News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Jagiellonią

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

07.05.2018 14:26

(akt. 21.12.2018 15:36)

Drużyna Legii Warszawa nie przypominała w Białymstoku zespołu, który wygrywał we wcześniejszych spotkaniach pod wodzą trenera Deana Klafuricia. Czas na kilka uwag i pomeczowych spostrzeżeń po meczu z Jagiellonią.

Legia znów zaskoczyła – Kiedy wydawało się, że zespół Legii wyszedł na prostą, ustabilizował formę, że pojawił się pomysł na grę, poprawie uległa taktyka, wtedy przytrafił się Legii mecz w Białymstoku. Spotkanie, w którym trudno było o cokolwiek pozytywnego. Legioniści nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramką rywala, mieli kłopot z przetrzymaniem piłki, z oddaniem strzału na bramkę. Grali ospale, byli spóźnieni o jedna tempo, mnóstwo było gry zachowawczej, brakowało spięć w polu karnym, a niektórzy gracze po 30 minutach oddychali rękawami. O tym czy był to był chwilowy kryzys spowodowany natłokiem meczów, czy może efekt zmodyfikowanych przygotowań do rundy wiosennej, przekonamy się wkrótce. W każdym razie w kolejnych trzech starciach z Wisłą Płock, Górnikiem Zabrze i Lechem Poznań gracze Deana Klafuricia muszą zagrać o wiele lepiej, jeśli chcą zdobywać punkty.


Nikt nie zasłużył na gol i wygraną – Trener Jagiellonii Ireneusz Mamrot, po meczu mówił, że jego zespół zasłużył na wygraną, bo Legia nie stworzyła przez cały mecz zagrożenia. Problem w tym, że nie licząc strzału Bartosza Kwietnia w doliczonym czasie gry, to Jagiellonia też zagrożenia dla bramki strzeżonej przez Arkadiusza Malarza nie stworzyła. To był taki mecz, w którym absolutnie nikt nie zasłużył na wygraną i bezbramkowy remis jest jak najbardziej sprawiedliwy. Spotkanie stało na bardzo słabym poziomie. Legia nie przypominała zespołu z poprzednich meczów, ale gospodarze byli zbyt słabi aby to wykorzystać. Mecz nikogo nie przybliżył do tytułu mistrzowskiego ani nie oddalił. Choć z pewnością z końcowego wyniku bardziej mogła się cieszyć Legia będąc w lepszej sytuacji w tabeli, zachowując pole position.


Pierwsze nietrafione decyzje Klafa – Do tej pory nowy trener Legii był chwalony za to, że trafiał ze wszystkimi decyzjami personalnymi. Tym razem było jednak inaczej. Na ławce rezerwowych usiedli Chris Philipps czy Cafu, którzy wyróżnili się w ostatnich dwóch spotkaniach. Do pierwszej jedenastki trafił Kasper Hamalainen, który zagrał bardzo zły mecz – zaliczył wiele strat, był ospały, nie potrafił przytrzymać futbolówki, uspokoić gry, często odstawiał nogę i grał pasywnie. Ogólnie linia środkowa zestawiona z Finem w osobach Sebastiana Szymańskiego i Domagoja Antolicia zawiodła – nie potrafiła wymienić kilku podań, stworzyć zagrożenia. Bardzo kiepsko wyglądał w niedzielę też William Remy, sobą nie był też Michał Kucharczyk. Jeśli przy kimkolwiek moglibyśmy postawić mały plusik, to jedynie przy parze stoperów Pazdan – Astiz oraz wspomnianym już Philippsie.


Niegościnna Jagiellonia – Kibice Legii przyjechali do Białegostoku na długo przed pierwszym gwizdkiem arbitra. Na podróż i bilet każdy wydał około 90 zł. Mimo to meczu nie obejrzał, bo na stadion nie wszedł. Agnieszka Syczewska z zarządu klubu mówi, że każdy mógł wejść, ale bez barw. I naprawdę nie wiadomo czy kpi czy naprawdę nie rozumie, że żaden kibic barw pod płotem na zatracenie by nie zostawił. Co ciekawe jeszcze przed meczem na oficjalnej stronie klubu pojawiło się oświadczenie, że mecz odbył się bez kibiców gości. Czyli wszystko prawdopodobnie było zaplanowane i przygotowane wcześniej. Gdy na Twitterze wytknięto pomyłkę czasową, oświadczenie zniknęło, a potem pojawiło się już w innej formie. I tak naprawdę szkoda, że sektora gości po prostu nie zamknięto wcześniej – oszczędziłoby to wszystkim czasu i pieniędzy. Skoro ktoś nie chce przyjąć gości we własnym domu, to powinien mieć odwagę by to wcześniej zakomunikować.


Trzy kroki do mety – Do końca rozgrywek ligowych pozostały trzy mecze. Trzy finały, trzy kroki do wykonania. Dlatego w szeregach piłkarzy, trenerów, włodarzy i kibiców powinna panować absolutna mobilizacja. Cel jest jeden – mistrzostwo. A gdy już go osiągniemy, kiedy każdy będzie się mógł uśmiechnąć, zasiąść w fotelu z piwem czy cygarem, wtedy można się zastanowić czy jest co fetować, czy radość powinna być równie wielka jak przy poprzednich tytułach mistrzowskich? Wszak styl pozostawiał wiele do życzenia.

Polecamy

Komentarze (35)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.