Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem - godzinna dominacja Legii

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

05.02.2023 23:00

(akt. 06.02.2023 15:05)

Piłkarze Legii Warszawa wygrali w Lubinie z Zagłębiem 2:1 i było to zwycięstwo całkowicie zasłużone. Przez 65 minut legioniści dominowali, później do głosu doszli gospodarze, ale nie było wielkiej nerwowości. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Godzinna dominacja – Podobnie jak w spotkaniu z Koroną Kielce, tak i w meczu z Zagłębiem w Lubinie, piłkarze Legii przez ponad godzinę całkowicie dominowali na boisku. Zespół trenera Kosty Runjaicia cały czas przeważał, długo utrzymywał się przy piłce i konstruował akcje. Legioniści przegrywali piłkę z lewej na prawą stronę i odwrotnie, ale robili to systematycznie zdobywając teren. Różnicę robili środkowi obrońcy, którzy grali na bokach trójosobowego bloku defensywnego. Maik Nawrocki potrafił ruszyć z akcją spod własnej bramki, przebiec kilkanaście metrów, podać tam, gdzie kolega miał więcej miejsca i swobody. Potrafił też zagrać prostopadłą piłkę przeszywającą dwie formacje przeciwnika. Po drugiej stronie świetnie w kolejnym meczu spisywał się Yuri Ribeiro, podwajał na lewej stronie siłę ofensywną Legii, podłączał się chętnie do akcji, często grał na jeden i dwa kontakty przyspieszając akcję. Ogromne kłopoty mieli z tym piłkarze Zagłębia – zwłaszcza w pierwszej części meczu. Legia była długimi momentami w posiadaniu piłki, ale co najważniejsze – z tego tworzyły się kolejne zagrożenia pod bramką Jasmina Buricia. O tym jak ogromną Legia miała przewagę, świadczą miażdżące statystyki – 71 procent posiadania piłki, 400 wymienionych podań przy 150 podaniach Zagłębia. 88 procent tych podań było celnych, docierało do adresata, podczas gry rywale mieli skuteczność zagrywania piłki na poziomie 70 procent. Niemal każda statystyka przemawiała na korzyść legionistów.

Bramka po wypracowanym zagraniu – Piłkarze Legii na treningach pracują nad wieloma schematami gry, jeden z nich był często wykorzystywany podczas meczu w Lubinie. Chodzi o precyzyjne podanie z głębi pola od Josue do wybiegającego na pozycje skrzydłowego lub gracza znajdującego się aktualnie na boku boiska. Już w drugiej minucie meczu Portugalczyk posłał piłkę do Macieja Rosołka, którego jednak zdołał uprzedzić Jasmin Burić. Dosłownie 30 sekund później mieliśmy podobne zagranie od kapitana zespołu, mniej więcej z tego samego miejsca, do Bartosza Slisza, który odegrał do Ernesta Muciego. Ten znalazł się w niemal identycznej sytuacji jak przy bramce Paweł Wszołek – nawinął na zwód obrońcę, stanął przed bramkarzem, oddał strzał, ale piłka nie doleciała do bramki, a poza tym był minimalny spalony. Było jednak widać powtarzalność i wyćwiczony schemat. Nie wyciągnęli z tego wniosków gospodarze i w 37. minucie Josue ponownie, z tego samego niemal miejsca, posłał kapitalne podanie – tym razem do wybiegającego na pozycję Pawła Wszołka. Ten zachował się lepiej od Muciego, nawinął obrońcę i posłał piłkę do bramki obok rozpaczliwie interweniującego golkipera. Legia objęła prowadzenie, a Wszołek złożył dziękczynnie ręce w kierunku Portugalczyka za fantastyczne dogranie piłki.

Łatwość Muciego, solidność Strzałka – Ernest Muci miał bardzo dużą łatwość w dochodzeniu do sytuacji bramkowych, ale też sporą w ich marnowaniu. Już w pierwszej minucie spotkania miał swoją okazję, ale jej nie wykorzystał. Pięć minut później, po tym jak Maciej Rosołek wygrał walkę o górną piłkę w środku pola, doszedł do pozycji strzałowej, ale posłał futbolówkę obok bramki. W 17. minucie po akcji całego zespołu i podaniu od Yuriego Ribeiro Muci znalazł się na 20. metrze, zdecydował się na strzał, ale piłka odbiła się od jednego z rywali i wyszła na rzut rożny. W 27. minucie Josue będąc na pozycji lewoskrzydłowego dograł płasko i mocno w pole karne do Muciego – ten oddał niesygnalizowany strzał, który na raty złapał golkiper Zagłębia. W końcu w 59. minucie wykorzystał sytuację, jaka została mu stworzona. Idealnie się znalazł po zagraniu z rzutu wolnego od Josue, dzióbnął piłkę delikatnie, ale na tyle precyzyjne, że ta wylądowała w siatce. Paradoksalnie, była to najtrudniejsza sytuacja, ze wszystkich jakie miał Albańczyk w tym spotkaniu. Muci miał jeszcze jedną dobrą sytuację w 67. minucie – gdy Paweł Wszołek wycofał do niego piłkę na 15. metr, ale Ernest zamiast uderzać z pierwszej piłki, przyjął ją i po chwili strzał trafił w nogę rywala.

