News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka spostrzeżeń po spotkaniu z Miedzią

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

03.03.2019 13:55

(akt. 05.03.2019 16:51)

Piłkarze Legii wygrali w piątek przy Łazienkowskiej z Miedzią Legnica. Zdobyli dwie bramki, nie stracili żadnej. Legioniści złapali oddech, co jest istotne przed kolejnymi meczami. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Gra kombinacyjna – Piłkarze Legii w końcu zagrali inaczej niż w poprzednich meczach – ofensywnie i kombinacyjnie. Od pierwszej minuty było widać, że legioniści chcą szybko zdobyć bramkę. Było świetne podanie Sebastiana Szymańskiego do Iuriego Medeirosa, ale ten został uprzedzony przez bramkarza odważnym wybiegiem i wślizgiem. Była gra kombinacyjna - jak przy akcji, gdzie Dominik Nagy podał prostopadle do Medeirosa. Było blisko po rzucie wolnym Andre Martinsa, aż w końcu do siatki mimo dwóch obrońców na drodze strzału, trafił Carlitos. Taką Legię chcemy oglądać częściej. Grającą ofensywnie i z polotem.

Brak instynktu zabójcy – Po tym jak Legia objęła prowadzenie wydawało się, że kolejne gole będą kwestia czasu. Tym bardziej, że zespół Miedzi przyjechał do Warszawy bez wiary w sukces, a na boisku nie miał żadnych argumentów. Graczom gości nie wychodziło nawet kilka podań z rzędu, sprawiali wrażenie, jakby przed meczem większość piłkarzy spotkała się po raz pierwszy. Z kolei legioniści grali jak z nut i trzy bramki do przerwy wydawały się realne. Niestety po strzeleniu gola zespół mistrzów Polski cofnął się i oczekiwał na błędy rywala. A że przeciwnik nie kwapił się do ataków, nie potrafił poradzić sobie z własnymi słabościami, to okazji do kontrataków było jak na lekarstwo. Szkoda, bo efektowna wygrana dodałaby wiary w siebie samym zawodnikom, a optymizmu kibicom.

Portugalskie debiuty – W pierwszym składzie Legii zadebiutował Iuri Medeiros i trzeba przyznać, że był to występ bardzo udany. Już w poprzednich spotkaniach było widać, że to piłkarz z dużym potencjałem. Ale w piątek w końcu mogliśmy go obejrzeć w większym wymiarze czasowym. Pasuje do gry kombinacyjnej, potrafi wybiec na pozycję, ma bardzo dobrze ułożoną lewą nogę i przede wszystkim świetną technikę użytkową. Podsumowaniem dobrego występu był strzał i bramka na 2:0. Będzie z tego chłopaka pociecha. Z eLką na piersi zadebiutował Luis Rocha na lewej obronie. Rywale nie sprawdzili jego gry w defensywie, nie miał za bardzo okazji się wykazać. Był ustawiony dość wysoko, czasem gubił krycie, był asekurowany przez środkowych defensorów. Przegrał sześć pojedynków w strefie obronnej, zanotował wiele strat. Mogło być lepiej, mogło być gorzej. Wyszło przeciętnie, na pewno dziś pewniejszy i zwyczajnie lepszy jest jego konkurent, Adam Hlousek. Ale fajnie, że Portugalczyk jest alternatywą dla Czecha, który czasem musi przecież odpocząć.

Urazy jedynym minusem – Jedyne co może martwić po meczu z Miedzią, to kontuzja Sebastiana Szymańskiego. Młody pomocnik Legii miał pecha – upadł po starciu z Bozo Musą, a o wiele cięższy obrońca spadając na murawę depnął korkami „Szymiego” w kolano. Sędzia nie odgwizdał przewinienia, co jest do dziś przedmiotem dyskusji, ale w tym momencie sprawą drugorzędną. Najważniejsze jest zdrowie zawodnika. Pierwsza diagnoza mówiła o skręceniu stawu kolanowego. Dzień później pojawiła się informacja, że więzadła w kolanie są całe – a to jest świetne info. W poniedziałek zawodnik przejdzie szczegółowe badania, które mają potwierdzić wcześniejsze doniesienia i określić, jak poważny jest to uraz, jak długa konieczna będzie przerwa w treningach. Kontuzji doznał też Andre Martins, który sam poprosił o zmianę. Zszedł trzymając się za udo, wyglądało na naciągnięcie. Ale już w sobotę Portugalczyk czuł się lepiej. On również przejdzie w poniedziałek badania, ale w tym wypadku wszyscy są optymistami.

Presja narzucona – Piłkarze Legii wygrywając z Miedzią sięgnęli po trzy punkty i zmniejszyli stratę do Lechii Gdańsk do czterech punktów. Lider w poniedziałek zmierzy się z Zagłębiem w Lubinie i dla wybrańców trenera Piotra Stokowca to wcale nie będzie łatwe spotkanie. Gdańszczanie poczuli na plecach oddech legionistów, co również może mieć znaczenie. Bez względu na wynik meczu Lechii z Zagłębiem, graczy trenera Ricardo Sa Pinto czekają wkrótce kolejne mecze. Na początek w Gdyni z Arką, która w tym roku nie zachwyca. Ale by sięgnąć w Trójmieście po trzy punkty, trzeba zagrać lepiej niż z ekipą z Legnicy, która nie postawiła mistrzom Polski zbyt trudnych warunków.

Polecamy

Komentarze (210)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.