Kilka uwag po meczu w Łęcznej
04.08.2015 11:10
Kulturalny doping – To co w Łęcznej było naprawdę fajne to brak wzajemnych wulgaryzmów ze strony kibiców obu drużyn. To miasto zawsze było pozytywnie nastawione do naszego klubu. Pamiętam jak przy pierwszej przygodzie Górnika z Ekstraklasą, piłkarzom Legii na rozgrzewce puszczono z głośników „Sen o Warszawie”. Teraz były piosenki, które nawiązywały do walki, pobudzały. Był transparent o Powstaniu Warszawskim, nie zabrakło też pamięci o przetrzymywanym w areszcie Maćku Dobrowolskim. Przez cały mecz żadna ze stron nie zaintonowała żadnego wulgaryzmu. Jak przez krótki czas w latach 90-tych na Łazienkowskiej gdy skupiano się tylko na swojej drużynie. Ehh… gdyby tak było zawsze byłoby pięknie.
Kozacki atak – Doczekaliśmy się w Legii napastnika, jakiego już dawno nad Wisłą nie było. Każdy oddany strzał był zagrożeniem dla rywali. Pierwszy gol Nikolicia to efekt świetnego dogrania od Prijovicia. Drugi padł po dośrodkowaniu Kucharczyka, ale nie było to zagranie idealne – metr za plecy Nemanji. Ten jednak zrobił krok w tył i tak przyłożył głowę, że bramkarz był bezradny. Najładniejsze było jednak trafienie nieuznane – sytuacyjna piłka, błyskawiczna decyzja o strzale z woleja i piłka w siatce. Niestety był też minimalny spalony. Rozgrywa się też wspomniany Prijović, czas działa na jego korzyść, z każdym meczem prezentuje się lepiej. Obaj mogą stworzyć zabójczy duet. Próbką byłą dwójkowa akcja, po której Aleksandar znalazł się sam na sam z bramkarzem. Okazji nie wykorzystał, ale sposób rozegrania akcji był na najwyższym poziomie.
Pewny Pazdan – To już kilka meczów na koncie i można zaryzykować stwierdzenie, że Michał Pazdan nie potrzebował czasu na aklimatyzacje w zespole. Wszedł do treningów z marszu, po krótkim urlopie. Na obozie cały czas był ustawiany w środku defensywy i radził sobie – jednak co innego trening, a co innego mecz o stawkę. W pierwszym spotkaniu zagrał jako defensywny pomocnik i nie zawiódł. Potem wrócił na swoją ulubioną pozycję i gra pewnie, agresywnie, skoncentrowany przez całe spotkanie. Braki we wzroście nadrabia dobrym ustawianiem się, grą w powietrzu i sprytem. Na ziemi jest szybki, przewidujący ruch rywala i przede wszystkim bardzo zdecydowany. Jego gra robi wrażenie. Jeśli dalej będzie tak grał, to wkrótce powinien się o niego upomnieć selekcjoner reprezentacji Polski.
Kuchy gotowy do walki – W Albanii Michała Kucharczyka dopadł jakiś wirus. W meczu z Kukesi zagrał na środkach przeciwbólowych, nie jadł cały dzień – jedynie pił. Każdy, kto o tym wiedział był przekonany, że w niedzielę w spotkaniu z Górnikiem w Łęcznej Kucharczyk nie zagra. Tymczasem zagrał, zanotował asystę przy golu Nikolicia. Zapamiętamy też jego przyjęcie piłki w stylu Zinedina Zidana. Kuchy udowodnił, że w jego przypadku hasło #GotowiDoWalki nie jest na wyrost. Po spotkaniu podniósł z murawy uszkodzone okulary wyrzucone przez jednego z kibiców. Założył je i rozśmieszył cały sektor. Fani skandowali Kuchy King, a ten podziękował za takie słowa kłaniając się w pas.
Postawa Szatałowa – Trener Górnika Łęczna Jurij Szatałow nie szukał po meczu usprawiedliwień, nie szukał wymówek. Przyznał, ze jego zespół zagrał przyzwoicie, ale na Legie było to za mało. Wspomniał, ze żaden inny zespół w ekstraklasie nie potrafi tak korzystać z błędów rywali. W jakim celu to podkreślam? Bo to taka normalna i godna naśladowania postawa. Nie było szukania winnych wśród sędziów, robienia nagonki na arbitrów, nie było też zwalania winy na zbyt wąską kadrę, na murawę czy terminarz. Można przyjąć godnie porażkę? Można!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.