Spostrzeżenia, wnioski

Kilka spostrzeżeń po spotkaniu z Europa FC

Redaktor Marcin SzymczykRedaktor Piotr Kamieniecki

Marcin Szymczyk, Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

12.07.2019 15:10

(akt. 17.07.2019 00:06)

Legia Warszawa rozczarowująco rozpoczęła sezon 2019/20 bezbramkowo remisując na Gibraltarze z miejscowym Europa FC. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Ofensywna zapaść - Spotkanie rozegrane na sztucznej murawie Victoria Stadium było w wykonaniu Legii złe. Bardzo złe. Warszawiakom na dobrą sprawę brakowało… wszystkiego. Mocno w oczy rzucała się gra ofensywna, a raczej jej brak. Szanse wicemistrzów Polski spokojnie można policzyć na palcach jednej ręki, a i tak zostanie zapas. „Wojskowi” oddali łącznie trzy celne strzały, łącznie uderzali osiem razy. Najgroźniejsza była próba Carlitosa, który znalazł się sam na sam z bramkarzem, ale zmarnował okazję. Legioniści mieli olbrzymie problemy z kreacją sytuacji pod bramką gospodarzy. Napastnicy praktycznie nie istnieli na boisku. Vamara Sanogo zanim został zniesiony z murawy z powodu urazu, miał problemy z opanowaniem piłki. Sandro Kulenović poruszał się po boisku bez większego pomysłu. Chorwat strzelił gola, ale sędzia odgwizdał wcześniej pozycję spaloną legionistów. Carlitos był najmocniej widoczny, lecz nadal niewiele z tego wynikało. Aleksandar Vuković w trakcie zgrupowania w Austrii zwracał uwagę na problem z organizacją gry w ofensywie. Mecz na Gibraltarze pokazał, że kłopot nadal istnieje. 

Odwrotność - Na zgrupowaniach często podkreślno ważność taktyki i bliskości poszczególnych formacji, organizacji gry po stracie i odpowiedzialności za grę w środku pola. Tymczasem podczas meczu na Gibraltarze nic nie zostało przeniesione z treningów na boisko. Środek pola był zagubiony, było sporo błędów indywidualnych, strat, a organizacja po stracie nie była najlepsza. Luki między poszczególnymi formacjami też były zbyt duże. Brakowało też agresji na właściwym poziomie. Były tylko momenty, w których legioniści zaskakiwali rywali szybką i agresywną grą. Jeśli do tego dodamy brak pomysłu na sforsowanie obrony rywali, brak strzałów z dystansu i jako takiej dyscypliny taktycznej, to mamy obraz gry, którego oglądanie bolało. Z boiska wiało nudą. I wiemy, że to dopiero początek, że pierwszy mecz jest zwykle trudny, że Legia od lat słabo wchodzi w sezon, że zespól jest w przebudowie, a rywalizacja w tej fazie rozgrywek składa się z dwóch meczów, ale mimo wszystko wymagamy więcej niż zobaczyliśmy na Gibraltarze.

Niedokładność - To element, który najtrudniej zrozumieć w kontekście meczu na Gibraltarze. Legioniści w trakcie okresu przygotowawczego wielokrotnie słyszeli od sztabu szkoleniowego, jak ważna jest organizacja, komunikacja i dokładność. W spotkaniu z Europa FC trudno znaleźć zawodnika, który nie popełnił błędu w rozegraniu. Przy takim planie rywali na spotkanie - pressingu i szybkich kontrach - niektóre straty kończyły się źle, choć nie najgorzej, bo gospodarze nie strzelili żadnego gola. Większość akcji miejscowych brała się jednak z niedokładnych podań legionistów. Zwłaszcza w końcówce, zrobiło się przez to nerwowo, a ostatnia akcja ekipy Europa FC przyspieszyła bicie serca każdego z kibiców warszawskiej drużyny. I nie da się wszystkiego wytłumaczyć wytłumaczyć sztuczną nawierzchnią i jej przygotowaniem. Warunki były takie same dla obo drużyn. Naprawdę nie tłumaczmy się w ten sposób. Nie wypada.

Najsilniejszy skład? - Pomijając uraz Jarosława Niezgody wykluczający go z gry, w czwartek Legia zagrała w składzie, który na ten moment wydawał się optymalny. Było to zestawienie relatywnie najmocniejsze w danym momencie, a na pewno takie, które w ostatnich dniach przed meczem było ze sobą zgrywane. Nie było w tym zestawieniu żadnych niespodzianek. Ale przebieg spotkania pokazał, że wciąż jest miejsce na zmiany. Gdy do formy dojdzie Ivan Obradović, zapewne Serb pojawi się w roli lewego obrońcy. Źle wyglądała gra skrzydłowych, stąd zmiana (późna) Agry za Nagya. W odwodzie pozostaje też inny nowy zawodnik, Luquinhas, który będzie mógł być zgłoszony do drugiej rundy el. Ligi Europy. Nie ma wątpliwości, że skład, który w ostatni czwartek mógł wydawać się najmocniejszym, za tydzień może już takim nie być, a co dopiero za miesiąc... Wyjściowa „Jedenastka” Legii z pewnością będzie się jeszcze zmieniać. Rozczarowali wszyscy, choć jedni mniej, inni wiecej. Na pewno spotkanie dało wiele odpowiedzi sztabowi szkoleniowemu.

Złe miłego początki? - Kibic zawsze wierzy, a nadzieja umiera ostatnia. Co pozostało nam innego jak wiara?! Legia rozpoczęła źle, dała powód do krytyki, a wielu osobom do wyśmiewania i żartów. Jeśli jednak legioniści za tydzień wygrają i w kolejnych spotkaniach będą prezentować się lepiej, to nikt o starciu na Gibraltarze pamiętać nie będzie. Patrząc na nazwiska, na skład na papierze, wszystko wygląda przyzwoicie. Widać, że nie da się szybko i bez problemów przejść przez tak dużą przebudowę zespołu. Czas jednak powinien być sprzymierzeńcem drużyny. Z każdym meczem powinno być lepiej. A czy tak będzie? Czy to tylko myślenie życzeniowe? Przekonamy się wkrótce.

Co wiesz o Legii w europejskich pucharach?

Galeria: Legia - Sporting 1:0
1/10 Kto jest najlepszym strzelcem legionistów w historii gier o europejskie puchary?

Polecamy

Komentarze (203)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.