Wypada też napisać kilka ciepłych słów o postawie debiutującego w pierwszym składzie Igora Strzałka. Był to bardzo solidny występ 19-latka, grał niezwykle dojrzale, nie przypominamy sobie aby w pierwszej połowie stracił choć raz piłkę lub niecelnie ją zagrał. Często był przy piłce, pokazywał się do gry. Gdy już miał futbolówkę przy nodze, często zagrywał ją do boku lub do tyłu, ale nawet będąc pod presją rywala czy dwóch, nie panikował, spokojnie piłkę rozgrywał, uspokajał grę. Potrafił odwrócić się z rywalem na plecach i zagrać do lepiej ustawionego kolegi. Przez sporą część meczu biegał za nim Tomasz Makowski licząc na to, że młody gracz będzie się mylił i on to wykorzysta, ale na takie błędy się nie doczekał. Po meczu chwalił go trener Kosta Runjaić – przede wszystkim za dojrzałą grę.

Druga twarz Legii – Gracze Zagłębia Lubin od początku drugiej połowy spotkania grali inaczej niż przez pierwsze 45 minut. Przede wszystkim zostawiali legionistom o wiele mniej miejsca do gry, podchodzili wysoko, zakładali pressing. To skutkowało tym, że Legia nie stwarzała już tak wielu okazji pod bramką rywala. Przez pierwsze 20 minut drugiej odsłony legioniści mieli grę pod kontrolą, nie pozwalali rywalom na wiele, grali uważnie w obronie, kasowali nieliczne kontrataki. Josue mając mniej swobody nie posyłał tak dokładnych piłek do kolegów ze środka pola, ale gdy nadarzyła się okazja ze stałego fragmentu gry, to wykorzystał to najlepiej jak mógł. Niestety po uzyskaniu dwubramkowego prowadzenia legioniści znów oddali pole gry rywalom, grali pasywnie, spadł poziom pressingu – podobnie było w spotkaniu z Koroną. W 66. minucie z tego powodu stracili gola – piłkarze przekazywali sobie krycie, zostawiając sporo miejsca przeciwnikowi, nie atakując go agresywnie. Wykorzystał to Łukasz Łakomy i strzałem z prawej nogi zaskoczył Kacpra Tobiasza. Zdecydowanie szybciej i agresywniej powinien doskoczyć do Łakomego Bartosz Slisz, bardziej konkretny w działaniach defensywnych powinien być w tej sytuacji też Igor Strzałek. Po stracie gola w kolejnych minutach było trochę nerwowości, Zagłębie zepchnęło legionistów do głębokiej obrony, ze zbyt dużą łatwością rywale przejmowali piłkę i konstruowali ataki. Ale po kilku minutach Legia opanowała sytuację, znów była częściej przy piłce i próbowała kreować grę. Oczywiście robili to z gorszymi efektami niż w pierwszej połowie, ale to też dlatego, że przeciwnik zostawiał legionistom o wiele mniej miejsca. Nie było jednak takiej nerwowości jak przed tygodniem, gospodarze poprawili nieco statystyki, ale nieznacznie. Legia oddała 12 strzałów na bramkę przy 8 Zagłębia, Przewaga w posiadaniu piłki przez legionistów spadła z 71 do 61 procent. W podaniach wciąż duża przewaga Legii – 651 do 417. Legia przebiegła 123,7 km przy 121,6 lubinian. Jedyna statystyka, w której wyraźnie lepsi byli gospodarze, to faule – 14:8 dla Zagłębia. Po meczu Łukasz Łakomy stwierdził, że Zagłębie w drugiej połowie było sto razy lepsze od Legii. Nieco poniosło byłego gracza „Wojskowych”, ale trzymając się takich porównań, to w pierwszej części gry Legia była tysiąc razy lepsza od Zagłębia i wygrała całkowicie zasłużenie.

Pomoc kibiców – Do Lubina udała się pociągiem specjalnym pokaźna grupa kibiców, która dzielnie wspierała piłkarzy. Doping był głośny i bezustanny, a przy tym efektowny – na początku spotkania była zaprezentowana oprawa z użyciem pirotechniki, zaś przez większość spotkania w sektorze dla gości powiewały dziesiątki flag na kijach. Po stracie gola po stadionie niosło się „Legia walcząca, Legia walcząca do końca” i „Nie poddawaj się, ukochana ma…”. Zaś po ostatnim gwizdku, gdy stadion wyjątkowo szybko opustoszał, słychać było gromkie „Żyleta, żyleta, żyleta”. Po meczu zawodnicy podziękowali za wsparcie kibicom długo świętując z nimi wygraną. Kibice podziękowali za wynik, za walkę.

Polecamy

Komentarze (34)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.