News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Lechią

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

16.10.2017 18:53

(akt. 21.12.2018 15:36)

Piłkarze Legii wygrali 1:0 z Lechią. w pierwszej połowie pokazali niezłą grę, w drugiej było dużo gorzej, legionistom brakowało sił. Czas na kilka pomeczowych uwag i spostrzeżeń. Miłej lektury.

Zmiany na plus – Trener Romeo Jozak dokonał pięciu zmian w pierwszym składzie w porównaniu z meczem z Lechem w Poznaniu. Na ławce usiedli Maciej Dąbrowski, Thibault Moulin, Michał Kopczyński i Armando Sadiku, a Dominik Nagy nie zmieścił się na ławce rezerwowych. Zmiennicy spisali się dobrze lub bardzo dobrze. Inaki Astiz wypadł pewnie w duecie z Michałem Pazdanem, ale największa zmiana była widoczna w środku pola. Duet Krzysztof Mączyński – Tomasz Jodłowiec zdominował środek pola i wygrał spotkanie tam, gdzie ostatnio zwykle je przegrywaliśmy. Obaj imponowali zaangażowaniem, nie odpuszczali, nie pozwolili rywalom na wiele. Przez 40 minut całkowicie zdominowali bezradnych graczy Lechii. „Mące” grę próbowali obrzydzić rywale, żółtą kartkę za faul na nim otrzymał Daniel Łukasik, ale wiele nie wskórał. Druga połowa nie była już tak efektywna, brakowało sił, ale swoje robili. Nagya zastąpił Guilherme i miło było patrzeć na grę ambitnego Brazylijczyka. Zmianę Sadiku na Niezgodę również należy oceniać pozytywnie – ale o tym w oddzielnym wątku. Czekam jeszcze aż w meczu ligowym szansę gry od pierwszej minuty kosztem Kaspra Hamalainena otrzyma Sebastian Szymański.


Zgoda na Niezgodę – Armando Sadiku nie przekonywał swoją grą. Był niedokładny, fatalnie przyjmował piłkę, słabo grał tyłem do bramki, był mało aktywny. Z wielką radością przyjąłem informację, że w spotkaniu z Lechią od pierwszej minuty zobaczymy Jarosława Niezgodę, który trzeci raz w tym sezonie wyszedł w podstawowej jedenastce. Co ważne strzelił trzeciego gola – po trafieniach z Wisłą Płock i Śląskiem Wrocław przyszła kolej na gola z Lechią. W ósmej minucie dobił strzał Michała Kucharczyka i Legia objęła prowadzenie. Miał szansę na hat-tricka, ale świetnie interweniował Dusan Kuciak. Najpierw po 20 minutach miał świetną okazję po zagraniu Kucharczyka, ale jego strzał z bliskiej odległości obronił Słowak. Cztery minuty później młody atakujący urwał się obrońcom, ale podobnie jak wcześniej jego uderzenie wybronił Kuciak. Niezgoda był szybki, dynamiczny, defensorzy rywali mieli z nim kłopoty. Trener Jozak po meczu powiedział, że piłkarz ma odpowiednie umiejętności na grę na najwyższym poziomie. Wygląda więc na to, że Sadiku na dłużej pozostanie rezerwowym. Jeśli taka sytuacja zmobilizuje reprezentanta Albanii do lepszej gry i cięższych treningów, to będzie to wyłącznie z korzyścią dla drużyny.


Pojedynek bramkarzy – Bramkarze Legii – ten obecny w osobie Arkadiusza Malarza i ten były, czyli Dusan Kuciak, byli najlepszymi graczami na boisku. Nieco więcej wybronił golkiper Lechii, ale to zawodnik mistrza Polski ostatecznie cieszył się z wygranej. Prześledźmy tylko ważniejsze interwencje tego show. W 14. minucie Malarz kapitalnie broni strzał Flavio Paixao. W 20. minucie Kuciak fantastycznie spisał się w sytuacji z Niezgodą. W 24. minucie „Dusi” był górą w pojedynku z napastnikiem Legii. 52. minuta Marco Paixao ograł Brozia, ale pewnie interweniował Malarz. W 69. minucie bramkarz Legii popisał się przepiękną paradą przy strzale Flavio Paixao. W 82. minucie Kuciak wybornie wybronił strzał Moulina. Nic dziwnego, że po ostatnim gwizdku sędziego najbardziej dumny był z siebie trener Krzysztof Dowhań. Spec od szkolenia bramkarzy w Legii najpierw pogratulował Malarzowi, a po chwili pocieszał Kuciaka.


Światełko w tunelu – Zobaczył takie światło trener Romeo Jozak i poinformował o tym dziennikarzy na konferencji prasowej. Faktycznie przez 30-35 minut Legia grała z Lechią bardzo dobrze, był to najlepszy okres gry zespołu w tym sezonie. Był pressing – jeszcze nie taki, jak za czasów Stanisława Czerczesowa, ale w końcu był. Było widać walkę, ambicję, zaangażowanie, czyli to, czego zabrakło w Poznaniu. Było widać zalążki zespołu, kiedy jeden piłkarz mobilizował drugiego, pocieszał po nieudanym zagraniu. Niestety później zaczęło brakować pary, widać było jak na dłoni, że zaczyna brakować sił. Efekt był taki, że w drugiej połowie zobaczyliśmy inną Legię, która oddała piłkę rywalowi, momentami dawała się zamknąć na własnej połowie, ale była to Legia grająca mądrze. Oczywiście docelowo nie chcemy oglądać drużyny, która na własnym stadionie notuje blisko 200 podań mniej niż przeciwnicy i będącej dużo krócej w posiadaniu piłki. Ale w niedzielę najważniejsze było zwycięstwo i to udało się osiągnąć.


Guilherme – Bardzo ucieszył mnie powrót dobrego, starego Guiherme. Brazylijczyk walczył za dwóch, ambicją i zaangażowaniem wskazywał drogę kolegom. Miał najwięcej udanych zwodów w zespole, na boisku lepszy pod tym względem od „Gui” był tylko Rafał Wolski. Faulował dwa razy, ale częściej to z nim rywale nie dawali sobie rady – był sześć razy faulowany. Miał 72 procent celnych podań. Wiele ryzykował, nie grał na alibi stąd wygrane pojedynki na poziomie 46 procent. Pomocnikowi z końcem grudnia wygasa kontrakt z Legią, ale jestem przekonany, że warto umowę przedłużyć. Skorzysta na tym i piłkarz i klub.

Polecamy

Komentarze (30)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.