News: Komentarz: Szambo

Kilka uwag po meczu z Pogonią - SApewnił trzy punkty

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

25.05.2015 14:12

(akt. 21.12.2018 15:10)

Mecz z Pogonią już za nami, Legia nie zagrała olśniewająco, ale zrobiła swoje - zdobyła trzy punkty i czekała na odpowiedź Lecha. Na uwagę z pewnością zasługuje postawa Orlanda Sa i po tym co pokazał Portugalczyk pozostaje tylko żałować, że w kolejnym spotkaniu nie zagra za kartki.

Przyjazny Szczecin – Kiedy między Legią a Pogonią panowała zgoda, w Szczecinie często było słychać antylegijne okrzyki z trybun, które cichły po interwencji innych fanów. Teraz, gdy zgodę oficjalnie zerwano, paradoksalnie jest inaczej. Na trybunach nie było prawie żadnych okrzyków o Legii, a jeśli się pojawiały, to dotyczyły sytuacji boiskowych - gwizdy i skandowanie hasła „pajace” gdy legioniści upadali na murawę w sytuacjach stykowych z portowcami. Poza stadionem o Legii negatywnie śpiewały jednostki – ja widziałem tylko jednego, ledwo trzymającego się na nogach typa. Do Szczecina wobec zakazu nie wybrała się zorganizowana grupa kibiców Legii, co nie znaczy że naszych fanów nie było na trybunach. Wiele osób pojechało samochodami, do znajomych i z nimi weszło na mecz. Legijnych wlepek nikt nie zrywał, wisiały w całym Szczecinie jeszcze dobę po zakończonym meczu.


Wyrachowana Legia – „Jak tu cicho i spokojnie, a tu nagle jak pier…” – śpiewał kiedyś Bohdan Smoleń. Te mało wyszukane słowa idealnie pasują do tego, co się działo w sobotę w Szczecinie na boisku. Legioniści zagrali bardzo dobrze taktycznie, brzydko dla oka kibica, ale pięknie z punktu widzenia trenera. Na murawie spokojnie, sennie, aż tu nagle poprzeczka po strzale Tomasza Brzyskiego. Potem znów nuda przez wiele minut, wymienianie kolejnych podań i nagle poprzeczka po strzale Tomasza Jodłowca. Po przerwie kapitalny strzał Orlando Sa i dobitka Łukasza Brozia. Kilkanaście minut przerwy i znów po strzale „Jodły” bramkarz Pogoni musiał popisać się najwyższymi umiejętnościami by uchronić zespół od straty bramki. Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Po kolejnych minutach, gdy emocji na boisku brakowało, na szarżę zdecydował się Ondrej Duda, piłkę zdołał mu wybić Matras, ale zrobił to tak pechowo, że futbolówka trafiła do Orlando Sa i ten nie zmarnował okazji. Po golu mecz w zasadzie można już było zakończyć, nasi piłkarze skutecznie pilnowali jednobramowego prowadzenia.


Sialalalala Orlando Sa – Od jakiegoś czasu z klubu słychać głosy, że Orlando Sa w ostatnich tygodniach się zmienił. Pracuje mocno na treningach, stał się bardziej koleżeński. Zmianę nastawienia widać też na boisku – pojawiło się duże zaangażowanie, poklepywanie kolegów i pocieszanie po nieudanych zagraniach. W Szczecinie Portugalczyk w drugiej połowie był nie do zatrzymania dla obrońców. Po jego akcji i strzale bramkarz z trudem sparował piłkę do boku, po chwili Sa spróbował przelobować Kudłę i wiele do szczęścia mu nie zabrakło. Zdobył też bramkę po akcji Dudy zapewniając Legii trzy punkty. Z trafienia cieszyli się wszyscy i każdy przybiegł pogratulować Orlando. To też pokazuje zmianę nastawienia. Piłkarza przytulił również trener Henning Berg, co kolega skwitował stwierdzeniem, że tak wygląda małżeństwo z rozsądku. Tak naprawdę dla dobra Legii zapomniano o przeszłości, piłkarz gra dla siebie i dla zespołu, a korzyść ma z tego Legia. Pozostaje mieć nadzieję, że na ten związek nie jest za późno.


Duda na przełamanie – Ondrej Duda miał w tym roku pociągnąć grę Legii i poprowadzić zespół do trzeciego z rzędu mistrzostwa Polski. Niestety już w trakcie obozu przygotowawczego złapał paskudną kontuzję. Potem długo przechodził rehabilitację. Gdy wrócił, gonił za formą, brakowało mu jednak rytmu meczowego. Nie pomogła mu też czerwona kartka połączona z dyskwalifikacją na trzy mecze. Ogólnie Słowak nie może zaliczyć wiosny do udanych, jest przez to bardzo krytykowany. Piłkarz udzielił dosadnego wywiadu, czym zbytnio sobie nie pomógł. Z pewnością to wciąż ten sam chłopak, nie ma żadnej sodówki o której piszą kibice, ale znalazł się w nowej dla siebie sytuacji i do końca nie wie jak ma się zachować. W Szczecinie po jego akcji padł gol, nie ważne że duży udział miał w nim obrońca Pogoni. Po chwili wszyscy gratulowali i Dudzie i Orlando. "Słowak" mógł zanotować asystę przy trafieniu Saganowskiego, ale stało się inaczej. Chciałbym by ten mecz z Pogonią był takim na przełamanie dla Ondreja. Taka akcja, jak ta z 76. minuty, była mu potrzebna. Na spotkanie z Wisłą z pewnością wróci do pierwszego składu Legii i kto wie czy nie będzie kluczową postacią dla losów tego spotkania.

Polecamy

Komentarze (38)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.