Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Red Bullem - zasłużona wygrana, tłoczno z przodu

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

06.07.2023 14:40

(akt. 08.07.2023 14:28)

Piłkarze Legii Warszawa wygrali ostatni sparing na zgrupowaniu w Austrii z Red Bullem Salzburg 2:0 po golach Rafała Augustyniaka i Maika Nawrockiego. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Zasłużona wygrana – Rywal był mocny, dla legionistów był to najpoważniejszy ze sprawdzianów. Warunki nie były idealne – boisko było grząskie, mocno padało. Red Bull zaczął od mocnego uderzenia – sam na sam z Kacprem Tobiaszem wyszedł Dorgeles Nene, ale nie trafił w bramkę. To był jedyna tak groźna sytuacja Red Bulla Salzburg w cały meczu. Spotkanie nie porywało ale to legioniści mieli więcej z gry i stwarzali zagrożenie. Blaz Kramer był bardzo bliski skierowania piłki do siatki po atomowym strzale Bartosza Slisza, ale pomylił się o pół metra. Josue posłał mocny strzał, piłka kozłowała przed bramkarzem i ten szczęśliwie odbił futbolówkę na rzut rożny. Pod koniec pierwszej połowy Legia powinna zdobyć bramkę, ale jakimś cudem tego nie zrobiła. Najpierw Kramer z bliskiej odległości trafił w leżącego Alexandra Schlagera, później Marc Gual miał kilka sekund by oddać strzał i pokonać bramkarza, ale ostatecznie wycofał futbolówkę do Bartosza Slisza. Ten uderzył tak, że piłka minęła bramkarza, ale odbił ją jeden z trzech obrońców stojących na linii bramkowej, dobijał jeszcze kapitan zespołu, ale nie trafił w bramkę. Po zmianie stron poza golami dwukrotnie okazje bramkowe miał Rafał Augustyniak, a strzał Ernesta Muciego piętą zdołał odbić bramkarz. Red Bull dopiero w samej końcówce zdołał zagrozić bramce Legii, ale świetnie spisał się Dominik Hładun. Wygrana była więc w pełni zasłużona.

Dwie asysty Kuna – Po meczu z Karabachem pisaliśmy, że Patryk Kun poznaje kolegów, ich nawyki oraz wymagania trenerów oraz system gry i dzięki temu robi progres z każdym dniem. W spotkaniu z Red Bullem mógł cieszyć z dwóch asyst! Pierwsza była nieco naciągana – po dośrodkowaniu wahadłowego w piłkę nie trafił Rafał Augustyniak, który jednak wykorzystał niefrasobliwość jednego z obrońców oraz fakt, że ten się wywrócił i po chwili skierował piłkę do siatki. Druga z asyst już nie pozostawia żadnych wątpliwości – Patryk otrzymał piłkę od Ernesta Muciego, pobiegł z nią do linii końcowej, wyczekał rywali i podał wprost na głowę Maika Nawrockiego, który umieścił piłkę w siatce. Kun był cały mecz waleczny, pomagał w defensywie, robił też wiele wiatru z przodu. To zupełnie inny zawodnik niż Filip Mladenović, prawdopodobnie nie będzie miał takich liczb jak Serb, ale może dać wszystkim kibicom wiele powodów do radości.

