News: Komentarz: Szambo

Kilka uwag z meczów - skład krajowy i eksportowy, spełniający się plan

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

03.08.2014 12:44

(akt. 21.12.2018 15:11)

W minionym tygodniu mogliśmy obejrzeć dwa mecze Legii – w podstawowym składzie z Celtikiem Glasgow i w zestawieniu bardziej krajowym, ligowym z Górnikiem Zabrze. Czas na kilka uwag i spostrzeżeń - o dwóch składach Legii - krajowym i eksportowym, o spełniającym się powoli planie Henninga Berga, o frekwencji i aklimatyzacji. Miłej lektury.

 - Plan Henninga Berga zaczyna się sprawdzać. Norweg od początku okresu przygotowawczego podzielił zawodników na dwa zespoły – eksportowy i krajowy. Ten pierwszy w świetnym stylu wygrał z Celtikiem Glasgow, zaś ten drugi z meczu na mecz spisuje się lepiej i wczoraj naprawdę pechowo zremisował z Górnikiem. Stworzył sobie jednak mnóstwo sytuacji, brakowało „jedynie” skuteczności. W porównaniu z meczem z GKS-em Bełchatów widzimy jednak ogromny postęp. Jeśli progres będzie tak dalej wyglądał, to skład krajowy zacznie regularnie wygrywać w ekstraklasie, zaś skład eksportowy będzie czasem wzmacniał ustawienie na mecz ligowy, ale będzie głównie od zadań specjalnych. Kosztem przegranych kilku bitew, Berg zamierza wygrać wojnę – jak wytrawny strateg.


- Skład, który wyszedł na mecz z Celtkiem, wygląda optymalnie, piłkarze znakomicie się w tym zestawieniu rozumieją. Do tego dochodzą Dossa Junior, Marek Saganowski czy Kuba Kosecki - nie zaniżą poziomu, gdy wejdą. Zgranie jest obecnie największym walorem. Ale najważniejsze jest to, że zaczyna procentować też praca indywidualna na treningach z Paco i Kazimierzem Sokołowskim. Tych namacalnych dowodów jest aż nadto – coraz wyższa skuteczność Miro Radovicia, wejścia ofensywne i dogrania Łukasza Brozia, piłki posyłane za linie obrony przez Ivicę Vrdoljaka, Michał Żyro zdobywający bramkę głową – to nie jest przypadek – nad tym wszystkim, szczególnie wiosną, zawodnicy pracowali indywidualnie wraz ze szkoleniowcami. Teraz ta praca przynosi efekty.


- Wiosną wszyscy narzekali na to, że trenerzy nie dają szansy młodym, minęło kilka miesięcy a sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Kolejni zawodnicy otrzymują szansę gry, a tym samym kopniaka do jeszcze bardziej wytężonej pracy na treningach. Debiuty zaliczyli już Mateusz Hołownia, Łukasz Moneta, Mateusz Wieteska, Bartłomiej Kalinkowski czy Adam Ryczkowski. Czekamy z niecierpliwością na debiuty kolejnych w tym Michała Bajdura, Kamila Kurowskiego czy Grzegorza Tomasiewicza.


- Po raz kolejny okazuje się, że aklimatyzacja w Legii musi potrwać. Pamiętamy, że pół roku na przystosowanie się potrzebowali Tomasz Jodłowiec czy Tomasz Brzyski, choć wcześniej grali za miedzą. Legia to jednak inne wymagania, inny styl, inna presja. Obaj po sześciu miesiącach zaczęli stanowić o sile zespołu. Teraz wydaje się, że na początku tej drogi są Igor Lewczuk i Arkadiusz Piech. Ten pierwszy w Zawiszy był duszą towarzystwa, ważną postacią w szatni. Przy Łazienkowskiej jest cichutki, schowany za plecami kolegów. Podobnie jest z Piechem, który jeszcze nie połapał się do końca w filozofii gry Berga, a już zrozumiał, co to znaczy warszawska presja i krytyka. Dziś nie są wzmocnieniami, ale za pół roku może być zupełnie inaczej.


- Frekwencja na trybunach wciąż niska, a wydawało się, że po Celtiku i niesamowitej huśtawce emocji będzie tylko lepiej. Tutaj kwestia jest bardzo złożona. Jest okres urlopowy, wakacje – to raz. Kibice zrazili się początkiem sezonu i meczami z Zawiszą czy St. Patrick’s. Fanatycy przychodzą, ale samymi fanatykami stadionu się nie wypełni, a pozostali, płacąc wcale niemałe kwoty za bilety, są wymagający. Jeśli jednak progres sportowy będzie się utrzymywał, to wydaje się, że pociągnie za sobą również frekwencję.

Polecamy

Komentarze (65)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.