Kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Koroną
26.11.2017 13:32
Pan bramkarz Arkadiusz Malarz – Tak się zastanawiałem jak bardzo głupio musi być tym wszystkim piłkarzom, którzy nie tak dawno wskazali na bramkarza Legii, jako na najbardziej przereklamowanego golkipera ekstraklasy? Nie jakiś Pawełek czy inny Kiełpin, ale Malarz. To nieprawdopodobne jak dalece może być posunięta zawiść czy niechęć do jakiegoś klubu. W każdym razie bramkarz Legii pokazał, że jest najbardziej odpowiednią osobą do noszenia opaski kapitana. To on podrywał zespół do walki swoimi interwencjami, dawał dodatkowy zastrzyk pozytywnej energii kolegom. Jego fenomenalne parady przy strzałach Cvijanovicia, Kovacevicia i przede wszystkim przy niefortunnym wślizgu Astiza, to klasa światowa. Robinsonady i refleks, których mogą pozazdrościć najlepsi. I to wszystko w wieku 37 lat, przy problemach rodzinnych. Przy straconych golach nie miał nic do powiedzenia – albo koledzy albo sędziowie, pozwolili koroniarzom na zbyt wiele. Tak czy inaczej, z każdym meczem wzrasta mój szacunek do golkipera Legii, do którego po meczu w Kielcach można się zwracać Pan bramkarz. A władze Legii nie powinny zwlekać z przedłużeniem umowy o rok z Arkadiuszem Malarzem.
Znakomity Guilherme – Kolejny mecz, kiedy to Brazylijczyk był po prostu fenomenalny. Przy pierwszym golu zaliczył asystę drugiego stopnia - przejął piłkę, popędził na pełnym gazie, minął Kosakiewicza i zagrał idealnie w tempo do Hamalainena. Później był rozgrywającym z prawdziwego zdarzenia, taką typową dziesiątką, która nie boi się zagrań niekonwencjonalnych krzyżakiem, która widzi lepiej ustawionego kolegę i potrafi do niego umiejętnie podać. „Gui” miał też szansę na gola, ale po zagraniu Hlouska trafił w poprzeczkę. Brazylijczyk był ofensywny serduchem zespołu, motorem napędowym i liderem w jednej osobie. Niestety po jednym z bezpardonowych wejść rywali doznał urazu, ból był na tyle duży, że piłkarz poprosił o zmianę, by ktoś inny mógł dać z siebie wszystko. To było poważne osłabienie zespołu, jak się później okazało niestety nie ostatnie. Tak czy inaczej, władze Legii powinny zrobić wszystko, aby przedłużyć umowę z Gui. Szkoda, że wcześniej go nie doceniono i proponowano znacznie mniejsze pieniądze od oczekiwanych. Teraz jest już późno, ale wciąż mam nadzieję, że nie za późno.
Hamalainen rośnie jak baba w piecu – Przykład Fina idealnie obrazuje, jak wiele może zyskać piłkarz, gdy czuje zaufanie, gdy trener na niego postawi. Kiedy przychodził do Legii trener Stanisław Czerczesow miał wypowiedzieć słynne słowa – "Chciałem telewizor, a kupili mi trzecią lodówkę". I tak był później traktowany, jako opcja rezerwowa, zapchajdziura. Gdy zmienił się trener, „Hama” przegrywał rywalizację z Miroslavem Radoviciem i Vadisem Odjidją-Ofoe. Dopiero trener Romeo Jozak obdarzył go zaufaniem, zmienił mu zadania na boisku – teraz Fin często wymienia się pozycjami z Guilherme, a będąc na „dziesiątce” jest pozbawiony obowiązku gry w defensywie. Zanotował asystę przy golu Niezgody, strzelił gola na 2:2 i być może na tym by nie skończył, ale po jednym ze starć dostał potężnego krwotoku z nosa, który nie dał się zatamować. Opuścił boisko i w Warszawie będzie miał RTG by stwierdzić, czy nos nie uległ złamaniu.
Z każdym meczem coś nowego – Legia zaskoczyła w Kielcach intensywnością gry od pierwszej minuty oraz tempem przeprowadzania akcji, które było naprawdę wysokie. Ale nowinek w grze było więcej. Guilherme, Kucharczyk, Mączyński czy później Pasquato posyłali prostopadłe piłki między stoperów Korony, co sprawiało mnóstwo problemów gospodarzom. Niesamowicie ważną pracę wykonywał Moulin, który notował wiele przechwytów, kapitalnie współpracowali ze sobą Hama z Gui, wymieniali się pozycjami. Gracz obecnie będący za napastnikiem był praktycznie pozbawiony zadań defensywnych. Legioniści potrafili fajnie przyspieszyć grę, ale robili to pod konkretnych graczy, którzy mają takie atuty. Warto też zwrócić uwagę na zwiększającą się liczbę zagrań z pierwszej piłki i pressing, który pozwolił mistrzom Polski na zanotowanie wielu przechwytów. Co mecz widać jakiś postęp w grze. Przyznam, że z niecierpliwością czekam na to, jak Legia będzie wyglądała po przygotowaniach zimowych do rundy wiosennej.
zVARiowany mecz – Nie zmieniam zdania, VAR jest bardzo potrzebny i pomaga by wygrywała piłka nożna. Niestety jak każdy system, nawet najlepszy, ma słabszy punkt i jest nim czynnik ludzki. Sędziowie muszą się przystosować i nauczyć korzystać z nowych technologii. Przy golu na 2:1 dla Korony moim zdaniem spalonego nie było, ale przy trafieniu na 3:2 już i owszem. Ludzie z UEFA muszą dążyć do tego by ten system i korzystanie z niego było nieomylne. To może potrwać kilka lat, teraz trwa okres przejściowy, ale koniec końców zyska na tym futbol. A na razie jest tak, jak napisał na Twitterze Mariusz Piekarski – „Var jest dobry, to ludzie oceniający zawodzą podobnie jak rezonans magnetyczny pokaże wszystko ale nie każdy lekarz oceni go celnie !” – nic dodać, nic ująć.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.