Kilka spostrzeżeń po meczu ze Śląskiem - Josualdo
08.03.2022 17:35
Mecz drużyn z dołu tabeli – W pierwszej połowie było widać aż nadto, że zarówno Legia jak i Śląsk bronią się przed spadkiem. Być może stawka meczu nieco usztywniła obie drużyny, ale nie zmienia to faktu, że na boisku działo się niewiele. Mnóstwo niedokładności, strat. Środkowi pomocnicy w osobach Jurgena Celhaki i Bartosza Slisza skupili się na odbiorze piłki, nie posłali ani jednego dobrego podania do skrzydłowych. Paweł Wszołek i Maciej Rosołek nie mając należytego wsparcia od graczy środka pola byli zdani tylko na przebłysk Josue. Inaczej byli odcięci od podań. Portugalczyk w pierwszej części spotkania grał bardzo wysoko, przez co nie miał piłki przy nodze tak często, jakby tego chciał, musiał cofać się po futbolówkę aby ją dostać. Po zmianie stron Josue grał cofnięty i tylko dzięki temu jedyny gol w tym spotkaniu był możliwy.
Na dwa kontakty – Od oglądania pierwszej połowy meczu mogły rozboleć oczy. Kiedyś do dzieciaków na treningach trenerzy żartowali, że oglądają gierkę na dwa kontakty – przyjęcie i strata. I tak to czasem wyglądało w spotkaniu Legii Warszawa ze Śląskiem Wrocław. Niecelność podań była momentami zatrważająca i zaczynała się już od obrońców, a kończyła na napastniku. Przy czym uwagi nie dotyczą wyłącznie gospodarzy, ale i gości. Wystarczy, że spojrzymy na statystyki – Wieteska 13 strat w tym 6 na własnej połowie, Nawrocki 12 strat w tym 6 na własnej połowie, Mladenović 11 strat w tym 3 na własnej połowie, Slisz 16 strat w tym 8 na własnej połowie, Wszołek 11 strat w tym 4 na własnej połowie, Rosołek 8 strat, w tym 2 na własnej połowie, Pekhart 11 strat – 3 na własnej połowie. Właściwie jedynym piłkarzem poza Josue, który zagrał na przyzwoitym poziomie był Johansson. W Śląsku wyglądało to nawet gorzej i efekt jest taki, że rywale nie oddali przez całe spotkanie nawet jednego celnego strzału na bramkę.
Josualdo – Niby nic nowego, kolejny mecz w którym Portugalczyk się wyróżniał i robił różnicę. Ale w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław brał udział w absolutnie wszystkich groźnych akcjach Legii – bez niego gra ofensywna nie istniała. W 9. minucie Josue podał piłkę do Johanssona, który przełożył sobie rywala i uderzył na bramkę. W 28. minucie dograł piłkę z rzutu rożnego na głowę Mateusza Wieteski, który główkował ponad bramką. W 33. minucie strzał Portugalczyka został zablokowany, a poprawka Bartosza Slisza minęła bramkę gości. W 43. minucie Josue prostopadłym podaniem uruchomił Pawła Wszołka, który dograł do Tomasa Pekharta. Piłka po strzale Czecha zatrzymała się na poprzeczce. W 69. minucie rozgrywający Legii idealnie posłał piłkę na wolne pole do Wszołka. Bramkarz Śląska się zawahał, wykorzystał to skrzydłowy Legii popisując się skutecznym lobem. W taki sposób Josue dopisał sobie kolejną asystę. W 74. minucie mógł mieć następną, ale po jego kapitalnym dograniu w piłkę nie trafił Wszołek. Sześć minut później prostopadłym podaniem uruchomił Rafaela Lopesa, który posłał futbolówkę tuż obok bramki. Legia zdobyła trzy punkty i trzeba sobie jasno powiedzieć, że bez Josue nie byłoby to możliwe.
Trzecia wygrana z rzędu – Mecz ze Śląskiem Wrocław był dla Legii trzecią wygraną z rzędu – wcześniej były zwycięstwa z Wisłą Kraków i Górnikiem Łęczna w Pucharze Polski. Legioniści notują taką serię pierwszy raz od września – wówczas „Wojskowi” wygrali ze Spartakiem w Moskwie, Górnikiem Łęczna i Wigrami Suwałki. W tym sezonie aktualni mistrzowie Polski mieli taką serię jeszcze tylko w lipcu – wtedy wygrali kolejno z Florą w Warszawie, Wisłą Płock i ponownie z Florą w Tallinie. Legioniści awansowali na 13. miejsce w tabeli, do dwunastego Śląska mają punkt straty i zaległy mecz. W piątek gracze Aleksandara Vukovicia zagrają ligowy mecz w Łęcznej z Górnikiem, a we wtorek za tydzień zaległe spotkanie z Bruk-Betem Nieciecza przy Łazienkowskiej. To będą bardzo ważne starcia. Zdobycie kompletu punktów pozwoli na złapanie oddechu i nieco luzu.
Przybijanie piątek – Po meczu wszyscy piłkarze podeszli do sektora rodzinnego i przybijali piątki z dzieciakami, robili sobie z nimi zdjęcia, rozdawali autografy. Niby nic nadzwyczajnego, ale dawno już takiego obrazka nie było. Fajnie by było, gdyby działo się tak po większości meczów lub po wszystkich. Dla dzieci to ogromna frajda i niesamowite przeżycie. Widać to było gdy z wypiekami na twarzy wychodziły ze stadionu opowiadając rodzicom, jak super było pogadać chwilę z zawodnikiem Legii.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.