Tłoczno z przodu, Carlitos bez minut – Już pod koniec maja informowaliśmy, o trudnej sytuacji Carlitosa. Hiszpan nie miał udanej rundy wiosennej – leczył urazy, które uniemożliwiały optymalne przygotowanie, nie był w dobrej dyspozycji. Pierwsza kontuzja przytrafiła mu się podczas zimowego zgrupowania w Turcji, druga w Zabrzu w starciu z Górnikiem. W tym czasie w oczach trenera zyskali Tomas Pekhart, Ernest Muci, Maciej Rosołek, a także wracający do zdrowia po kontuzji Blaz Kramer. Dodatkowo Legia latem pozyskała króla strzelców poprzedniego sezonu, Marca Guala. Było więc jasne, że konkurencja będzie większa i sytuacja Carlitosa jest trudna. To jednak piłkarz z dużą jakością jak na polskie boiska. Trener Kosta Runjaić, mając duży potencjał ludzki z przodu, zmienił taktykę w której w przedniej linii jest miejsce dla trzech graczy ofensywnie usposobionych. To w teorii powinno Carlitosowi pomóc, ale gdy do zespołu dołączył Juergen Elitim to w środku pola zrobiło się ciasno i trener przesunął na jedną z dwóch „dziesiątek” Josue, by Portugalczyk zrobił miejsce na boisku dla Kolumbijczyka. To z kolei spowodowało, że w ostatnich dwóch meczach kontrolnych z Karabachem i Red Bullem, Carlitos nie pojawił się na boisku i dostał sygnał, że sytuacja w jakiej się znalazł nie jest komfortowa. Co ważne – Hiszpan dobrze wyglądał na treningach, bardzo mocno pracował, czasem nawet za mocno, starał się, ale na dziś musi czekać na swoją szansę. Obecnie wyżej w hierarchii sztabu szkoleniowego są inni. To się może zmienić i nie jest powiedziane, że jeśli Carlitos zostanie w Legii, to nie strzeli kilku goli i nie stanie się ważną postacią. Pytanie czy będzie w stanie zaakceptować fakt, że w hierarchii jest póki co dość daleko. W przeszłości był zwykle przecież postacią pierwszoplanową.

Każdy może strzelać gole – To był rok 2008, zgrupowanie w Mijas. Trener Jan Urban stał przy linii bocznej i obserwował trening swojego zespołu. W pewnym momencie podeszła do niego Danuta Kowalska, dyrektor marketingu, była aktorka. I wywiązał się taki dialog:

- Panie trenerze, kto tu jest odpowiedzialny za strzelanie goli w tym zespole?
- Wie Pani, zasadniczo to wszyscy. Każdy kto znajdzie się w sytuacji dogodnej do zdobycia bramki, musi próbować tego dokonać. Każdy więc może strzelać gole.
- Panie trenerze, nie może być tak, każdy musi wiedzieć kto jest odpowiedzialny za strzelanie goli, bo inaczej ta odpowiedzialność się rozmywa. Gdy grałam w filmie, to każdy wiedział za co odpowiada.

Musiałem wówczas mocno gryźć się w policzki by nie wybuchnąć śmiechem. Czemu o tym wspominam? Trener Urban nie miał wówczas tak komfortowej sytuacji kadrowej, by każdy mógł strzelać gole. Teraz doszło do sytuacji, gdy w zespole Kosty Runjaicia faktycznie każdy może pokusić się o zdobycie bramki. W starciu z Red Bullem swoich okazji nie wykorzystali Marc Gual, Blaz Kramer i Josue, swoje szanse mieli też Bartosz Slisz, Ernest Muci – ale im również nie wyszło. Za strzelane wzięli się więc stoperzy – bramkarza pokonali Rafał Augustyniak i Maik Nawrocki. Dla nikogo nie było to zaskoczeniem, zrobili to przecież kolejny raz. I tak naprawdę niespodzianką byłoby, gdyby do bramki rywala trafił któryś z legijnych bramkarzy. Wszyscy pozostali, co jakiś czas zdobywają bramki, biorą na siebie odpowiedzialność za wynik gdy drużynie nie idzie, gdy celowniki zawodzą graczy ofensywnych.

Powrót do domu w dobrych nastrojach – Piłkarze Legii wracają do Warszawy w dobrych nastrojach. Podczas zgrupowania w Austrii wygrali wszystkie trzy sparingi, strzelili dziewięć goli i żadnego nie stracili. Obyło się też bez poważnych urazów. Trener Kosta Runjaić tonuje nastroje i słusznie mówi, że to tylko okres przygotowawczy i gry kontrolne. Zawodnicy mają jednak powody do optymizmu. Maciej Rosołek i Maik Nawrocki zapowiedzieli, że czas najwyższy by sięgnąć po Superpuchar Polski, a Josue po starciu z Red Bullem głośno wszystkim oznajmił, że Legia już wróciła i zaraz wróci na swoje miejsce!

Polecamy

Komentarze (83)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.