News: Komentarz: Szambo

Kilka uwag z meczu - taktyczne mistrzostwo Berga, smutna Wisła

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

22.09.2014 14:10

(akt. 21.12.2018 15:11)

Od meczu w Krakowie minęło już wiele godzin i czas na pierwsze przemyślenia i refleksje. Legioniści całkowicie zdominowali grę i upokorzyli Wisłę. A wszystko dzięki przygotowaniu taktycznemu i zmysłowi trenera Henninga Berga.

- Taktyczny Berg – To, że Norweski trener Legii ma sporą przewagę w kwestii wiedzy taktycznej nad poprzednikami, było wiadomo – widać to po codziennej pracy z zawodnikami. Jednak samym ustawieniem piłkarzy w meczach raczej nie zaskakiwał. W niedzielę tak jednak było. Środek pola z Pinto, Vrdoljakiem i Jodłowcem nie wydawał się najlepszym pomysłem. – Środkowa linia Wisły lubi grać kombinacyjnie, mogą zrobić z Legii wiatraki – słychać było na trybunach. Minęły dwie godziny, a trener Franciszek Smuda mówił o tym, że jego zespół nigdy, w żadnym meczu, nie zanotował takiej liczby strat… A te były, gdyż środek pola całkowicie zdominowany został właśnie przez wspomnianą trójkę. Świetne zawody rozegrał „Jodła”, który rządził i dzielił w środku. W dodatku Henning wpuścił na ostatnie minuty trzech podstawowych zawodników i oni dobili Wisłę dwoma bramkami. Berg wyrasta w ekstraklasie na taktycznego geniusza.


- Upokorzona Wisła
– Sztab szkoleniowy Legii obiecał kibicom i samym piłkarzom, że nie będzie już robił tak dużych rotacji w składzie, jak miało to miejsce na początku sezonu. Na spotkanie z Wisłą wymienił jednak cały ofensywny kwartet – czyli zagraliśmy z liderem bez Radovicia, Kucharczyka, Dudy i Żyry. Zastąpili ich inni. I mimo to, Legia stłamsiła rywali, zwłaszcza pod względem taktycznym. Mimo pierwszego gola ze spalonego, nikt z piłkarzy i trenerów Wisły nie tłumaczył tym porażki. Każdy miał świadomość, że legioniści ich zdominowali i wygrali całkowicie zasłużenie. Paweł Brożek przez cały mecz nie oddał nawet strzału na bramkę, zaś Semir Stilić przez całe spotkanie na boisku zrobił mniej niż Miroslav Radović, który pojawił się na murawie w samej końcówce. Liderzy Franciszka Smudy zostali wyłączeni z gry. Dlatego po spotkaniu nie było złości w piłkarzach „Białej Gwiazdy”, były za to spuszczone głowy i smutek.


- Spełniające się obietnice – Wiem, że o taktyce i Bergu już było, ale jeszcze coś. Kiedy Norweg zaczynał pracę przy Łazienkowskiej opowiadał o tym, że jego zespół będzie zmieniał ustawienie w trakcie meczu. Wiosną jeszcze tego nie obserwowaliśmy, ale już jesienią widać to jak na dłoni. Jak zauważył mój przyjaciel w spotkaniu z Celtikiem w Szkocji w momencie ataków rywali w naszej linii obrony była piątka zawodników, ale już w spotkaniu z Lokeren wyprowadzając piłkę graliśmy 3-5-2 lub 4-3-3. Również z Wisłą ustawienie się zmieniało w zależności od sytuacji na boisku. Dzięki temu już teraz wyprzedziliśmy taktycznie rywali na naszym podwórku o lata. Doceniają to kibice, którzy po meczu w Krakowie długo śpiewali Henning Berg! Allez! Allez!


- Kucharz nowa wersja - Zadziwia mnie w tym sezonie postawa Michała Kucharczyka. Dziś to jeden z ważniejszych graczy zespołu, a przecież nie tak dawno był wyrzucany z Legii. Powtarzano mu, że nie jest przy Łazienkowskiej potrzebny, ale on się zawziął i postanowił pokazać, na co go stać. I dziś to inna, nowsza, lepsza wersja „Kuchego”. On nadal ma swoje wady, ale jego atuty zostały tak wyeksponowane przez trenera, że wady zostały zakryte i ich nie widać. Zawodnik w pełni wykorzystuje swoją szybkość i wydolność, zasuwa na murawie aż miło patrzeć. Nabrał pewności siebie, wie na co go stać. Rozegranie przez niego akcji na 2:0 – palce lizać. Wielu piłkarzy podałoby do Radovicia, który pokrzykiwał i machał ręką, ale był na spalonym. Kucharczyk jednak wyczekał, zagrał w tempo do Dudy i po chwili piłka zatrzepotała w siatce. Duże brawa!


- Jeśli cokolwiek może niepokoić to fakt, że Legia wygrywa w nieco rezerwowym składzie z liderem naszej ligi. To kiepsko świadczy o poziomie drużyn w ekstraklasie. Ktoś powie, że nie jest to nasz problem, ale nie do końca tak jest. To ma potem przełożenie na europejskie puchary, na rozwój poszczególnych zawodników, którzy mecze na wysokim poziomie rozgrywają od wielkiego dzwonu. Na razie cieszymy się z wygranych i kolejnych zwycięstw, ale jeśli inne kluby nie pójdą drogą wyznaczoną przez nasz klub, to za kilka lat mistrzostwo Polski będzie można przyznawać już przed pierwszym meczem. Po prostu będzie pozamiatane.

Polecamy

Komentarze (70)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.