News: Komentarz: Szambo

Kilka uwag po meczu z Jagiellonią - mrzonka o dwóch równych składach

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

16.02.2015 12:04

(akt. 21.12.2018 15:11)

Emocje po meczu z Jagiellonią już opadły, nasz zespół zagrał źle, ale patrząc na zestawienie pierwszej jedenastki, można się było tego spodziewać. Poniżej kilka uwag i spostrzeżeń po niedzielnym spotkaniu. Miłej lektury.

Mrzonka o dwóch równych składach – Już pół roku temu po sparingach rozgrywanych w Gniewinie widać było, że jest spora różnica w klasie sportowej między pierwszym i drugim składem Legii. Teraz na papierze rezerwowa jedenastka wygląda o wiele lepiej niż sześć miesięcy temu, ale na boisku już niekoniecznie. Nazwiska robią wrażenie, ale to zawodnicy po urazach, daleko od optymalnej formy lub młodzi, którzy zagrają dobrze wtedy, gdy cały zespół spisuje się przyzwoicie, ale sami nie pociągną drużyny do zwycięstwa. Żaden klub na świecie nie ma dwóch równych składów i Legia nie jest wyjątkiem. Dlatego przestańmy się łudzić, że legioniści będą wygrywać ligowe mecze rezerwowym składem. Może się tak czasem zdarzyć, ale nigdy nie będzie to regułą.


Plan Henninga Berga – Norweski szkoleniowiec Legii, podobnie jak pół roku temu, zestawił dwie jedenastki i zgrywał je na obozach. Wszystko po to, by jeden zespół rywalizował w europejskich pucharach, a drugi w rodzimych rozgrywkach. Ktoś spyta dlaczego zawodowy piłkarz nie może grać na wysokim poziomie co trzy dni, skoro w Anglii tak grają. Tak, ale tam występują atleci, takich u nas nie ma. To inny poziom wytrenowania organizmów i jest to problem nie tylko Legii. Reprezentacja Polski też nie potrafi zagrać dwóch meczów na wysokim poziomie w odstępie trzech dni i to od wielu lat. Dlatego Berg posyła do gry rezerwowych. Wprawdzie jesienią obiecał swoim graczom, że nie będzie już stosował tak dużej rotacji, ale terminarz spowodował, że zmienił zdanie. A formuła ligowa powoduje, że szkoleniowiec może sobie na to pozwolić, bo wszystko będzie można z nawiązką odrobić, a punkty i tak będą dzielone. Dlatego jest smutek po takim meczu jak wczorajszym, ale nikt w sztabie nie robi z tego powodu tragedii. Jest za to materiał do przemyśleń.


Nam strzelać nie kazano – Legia zagrała z Jagiellonią w bardzo podobnym zestawieniu jak w meczu z Dnipro przegranym również 1:3, a był to jeden z najgorszych meczów jakie widziałem… Legia nie stanowiła wtedy zespołu, nie potrafiła kreować akcji, sytuację zmieniło dopiero wejście Michała Kucharczyka na boisko. I tak samo było z Jagiellonią – Legia grała bez ładu i składu. Przez cały mecz nasi piłkarze oddali raptem dwa celne strzały, ale niby kto miał zapewnić Legii bramki? Tomasz Brzyski jest po kontuzji i na razie daleki nawet od tego, by jego stałe fragmenty gry wywoływały strach wśród rywali. Helio Pinto, jak nie ma rzutu wolnego w okolicach pola karnego, to nie stwarza jakiegokolwiek zagrożenia. Orlando Sa się starał, ale nie miał żadnego wsparcia do momentu pojawienia się na boisku Marka Saganowskiego i wspomnianego Kucharczyka. Michał Masłowski nie jest zgrany z drużyną, nie czuje jeszcze tego zespołu. Kuba Kosecki wciąż walczy ze swoimi własnymi słabościami, a gracze pokroju Adama Ryczkowskiego czy Mateusza Szwocha nie są w stanie jeszcze pociągnąć zespołu do wygranej, gdy koledzy nie mają najlepszego dnia. Dlatego ta gra wyglądała w niedzielę tak, jak wyglądała…


Dziwna decyzja dotycząca Furmana – Nie zwykłem krytykować trenera Henninga Berga, bo nie dawał do tego powodów. Norweg czasem jednak ma słabość do zawodników, którzy nie powinni grywać w większym wymiarze czasowym. Tak było z Henrikiem Ojamą, który przecież początkowo miał abonament na miejsce w wyjściowym składzie. Estończyka przy Łazienkowskiej już nie ma. Berg ma jednak słabość do kolejnego piłkarza, który bardzo niewiele daje drużynie – do Helio Pinto. Portugalczyk ma świetną technikę, ale na każde zagranie potrzebuje zbyt wiele czasu. W latach siedemdziesiątych prawdopodobnie byłby gwiazdą światowego formatu, ale dziś w piłkę gra się dużo szybciej, za szybko dla tego piłkarza. W niedzielę zagrał słabo, obrazu gry nie zmienia bramka. I naprawdę dziwi w tym wszystkim posadzenie na ławce Dominika Furmana, który podczas sparingów był wyróżniającą się postacią, a przy Pinto wyglądał jak gracz z wyższej półki.


Trudny debiut Arkadiusza Malarza – Wiele osób dziwiło się temu transferowi, ale mimo puszczonych trzech bramek doświadczony zawodnik pokazał wczoraj klasę. Obroniony rzut karny mógł i powinien podziałać na zespół bardzo pozytywnie, mógł i powinien być impulsem do odrabiania strat. Niestety tak się nie stało, ale za to bramkarz już winy nie ponosi. Kilka jego interwencji było najwyższych lotów, a przy bramkach nie miał nic do powiedzenia. Gajos oddał strzał życia, Tuszyński strzelił przy biernej postawie całej defensywy, a przy trzecim golu wybronił strzał z bliska, ale tak pechowo, że nabił piłką Brzyskiego. Malarz jednak będzie mógł stanowić alternatywę dla Dusana Kuciaka.

Polecamy

Komentarze (59)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.