Kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Arką - Wielkie rozczarowania
02.04.2018 12:50
Gdzie ci piłkarze na miarę jedynki? – Sobotę rozpocząłem od wizyty w Nowym Dworze Mazowieckim, gdzie rezerwy Legii mierzyły się ze Świtem. Na trybunach obecni m.in. trener Jacek Magiera czy odsunięty od "jedynki" przez trenera Romeo Jozaka Michał Kucharczyk. Na boisku m.in. trenujący na co dzień z pierwszym zespołem Mikołaj Kwietniewski czy nowo pozyskany Bartosz Gęsior. Przypomnijmy, że ten pierwszy przyszedł do Legii z Fulham, był na zgrupowaniu w Benidormie, grał w sparingach, a przez niektórych był przymierzany do pierwszego składu. Chętnie się przyjrzałem temu chłopakowi, ale to co zobaczyłem było tylko rozczarowaniem. Należał do najgorszych na boisku, notował sporo strat, gdy brał się za rzuty wolne to piłka zawsze lądowała nie tam, gdzie trzeba, a w znakomitej sytuacji będąc na ósmym metrze nie trafił w piłkę i tym samym nie zdobył bramki na 3:2. Pokazał, że debiut w ekstraklasie z „eLką” na piersi to dla niego bardzo odległa perspektywa. Pozyskany syn Dariusza Gęsiora na razie wyróżnia się tylko wzrostem. Całą ofensywną grę starali się robić Kamil Orlik i Robert Bartczak.
Gdyńska bezradność – Do Gdyni dojechaliśmy w słabych nastrojach, które pogorszyły nam się jeszcze bardziej po meczu Legii z Arką. Po spokojnych pierwszych kilku minutach, gospodarze zaczęli grać to, czego można się było spodziewać. Ostry pressing, często na pograniczu faulu. Po jednym z wślizgów ucierpiał Miroslav Radović i od momentu jego zejścia z boiska wszystko się już definitywnie posypało. Legia była bezradna, piłkarze podawali sobie piłkę wszerz, bez żadnego zagrożenia dla bramki Arki. Na tle mistrzów Polski, na tle sprowadzonych piłkarzy mających stanowić o sile zespołu, tacy byli gracze Legii jak Mateusz Szwoch czy Damian Zbozień wyglądali jak zawodnicy z wyższej półki. Gol dla gospodarzy przypominał rzut wolny z lat 90-tych. Były kapitan naszego zespołu Leszek Pisz często uderzał w mur, akurat tam, gdzie stali legioniści, którzy jednak się w ostatniej chwili rozbiegali i bramkarz rywali miał zbyt mało czasu na prawidłową reakcję i skuteczną interwencję. Minęło 25 lat i w rolę „Piszczyka” wcielił się Andrij Bogdanow. Po bramce Leszek Ojrzyński nakazał zmianę stylu gry, piłkarze Arki głównie przeszkadzali legionistom. A ci nie potrafili znaleźć na taką taktykę recepty i dlatego nie oddali do końca celnego strzału na bramkę. To był obraz nędzy i rozpaczy.
Gdzie ta jakość? – Trener Romeo Jozak zapowiadał po meczu ze Śląskiem Wrocław, że to dopiero początek, że zespół z każdym meczem będzie grał lepiej, a szczyt formy szykowany jest na lipiec – na start w europejskich pucharach. Nowi gracze byli chwaleni za jakość, jaką dawali drużynie. Niestety to wszystko szybko prysło jak bańka mydlana. Dziś w zespole Jozaka nie funkcjonuje nic. Taktyka i ustawienie wyglądają słabo, piłkarze nie za bardzo wiedzą co mają na murawie robić. Z nowych graczy naprawdę dobrze prezentuje się tylko William Remy, poprawnie gra Domagoj Antolić. Pozostali jakości na dziś nie dają. Taki Chris Philipps jest póki co sporo gorszy nie tylko od Krzysztofa Mączyńskiego, ale też gracza którego nie tak dawno sprzedaliśmy czyli Ariela Borysiuka. Tomasz Jodłowiec w formie, to piłkarz z innej galaktyki przy graczu wychowanym we Francji. Sprowadzony do ataku Eduardo da Silva zawodnika z Arsenalu przypomina tylko na liście nazwisk. Ma dobrą technikę, ale brak mu szybkości, dynamiki, pazerności, instynktu strzeleckiego - wszystkiego co powinien mieć rasowy napastnik. Marko Vesović nie powinien grać na obronie, bo robi mu się tym krzywdę. Cafu był bezradny i został zmieniony już w przerwie. Pomysł na Cristiana Pasquato w pierwszym składzie to już akt najwyższej desperacji. Włoch ma świetną technikę i tworząc duet ze wspomnianym już Leszkiem Piszem w latach 90-tych byłby gwiazdą. Ale dziś w piłkę gra się trzy razy szybciej, a i miejsce na murawie jest mniej.
Ostatni dzwonek – Kibice obu drużyn wywiesili transparenty z hasłem ostatni gwizdek. Tymczasem dla Legii to już ostatni dzwonek bijący na alarm. Przed trenerem i piłkarzami niezwykle trudne zadanie. Jeśli błyskawicznie, niemal wszystko, nie ulegnie poprawie, to drużyna sezon może zakończyć bez mistrzostwa Polski, bez Pucharu Polski, a kwestia gry w europejskich pucharach będzie się decydować do ostatnich chwili. Niestety kryzys jest głęboki, po tym co wydarzyło się w przerwie na mecze reprezentacji, drużyna jest nie tylko w dołku pod względem sportowym, ale i psychicznym. W tym roku popełniono zbyt wiele błędów. Zaczęło się od zgrupowania na Florydzie, gdzie piłkarze zamiast ciężko pracować, mieli zajęcia wprowadzające do treningów. Później przesadzono z transferami i ich liczbą. W jednym okienku transferowym do klubu przyszło dziesięciu piłkarzy, odeszło trzynastu. Tak nie buduje się zespołu, ewolucja i dopływ świeżej krwi był konieczny, ale rewolucja nie była wskazana. Jakby zmian było mało, to trener zdecydował się też na nową taktykę, a co mecz gra w innym zestawieniu. Jakby tego było mało, to w decydującym okresie dokonano wstrząsu, ale w taki sposób, że można go nazwać strzałem w kolano. Do końca rozgrywek pozostało półtora miesiąca. Trener Romeo Jozak po meczu w Gdyni widział światło w tunelu. Oby tak było, że widzi więcej od nas.
Kibice mają dość – Światła w tunelu nie widzą za to kibice. Nikt nie chce już słuchać pięknych wypowiedzi, tylko widzieć efekty na boisku. Fani w Gdyni jawnie opowiedzieli się po stronie Michała Kucharczyka odsuniętego przez trenera do zespołu rezerw. Wiele razy skandowano jego imię i nazwisko. Co jakiś czas pojawiał się okrzyk „Legia grać, k… mać”, a na koniec kibice dali jasny przekaz „Prawda jest taka, nie chcemy tutaj Jozaka”. Chorwat nie chciał komentować tych słów, mówił jedynie, że kibice Legii są wspaniali, zawsze chcą dobra klubu i on też tego chce.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.