Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Puszczą - ofensywna niemoc

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

19.02.2024 20:35

(akt. 19.02.2024 21:56)

Piłkarze Legii Warszawa przegrywali z Puszczą Niepołomice 0:1, ale ostatecznie udało im się doprowadzić do remisu. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Ofensywna niemoc — Piłkarze Legii Warszawa przystępowali do meczu z Puszczą pełni wiary i nadziei. Pierwsze dwie drużyny w tabeli, czyli Jagiellonia i Śląsk, przegrały swoje mecze. Dla legionistów powstała więc szansa, by zmniejszyć stratę do lidera już po dwóch kolejkach z dziewięciu do trzech punktów! Ale było to też spotkanie, które podopieczni Kosty Runjaicia mieli obowiązek wygrać. Prawie nikt z kibiców przed pierwszym gwizdkiem sędziego nie zakładał przecież innego scenariusza niż trzy punkty dla „Wojskowych”. Wicemistrzowie Polski mieli szybko napocząć rywala, by rozluźnić jego szyki obronne — taki był plan. Teoria jednak swoje, a praktyka swoje. W oczy rzucał się brak zrozumienia i niedokładność w kluczowych momentach akcji — a to Morishita schodził do środka, a otrzymał podanie wyrzucające do boku, w innym przypadku Bartosz Kapustka już w polu karnym nie doczekał się na dokładne podanie od Juergena Elitima, a to Paweł Wszołek, mając czas i miejsce na podanie, trafił piłką w nogi rywala. Dlatego na pierwszy groźny strzał trzeba było czekać aż do 32 minuty — wówczas Rafał Augustyniak uderzył wolejem z ostrego kąta. Wcześniej dwukrotnie strzelał Morishita, ale nie sprawił kłopotów bramkarzowi z Niepołomic. Zawodnicy gości widząc nieporadność wśród gospodarzy, zaczęli nabierać w grze płynności i pewności. Aż w końcu dwukrotnie zaatakowali — najpierw do siatki trafił Michał Koj, a później obok słupka posłał piłkę Piotr Mroziński. Legioniści do końca pierwszej połowy nie potrafili odpowiedzieć składną akcją i wstydliwie przegrywali 0:1.

Typowy gol Puszczy — Piłkarze Legii byli uczulani na mocne strony zespołu z Niepołomic, ćwiczyli pewne sytuacje meczowe, by potrafić w nich prawidłowo zareagować. - "Spodziewaliśmy się mocnej i głębokiej obrony. Gola straciliśmy w dość charakterystyczny dla Puszczy sposób, pokazywaliśmy takie zagrania drużynie na odprawie, ale rywale i tak byli w stanie doprowadzić do takiej sytuacji. Nie wiem, jak oni to robią" — mówił po spotkaniu trener Kosta Runjaić. A bramka padła po podaniu z głębi pola na skrzydło. Tam piłkę głową wybił Paweł Wszołek, ale ta trafiła do Piotra Mrozińskiego, który posłał ją na dalszy słupek. Tam w obrębie piątego metra walkę o futbolówkę przegrał Marco Burch i głową zgrał piłkę Artur Craciun. Zrobił to na tyle sprytnie, że zagrał za plecy będącego w polu karnym Blaża Kramera i Artura Jędrzejczyka. Do futbolówki dopadł Michał Koj, nie był pilnowany, dopiero nadbiegał do niego Yuri Ribeiro, który nieco zgubił się w tej sytuacji, a Rafał Augustyniak tylko się przyglądał. Były piłkarz Ruchu Chorzów i Górnika Zabrze uderzył pod poprzeczkę i nie dał żadnych szans na skuteczną interwencję Kacprowi Tobiaszowi. - "Wiedzieliśmy, że Puszcza to drużyna grająca siłowo, której atutem są stałe fragmenty gry, długie podania i zbieranie tzw. drugich piłek. Mieliśmy wiedzę, a i tak straciliśmy głupią bramkę" - skomentował pod szatnią Marco Burch. Wniosek jest taki, że jeśli jakiś element jest bardzo dobrze opracowany, to rywalowi trudno się przed nim obronić. Nawet gdy spodziewa się jakiegoś schematu. Dobrze by więc było, by legioniści też dopracowali tak jakieś zagrania do perfekcji — np. stałe fragmenty gry.

