Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Wartą - wirusy atakują

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

03.11.2020 14:55

(akt. 03.11.2020 18:00)

Piłkarze Legii Warszawa w poniedziałek mierzyli się z Wartą Poznań, która chwaliła się najszczelniejszą defensywą w ekstraklasie. Mistrzowie Polski w 30 minut zdobyli trzy bramki i rozstrzygnęli spotkanie na swoją korzyść. Czas na pomeczowe spostrzeżenia.

Wirusy atakują – Jesień to zwykle czas gdy ludzi przeziębionych czy łapiących grypę nie brakuje. W tym roku jest jednak o wiele gorzej – wszystko przez pandemię koronawirusa i obostrzenia z tym związane. Radosław Cierzniak i Luquinhas przeszli już Covid-19, czują się dobrze, ale by wrócić do treningów muszą uzyskać negatywny wyniku testu. A wirus w organizmie otrzymuje się nawet przez miesiąc, więc każdy musi uzbroić się w cierpliwość. Jose Kante się przeziębił i na wszelki wypadek został odizolowany od zespołu. Gdyby nie pandemia, normalnie pracowałby z kolegami. Tuż przed wyjazdem do Grodziska Wielkopolskiego gorączki dostał Michał Karbownik i na mecz z Wartą nie pojechał. Przed meczem w jednym z pomiarów stan podgorączkowy miał Igor Lewczuk, zaś w przerwie pewne objawy zgłosił Tomas Pekhart. To wszystko komplikuje i tak niewesołą sytuację kadrową w ekipie mistrzów Polski. Niestety trzeba się przygotować na to, że to może nie być koniec i w najbliższych dniach liczba przeziębionych i chorych na Covid-19 może się zwiększyć.

Debiut Miszty – Jakby tego było mało, w przerwie na ból ścięgna Achillesa narzekał Artur Boruc. Zastąpił go w bramce Cezary Miszta. Młody chłopak w ten sposób spełnił jedno ze swoich marzeń i zrobił kolejny krok w karierze. Przez fachowców jest określany wielkim talentem, większym niż Radosław Majecki. Również trenerzy Legii bardzo cenią sobie jego umiejętności i uważają, że obok Kamila Grabary to najzdolniejszy golkiper młodego pokolenia w Polsce. Miszta w debiucie na pewno nie zawiódł. Podobać się mogła jego interwencja w 75. minucie gdy zmierzającą pod poprzeczkę piłkę po zagraniu Łukasza Trałki wybił na rzut rożny. Po dośrodkowaniu z kornera miał szczęście – Bartosz Kieliba uderzył piłkę bardzo dobrze, ale piłkę z linii bramkowej wybił Josip Juranović. Później złapał jeszcze uderzenie Mateusza Kupczaka. Po meczu Miszta został wyściskany przez Boruca i był bardzo szczęśliwy. - Super cieszę się, spełniłem jedno ze swoich marzeń. Raduję się tak bardzo, że mam pustkę w głowie. Wystąpiłem w ekstraklasie, w moim ulubionym klubie. Trudno mi cokolwiek więcej powiedzieć – skomentował na gorąco.

Solidny Antolić – W składzie Legii doszło do jednej zmiany względem poprzednich spotkań. W pierwszej jedenastce zabrakło wspomnianego już Michała Karbownika, zastąpił go Domagoj Antolić. – Jestem bardzo zadowolony z tego jak pracuje Antola, widać duże zaangażowanie i poświęcenie – mówił nie tak dawno trener Michniewicz. W poniedziałek Chorwat, któremu za dwa miesiące wygasa kontrakt z klubem, mógł zagrać w większym wymiarze czasowym. I trzeba przyznać, że wypadł korzystnie. Asekurował kolegów w defensywie, naprawiał ich błędy – jak Josipa Juranovicia na początku spotkania, umiejętnie regulował tempem rozgrywania akcji, korzystał z mobilności kolegów, wiedział kiedy grę zwolnić, a kiedy należy przyspieszyć. Mógł mieć asystę, ale po jego bardzo dobrym dośrodkowaniu Tomas Pekhart trafił piłką w słupek. Wniósł odpowiednią jakość i pokazał, że można na niego liczyć, a koledzy mają do niego zaufanie często adresując piłkę do niego. Jeśli tak samo by wyglądał w kolejnych meczach, to może warto jednak będzie usiąść do rozmów o przedłużeniu kontraktu? Piłkarz pokazuje swój profesjonalizm a ten zawsze jest w cenie.

Dobry mecz Mladenovicia i Valencii – Z dobrej strony w Grodzisku Wielkopolskim pokazał się Filip Mladenović. Serb w 12. minucie ładnie wymienił piłkę z Joelem Valencią, wybiegł na pozycję, zagrał idealnie w tempo do wbiegającego Pawła Wszołka, który słabszą prawą nogą wepchnął piłke do siatki. Po chwili „Mladen” do asysty dorzucił gola. Po zagraniu Waleriana Gwilii zabrał się z piłką w polu karnym, przełożył sobie futbolówkę na słabszą prawą nogę i popisał się pięknym strzałem, tuż przy słupku. Były gracz Lechii Gdańsk miał też udział przy trzecim trafieniu – to on dośrodkował do Pekharta, który został przewrócony w polu karnym. Po chwili Juranović trafił w Czecha i było już 3:0. Za wszystkie te akcje, należy pochwalić również Valencię, który również miał swój udział przy każdej z trzech bramek. Ogólnie całkiem dobrze i obiecująco wyglądała współpraca obu graczy. Mladenović podawał ze skutecznością 87 procent, miał 75 procent udanych dryblingów, 80 procent wygranych pojedynków. Natomiast Valencia 87 procent celnych podań, 50 procent udanych dryblingów i tyle samo wygranych pojedynków, miał też najwięcej podań kluczowych. Mladenović uzyskał drugi wynik InStat Index, zaś Valencia trzeci. Lepszy był tylko Josip Juranović.

Przygotowania do meczu z Lechem – Mecz z Wartą wyglądał momentami jak sparing, który był dla legionistów przetarciem przed spotkaniem z Lechem. Zespół trenera Piotra Tworka do tej pory legitymował się najlepszą defensywą w lidze. A tymczasem gracze Czesława Michniewicza rozstrzygnęli losy meczu w ciągu 30 minut. Gdyby mieli potrzebę zdobyć jeszcze dwie bramki, to pewnie by je zdobyli. Teraz już wszystko będzie podporządkowane niedzielnemu starciu z „Kolejorzem”, o ile stan zdrowia piłkarzy pozwoli na jego rozegranie. Wypada więc trzymać kciuki za wyniki testów na obecność koronawirusa u kolejnych zawodników, za to by przeziębieni szybko doszli do zdrowia, a ci którzy ostatnio nie narzekali na infekcje, pozostali zdrowi. Takie czasy, że śledzenie rubryk zdrowi i chorzy jest ważniejsze niż zajęcia taktyczne.

Polecamy

Komentarze (19)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.