Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Rangers FC

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

24.08.2019 15:52

(akt. 24.08.2019 15:53)

Piłkarze Legii Warszawa zremisowali bezbramkowo z Rangers FC. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Stabilizacja – zgodnie z przewidywaniami na mecz z Rangers FC zespół wyszedł w identycznym zestawieniu jak na spotkanie z Zagłębiem Lubin. Nadszedł czas stabilizacji składu, a co ważne praktycznie ta sama jedenastka zagrała w trzech meczach w ciągu ośmiu dni i nie było widać zmęczenia. Może jedynie Cafu odczuwał po godzinie trudy spotkania, ale on akurat ma prawo. Ma za sobą długą przerwę w grze i kontuzję. Dlatego na 20 minut zastąpił go Domagoj Antolić. W tym spotkaniu najważniejsze było gola nie stracić, a to co ewentualnie z przodu wpadnie, to dodatkowy atut. Trener dlatego uznał, że najbardziej do takiego zadania pasuje mu Sandro Kulenović. Chorwat nie zagrał wielkiego meczu, ale z pewnością pomógł w szeroko rozumianej grze defensywnej. Legia miała mimo wszystko swoje sytuacje, ale strzały Luquinhasa, Marko Vesovicia czy Cafu albo mijały bramkę, albo świetnie bronił bramkarz gości.

Stopniowy progres – W każdym meczu w grze Legii można zaobserwować progres. Jeszcze miesiąc temu w zespole nie działało praktycznie nic. Dziś możemy w samych superlatywach mówić o obronie i grze defensywnej. Legia na jedenaście spotkań w dziewięciu nie straciła nawet gola, z czego w siedmiu na arenie europejskiej. Słyszę komentarze, że w piłce nie chodzi tylko o to, by bramek nie tracić, ale też by je zdobywać. Oczywiście, że tak. Ale pomalutku. Na to potrzeba czasu. Pierwszy raz od dawna, można zauważyć proces budowy zespołu, chyba od trenera Stanisława Czerczesowa. Bo jednak trener Jacek Magiera świetnie zarządzał zasobami ludzkimi, ale nie musiał budować drużyny od nowa. Legia jest budowana od tyłu, ten etap ma już za sobą. Do tego można dołożyć bardzo dobrą współpracę trójki środkowych pomocników – Cafu i Andre Martins mają więcej zadań defensywnych, dzięki czemu na więcej fantazji z przodu może pozwolić sobie Walerian Gwilia. Coraz lepiej wygląda też gra skrzydłowych – Marko Vesovicia i Luquinhasa. Sandro Kulenovic nie strzela bramek, ale na dziś, podkreślam na dziś bardziej pasuje do koncepcji trenerowi. To nie znaczy, że po przerwie na kadrę koncepcja nie ulegnie modyfikacji. Dziś najważniejsze jest by awansować do fazy grupowej i jak najmniej stracić w lidze. Później gra w ekstraklasie stanie się istotniejsza.

Rywal nie poszalał – Dotychczasowe wyniki Rangers FC mogły robić wrażenie 10:0 w dwumeczu z St. Josephs w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Europy, 2:0 z Niederkom w drugiej rundzie, 7:3 z Midtjyland w trzecie rundzie. Stosunek bramkowy na arenie europejskiej 19:3. Do tego dwie wygrane w lidze i bramki 8:2 oraz wygrana 3:0 w Pucharze Ligi. Zespół Stevena Gerrarda grał dotąd ofensywnie, szybko i skutecznie. W Warszawie jednak nie poszalał. Legioniści na wiele rywalowi nie pozwolili, bardzo dobrze zagrali przede wszystkim taktycznie, w czym zasługa całego zespołu, ale i sztabu z ludźmi od analizy przeciwnika włącznie. Rangers nie tylko nie strzeliło w Warszawie gola, ale i stworzyło sobie tylko dwie sytuacje pod bramka Radosława Majeckiego. Szkoci nie przegrali już od 14 meczów, Legia od 8. Legioniści nie stracili gola kolejny raz i ustanowili historyczny rekord polskich klubów. To już 644 minuty bez straty gola w europejskich pucharach. Poprzedni rekord również należał do Legii.

 

Znakomity doping – Po raz pierwszy od meczu ze Sportingiem Lizbona w Lidze Mistrzów w grudniu 2016 roku wszystkie bilety na mecz zostały wyprzedane. Na początek kibice przygotowali oprawę z wizerunkiem wojownika i hasłem - It's not what's in front of you, it's who's beside you ("Nieważne, co stoi przed tobą. Ważne, kto stoi obok ciebie"). Motyw inspirowany był filmem "Tylko dla odważnych". Na górze pojawiły się odpalone race. Później zaś ruszył doping – momentami ogłuszający. Gdy rywale byli przy piłce gwizdy były przeraźliwe, gdy futbolówka trafiała pod nogi naszych piłkarzy następował powrót do rewelacyjnego dopingu. - To był doping od początku, do końca, wszyscy byli bardzo głośno. Była to jedna z najlepszych atmosfer z jaką miałem do czynienia, a przecież byłem na wielu stadionach, więc wiem co mówię. Uznanie dla kibiców Legii. Widziałem co się dzieje, mówiłem piłkarzom by byli odważni, by dali sobie radę z presją i wszystkimi przeciwnościami – komplementował fanów Legii dzień po meczu Steven Gerrard, legenda Liverpoolu i trener szkockiej drużyny.

Polecamy

Komentarze (19)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.