Ograniczone pole do manewru — W Molde trener Kosta Runjaić namieszał ze składem i gdy do przerwy było 0:3, łatwo było o korekty personalne. Szkoleniowiec wpuścił na boisko czterech piłkarzy i gra uległa znacznej poprawie. W niedzielę trener wystawił od pierwszej minuty jedenastkę na dziś zbliżoną do optymalnej. Brakowało jedynie Radovana Pankova, którego zastąpił Marco Burch, oraz Marca Guala, który wrócił do treningów po chorobie. Mimo to gra nie wyglądała najlepiej, brakowało spokoju w końcowej fazie akcji, dokładności w rozegraniu, gry na jeden kontakt czy dryblingów, dzięki którym można było zrobić przewagę. Niestety tym razem o wiele trudniej niż w Norwegii było o korekty personalne, które przyniosłyby oczekiwany rezultat. Z ofensywnych graczy na ławce byli Tomas Pekhart, który ostatniego gola w lidze strzelił we wrześniu w starciu z Pogonią Szczecin, Maciej Rosołek, który ostatni raz trafił do siatki rywala w ekstraklasie w maju, czyli w poprzednim sezonie — w starciu ze Śląskiem Wrocław oraz Marc Gual - Hiszpan przełamał się strzelając gola tydzień temu z Ruchem Chorzów, ale potem walczył z gorączką i katarem, był osłabiony. Pozostali zawodnicy na ławce rezerwowych to Qendrim Zyba, Filip Rejczyk, Patryk Kun, Steve Kapuadi i Radovan Pankov. Od każdego z nich trudno jednak oczekiwać, że zrobią różnicę w ofensywie przy skomasowanej obronie rywala. - "Przy takim sposobie gry rywala nie jest łatwo znaleźć rozwiązanie. Cóż, nie zawsze wygrywa lepszy, piłka jest nieprzewidywalna. To, co zaprezentowaliśmy, okazało się niewystarczające — mówił po meczu Runjaić. Kolejny raz okazało się, że kadra Legii jakościowo musi być lepsza, jeśli są ambicje, by walczyć o mistrzostwo Polski.

Przyparci do muru zaatakowali — Znów wrócę do meczu z Molde. Legioniści do przerwy przegrywali w słabym stylu 0:3 i byli o krok, od kompromitacji. Przyparci do muru zagrali odważniej, zaczęli atakować i to przyniosło skutek — dwa gole, kilka innych akcji mogących zakończyć się bramką. Ten schemat powtórzył się w niedzielę z Puszczą. Do przerwy raptem jeden groźny strzał Rafała Augustyniaka i 0:1 na tablicy świetlnej. Znów kompromitacja zajrzała w oczy zawodnikom i ruszyli do przodu, zagrali odważniej, potrafili zdynamizować swoje akcje i kończyć je strzałami. Wszołek wypracował sytuację Kramerowi, ale ten pogubił się w polu karnym. Po chwili „Wszołi” padł w polu karnym, strzał Augustyniaka odbił do boku bramkarz, a dobitka Kapustki poszybowała nad poprzeczką. Pięć minut później Wszołek dograł do Jędrzejczyka, którego strzał z bliskiej odległości został zablokowany. Potem Augustyniak przejął piłkę i zdecydował się na uderzenie — obok bramki. W 65. minucie geniuszem w końcu błysnął Josue podcinając piłkę nad obrońcą i wykładając ją Wszołkowi. Ten uderzył z pierwszej piłki, ale Zych instynktownie odbił piłkę nogą na rzut rożny. W 72. minucie Jędrzejczyk strzelał głową, ale przed linią bramkową interweniował Zapolnik. W końcu padł gol — w podobny sposób jak dla Puszczy. Elitim posłał podanie na dalszy słupek, tam piłkę zgrał głową wzdłuż bramki Gual. Piłki do bramki nie udało się wpakować Ribeiro, ale akcję zamykał jeszcze Rosołek i wepchnął futbolówkę do siatki. Na więcej jednak Legii już stać nie było. Szkoda, bo mimo nadrobienia punktu do lidera przeważa uczucie niedosytu i zmarnowanej szansy. 28 strzałów, 8 celnych, 19 rzutów rożnych. A rywale oddali 3 strzały, 2 były celne i raz padł gol. Pytanie, czy Legia deklarując walkę o mistrzostwo Polski, nie może grać z takim zaangażowaniem jak w drugiej połowie od pierwszej do ostatniej minuty? Może jednak warto spróbować?!

Błysk Morishity — Jeśli kogoś można pochwalić za niedzielny mecz to z pewnością Ryoyę Morishitę. Japończyk wybiegł w pierwszym składzie, nie bał się wchodzić w pojedynki czy uderzać z dystansu. Obrońcy mieli z nim problemy, czasem, by go zatrzymać, uciekali się do fauli. Oddał 5 strzałów ba bramkę, w tym 2 były celne. Podawał z 74-procentową skutecznością. Dryblował aż 12 razy w tym 8 razy udanie. Wygrał 15 z 24 pojedynków, czyli 63 procent. Nie bał się ryzykować i często to ryzyko mu się opłacało. Brakowało takiego zawodnika w Legii, który wnosiłby na boisko nieco fantazji i finezji. Szkoda tylko, że część strzałów nie była dokładniejsza. Był bliski wypracowania gola, gdy zagrywał do Wszołka, a ten upadł w polu karnym. To był jego pierwszy mecz w pierwszej jedenastce i z pewnością był udany. Japończyk walczy o miejsce w wyjściowym ustawieniu i jest coraz bliższy zrealizowania tego celu.

Polecamy

Komentarze (41)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.