Komentarz: Nierodzinne kasy stadionowe
13.08.2011 15:11
Takich scen było w piątek wiele - słowem wcale nie piknik, a spotkanie na trybunach wytrawnych w sporej części znawców futbolu, którzy w fajnej atmosferze obejrzeli niezły - co jeszcze raz podkreślę - mecz Legii na jednym z piękniejszych stadionów w Europie (tak, tak, nie przesadzam).
I tu sielanka, niestety, się kończy. Pod stadionem, przed kasami wciąż jak na Bazarze Różyckiego.
Na Łazienkowską wybrałem się z synem. Chadzając na mecze Legii w poprzednim sezonie, kupowaliśmy bilety dla rodziny kilka dni wcześniej. W piątek podjechaliśmy pod stadion około godziny przed meczem z nadzieją, że bez problemów kupimy wejściówki na sektor rodzinny. I co?
Otwarte cztery kasy, z czego jedna przeznaczona tylko do sprzedaży biletów na pucharowy mecz ze Spartakiem. Pod pozostałymi - ZOO. Znaczy gorzej niż w ZOO, bo przed kasami stołecznego ogrodu zoologicznego porządku pilnuje ochrona. Wszyscy przeciskają się bez pardonu, popychają zawiedzione dzieciaki z rodzicami, kobiety. I do tego kasjer, który celebrując sprzedaż każdej wejściówki jakby zachęcał wzrokiem: kup karnet na cały sezon, a unikniesz podobnej gehenny za tydzień czy dwa.
Staliśmy w około 30-osobowej grupie, na pozór niewielkiej, ale wyszło, że od godz. 19.45 do 21.05. W potoku kur... - i tu jakoś specjalnie nie byłem zdziwiony - padających z ust sfrustrowanych, bo najzwyczajniej oszukiwanych w rządku ludzi, którzy boją się zwrócić uwagę podchodzącym bez kolejki. Spod kas na sektor rodzinny trzeba jeszcze przejść dobre kilkaset metrów, później szczegółowa rewizja, ochrona, na trybunach byliśmy w chwili, kiedy spiker zapraszał na przerwę. Zapłaciliśmy za bilety na cały mecz.
Autor: Przemysław Iwańczyk
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.