News: Komentarz: Szambo

Kilka uwag po meczu ze Śląskiem - krok do przodu

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

20.07.2015 20:16

(akt. 21.12.2018 15:10)

Po meczu Śląska z Legią humory kibiców w Warszawie zdecydowanie się poprawiły. Pewna wygrana we Wrocławiu i pozycja lidera w tabeli ekstraklasy to jedno, ale najważniejsze jest, że zespół z meczu na mecz gra lepiej. Poniżej kilka uwag i spostrzeżeń po niedzielnym spotkaniu.

Kolejny krok do przodu – Cieszy fakt, że Legia z każdym meczem wygląda lepiej. Zaczęła w fatalnym stylu z Lechem w Poznaniu i po tym spotkaniu trudno było o jakiekolwiek pozytywy – jedynym była nadzieja, że będzie jak rok wcześniej. Wtedy też Legia zaczęła słabo od spotkania z Zawiszą w Superpucharze, meczu z St Patrick’s w eliminacjach Ligi Europy i ligowego z GKS-em Bełchatów.  Ale potem było już głównie dobrze, a szczyt formy przypadł na przełom sierpnia i września. Jest szansa, że ten schemat będzie powielony. Po bardzo słabym meczu z „Kolejorzem” przypadł trochę lepszy z rumuńskim Botosani. Wprawdzie rywal mniej wymagający niż poznaniacy, ale zwłaszcza w drugiej połowie widać było fragmenty niezłej gry. Trener Berg tłumaczył, że i tak jest lepiej niż rok wcześniej – bo mecz z Botosani był dużo lepszy niż analogiczny rok wcześniej z St. Patrick’s. Trzy dni później przyszedł czas na mecz ze Śląskiem i tu już zespół poczynił kilka kroków do przodu – było zgranie, była dynamika, były bramki i bardzo groźne stałe fragmenty gry. Cieszy fakt, że z każdym meczem jest lepiej – oby była to stała tendencja.


Gra dwójką napastników – We wspomnianym meczu o Superpuchar z Lechem Legia zaczęła grę dwójką z przodu – Nemanją Nikoliciem i Adamem Ryczkowskim. Ten drugi jednak nie udźwignął ciężaru spotkaniu, odpowiedzialności jaka dość niespodziewanie na niego spadła i po przerwie doszło do zmiany – za „Rycziego” wszedł Ondrej Duda, a legioniści zaczęli grać systemem 4-5-1. Jednak Henning Berg nie porzucił pomysł grą dwójką w ataku i powrócił do niego we Wrocławiu – tym razem jednak obok „Niko” zagrał Aleksandar Prijović. I trzeba przyznać, że wyglądało to naprawdę fajnie. Najnowszy nabytek Legii miał sporo zadań defensywnych, przepychał się z rywalami, robił miejsce partnerowi. Z kolei Nikolić grał kombinacyjne, miał więcej zadań ofensywnych, często wychodził na pozycję z głębi pola. Obaj się uzupełniali, a zważywszy że grali w takim ustawieniu pierwszy raz, to było więcej niż obiecująco.


Skrzydłowy pilnie potrzebny – Trener Berg we Wrocławiu dał odpocząć kilku zawodnikom – na ławce rezerwowych usiedli m.in. Łukasz Broź, Ondrej Duda, Guilherme czy Michał Kucharczyk. Tym samym poza pierwszą jedenastką było dwóch z trzech skrzydłowych w kadrze. Na boisku zameldował się po prawej stronie Michał Żyro, ale po lewej nie było już komu grać. Nominalnie był tam ustawiony Michał Masłowski, ale często schodził do środka. Czasem jego pozycje dublował Nikolić, ale on również lepiej prezentował się z przodu. Z kolei Tomasz Brzyski skupiał się bardziej na tym, by nie popełnił błędów w defensywie i ustawieniu. Przez to lewa strona była trochę osamotniona. Przydałby się jeszcze jeden transfer – skrzydłowego, który pozwoliłby uzupełnić brakujące ogniwo w ustawieniu norweskiego szkoleniowca. Poza tym trzeba pochwalić prawą stronę, gdzie aktywny był Żyro, zaś często do przodu zapędzał się Bartosz Bereszyński.


Furman i kilku innych na plus – Zdecydowanie największym plusem meczu był Dominik Furman. Zawodnik po przyjściu z Tuluzy dawał zespołowi wiele w defensywie – tak było w Kielcach, gdy notował wiele przechwytów. Jednak to pierwsze takie spotkanie, gdzie dał sporo w ofensywie. Najpierw po jego akcji rzut wolny podyktował sędzia, a „Furmi” zamienił go na bramkę. Uderzenie nie było idealne, ale zaskoczyło Mariusza Pawełka. Trafienie dało Legii remis i pozwoliło na swobodniejszą grę po przerwie. A wtedy znów w rolach głównych Furman – najpierw dograł piłkę wprost na głowę Tomasza Jodłowca, który pokonał bramkarza Śląska, a potem rozprowadził akcję, po które Nikolić przyłożył nogę i piłka zatrzepotała w siatce. Obyśmy mieli okazję oglądać częściej takiego Furmana, który w porównaniu do spotkania z Lechem zmienił się zadaniami z „Jodłą”. Jednemu i drugiemu ta zmiana posłużyła. Warto też pochwalić Nikolicia – nie tylko za bramki, ale za łatwość z jako dochodził do kolejnych sytuacji, za pracowitość i wszędobylskość. Za grę po przerwie pochwały należą się również Michałowi Kucharczykowi – nie tylko za asystę przy golu Nikolicia.


Patent Paixao, patent Jodłowca – Legia w tym roku gościła we Wrocławiu już czwarty raz. Zaczęło się od remisu w Pucharze Polski w lutym 1:1 – legioniści prowadzili po trafieniu Żyry, wyrównał Śląsk dzięki golowi Marco Paixao. W marcu legioniści wygrali 3:1 – dla gospodarzy ponownie Marco Paixao, dla legionistów Kuba Rzeźniczak, Tomasz Jodłowiec i Michał Kucharczyk. Kolejne starcie miało miejsce w rundzie finałowej było 1:1 – tym razem bramkarza Legii pokonał Flavio Paixao, a dla Legii znów trafił „Jodła”. W końcu w nowym już sezonie padł wynik 4:1 – dla Śląska znów trafił Paixao – bracia mają patent na zespół Legii. Dla graczy Berga Dominik Furman, kolejny raz Jodłowiec oraz dwukrotnie Nemanja Nikolić. Trzecie trafienie Jodłowca w trzecim kolejnym meczu - zwykło się mówić, że zawodnikowi leży taki przeciwnik. Trzeba przyznać, że Wrocław jest w sumie dla Legii dość szczęśliwym stadionem.  Fajnie by było, gdyby ten obiekt choć raz zapełnił się w całości przy okazji starcia obu drużyn. Niestety 10 czy 12 tys. fanów powoduje, że na obiekcie widać głównie puste, zielone krzesełka.

Polecamy

Komentarze (19)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.