Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Wartą - Proszenie się o kłopoty

Redaktor Mikołaj BłażejczykRedaktor Kacper Buczyński

Mikołaj Błażejczyk, Kacper Buczyński

Źródło: Legia.Net

10.10.2022 15:25

(akt. 10.10.2022 15:30)

Piłkarze Legii Warszawa w sobotę znów nie zachwycili, ale wygrali 1:0 z Wartą Poznań i przynajmniej do wieczora będą liderować tabeli PKO Ekstraklasy. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Trzy punkty na plus, styl na minus – Piłkarze Legii od początku sezonu nie grają wielkiej piłki, nie sprowadzają rywala do parteru, ale większość spotkań wygrywają. Nieznacznie, jedną bramką, po niezbyt ciekawym spotkaniu, ale jednak. Tak było ze Stalą Mielec, Bruk-Betem Termalica Nieciecza, Radomiakiem Radom, Miedzią Legnica i tak było również w ostatnią sobotę z Wartą Poznań. Ostatni zespół przez większość rywalizacji był bezradny, nie stworzył sobie klarownych okazji pod bramką Kacpra Tobiasza, nie radził sobie w środku pola. Legioniści korzystali z tego pierwszej połowie – strzelili gola po kapitalnym uderzeniu Macieja Rosołka, mogli i powinni dwa, ale znakomitej sytuacji nie wykorzystał Ernest Muci. Ale to legioniści mieli inicjatywę, przeważali i wydawało się, że kolejne bramki po przerwie będą kwestią czasu. Ale wtedy trener Kosta Runjaić dokonał zmiany defensywnej – niezbyt dobrze dysponowanego tego dnia Muciego zastąpił Lindsay Rose. Legioniści grali dwójką defensywnych pomocników z Wartą Poznań u siebie prowadząc jedną bramką. Ten minimalizm omal nie zemścił się w doliczonym czasie gry – na szczęście Milan Corryn nie trafił w bramkę, w przeciwnym razie mogłoby się skończyć remisem.

Proszenie się o kłopoty - Wojskowi mają problem z zamykaniem meczów. Często będąc w pobliżu pola karnego przeciwników podejmują złe decyzje, co skutkuje tym, że zamiast strzelić kilka bramek, zdobywają jedną i do końca meczu muszą drżeć o wynik. Pod koniec sobotniego spotkania Warta dość często gościła pod polem karnym legionistów. Chwila nieuwagi mogła zakończyć się golem i w konsekwencji stratą przez punktów. Legia musi nauczyć się lepiej wykorzystywać dobre momenty swojej gry, musi być głodna kolejnych goli, po zdobytej bramce dążyć do podwyższenia wyniku. Inaczej trafi na przeciwnika, który skarci ją za nieskuteczność i minimalizm. Nie każdy mecz da się wygrać jedną bramką

Miejsce Augustyniaka jest w środku pola - Rafała w sobotnim meczu mogliśmy oglądać na dwóch pozycjach. W pierwszej połowie zagrał na środku obrony, w drugiej został ustawiony w linii pomocy. Grając w centralnej strefie boiska po raz kolejny pokazał się z dobrej strony. Był agresywny, dobrze utrzymywał się przy piłce, potrafił też przyspieszyć grę. Im dłużej oglądamy mecze Augustyniaka w Legii, tym bardziej jesteśmy przekonani, że jego miejsce jest na pozycjach numer „6” i „8”. Oczywiście daje sobie radę też w obronie, ale wystawianie go w linii defensywnej jest trochę marnowaniem jego potencjału. Środek pola w zestawieniu Slisz – Augustyniak sprawdził się w Poznaniu, dał też większą kontrolę w środku pola z Wartą. Ten duet w połączeniu z Josue przed nimi wydaje się ciekawym rozwiązaniem. Augustyniak w drugiej połowie meczu miał 88 procent celności podań, zaliczył 6 odbiorów.

Kilka pozytywów – Oprócz Augustyniaka swój występ pozytywnie ocenić może jeszcze paru zawodników. Niezłe spotkanie zagrała linia obronna na czele z Maikiem Nawrockim, który pokazywał klasę w naszym polu karnym i także w „szesnastce” rywala. W pamięci zapadła sytuacja gdy oddał strzał nad poprzeczką i momentalnie wrócił w pełnym biegu we własne pole karne i wślizgiem uratował przed możliwą stratą gola. Dobrze asekurował kolegów, gdy tym przytrafiały się błędy. Na pochwałę zasługuje też Artur Jędrzejczyk - nie dostał żółtej ani czerwonej kartki, zagrał dość solidne spotkanie. Niezły mecz ma za sobą Yuri Ribeiro, który zastępował Filipa Mladenovicia na lewej stronie. Fajnie układała się jego współpraca z Josue. Miał swój udział przy bramce - po dośrodkowaniu i asyście niedoszłego obrońcy Roberta Ivanowa, pięknym strzałem popisał się Maciej Rosołek. Ciekawą zmianą dał Lindsay Rose. Podchodził wysoko, często dublował pozycję na prawym skrzydle i próbował wdzierać się w pole karne i oddawać strzały.

Niezły początek maratonu meczowego – Piłkarze Legii po przerwie na mecze reprezentacji narodowych nieźle rozpoczęli meczowy maraton. Nie przegrali w Poznaniu z Lechem, sięgnęli po trzy punkty w spotkaniu domowym z Wartą. Oczywiście styl pozostawiał wiele do życzenia, ale dzięki systematycznemu gromadzeniu punktów, gracze Kosty Runjaicia są liderami w tabeli ekstraklasy. Przed nami ciekawsze wydaje się mecze z Wisłą Płock w lidze i Pucharze Polski oraz mającą ambicje na TOP3 tabeli Pogonią Szczecin. Wisła gra ofensywnie, skutecznie i ładnie dla oka – zwłaszcza na własnym terenie, a były klub trenera Legii choć przeplata mecze lepsze z gorszymi, to w każdym spotkaniu jest groźny dla przeciwnika. Jeśli legioniści wygrają oba spotkania ligowe, to będzie można już śmiało powiedzieć, że po słabym poprzednim sezonie, w obecnym zespół walczy o mistrzostwo Polski.

Polecamy

Komentarze (56)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.