niekonwencjonalnie, z pierwszej piłki, chętnie wchodził w pojedynki. Taka postawa w połączeniu z doświadczeniem i kapitalną lewą nogą Mladenovicia daje ciekawą mieszankę. Rywale sobie z nimi nie radzili, piękna była akcja z pierwszej części gry gdy Baku zagrał piętą między nogami przeciwnika do rozpędzonego Mladena. Makana skończył mecz z asystą, a Filip z bramką, którą zadedykował nowo narodzonemu dziecku oraz żonie. Cieszy fakt, że Baku dobrze się wprowadził do zespołu. Cieszy to, że wraca stary, dobry Mladenović, co może się okazać największym wzmocnieniem zespołu. Baku oddał jeden niecelny strzał na bramkę, podawał piłkę 27 razy z czego 23 razy celnie, dryblował raz – skutecznie. Wszedł z przeciwnikiem w 11 pojedynków, a 6 z nich wygrał. Stracił piłkę 8 razy, ale też 7 razy ją odzyskał. Z kolei 79 procent kontaktów Mladena z piłką zakończyło się sukcesem, oddał jeden strzał, który zakończył się golem, podawał 50 razy z czego 43 razy celnie. Dryblował 5 razy, z czego 4 skutecznie. Wygrał 69 procent pojedynków – 9 z 13.
Bardzo obiecująco zaprezentował się w debiucie Augustyniak – mimo przerwy w grze i treningach, mimo tylko czterech zajęć z zespołem, nie unikał na boisku odpowiedzialności, nie unikał pojedynków i ryzykowanych interwencji. Zagrał na pozycji stopera za Rose’a, który doznał urazu i trzeba przyznać, że spisał się dobrze. Podawał piłkę 9 razy z czego 8 zagrań dotarło do adresata. Wygrał 71 procent pojedynków z rywalem – 5 z 7, zanotował 6 odbiorów. Z Pewnością pokazał, że będzie z niego pożytek również na pozycji środkowego defensora.
Warto też słowo poświęcić Charatinowi. Sztab szkoleniowy zadowolony był ze statystyk Slisza w defensywie, ale dokonania ofensywne Polaka nie powalały. Runjaić postanowił więc spróbować czegoś innego i dał szansę gry piłkarzowi z Ukrainy. Ten grał bezpiecznie, głównie do boku i do tyłu, ale nie popełnił błędów, zagrał solidnie. Dwa razy włączył się do akcji ofensywnych, co kończył strzałem – dwukrotnie niecelnym. 84 procent jego kontaktów z piłką kończyło się powodzeniem, aż 95 procent podań trafiło do adresata 60 z 63 prób. Posłał trzy długie podania, wszystkie celne. Wygrał 7 z 11 pojedynków, co daje 64 procent. Miał 3 straty i 6 odbiorów. Trzeba pamiętać, że rywal nie zmuszał do błędów, ale występ był obiecujący – Ihor zasłużył na kolejną szansę gry od pierwszej minuty.
Są pozytywy, są i rzeczy do poprawy – Mecz z Piastem, zwłaszcza druga część meczu, dał kilka powodów do optymizmu. Przede wszystkim fajnie wyglądała współpraca Mladenovicia z Baku, a to przecież dopiero początek. Solidnie po przerwie spowodowanej urazem zaprezentował się Johansson – choć w ofensywie musi dawać zdecydowanie więcej. Jak profesor po powrocie na środek defensywy zagrał Jędrzejczyk – widać, że to jest pozycja, na której czuje się najlepiej. Solidny występ zaliczył skreślony już w klubie Charatin – gdyby pojawiła się dla niego oferta, nikt nie robiłby problemów ze zmianą pracodawcy. Pojawiały się próby gry kombinacyjnej, z pierwszej piłki i przynosiło to efekty – rywal był wtedy zagubiony, nie nadążał. Gorzej wypadł środek pola – Kapustka jeszcze wraca do formy, zaś Josue nie gra tak efektywnie jak wiosną. Niezły występ Muciego nie zmienia tego, że Legia wciąż nie ma napastnika numer jeden i czeka na jego przyjście. Warto też zwrócić uwagę, że kilku graczy odbudowuje formę fizyczną po przerwie w grze, treningach i nie jest jeszcze gotowa do gry przez 90 minut – do takich zawodników należą Kapustka, Baku, Augustyniak i Johansson. Szwed wprawdzie był na boisku do ostatniego gwizdka, ale był przeznaczony do zmiany. Gdyby nie uraz Rose’a zostałby zmieniony. Jest nad czym pracować, ale najważniejsze, że są powody do optymizmu i jest na kim budować. Czas powinien działać na korzyść Legii – krok po kroku zespół powinien robić systematyczny progres. Ale czy tak będzie, to czas pokaże a boisko zweryfikuje.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.