Komentarz: Piątkowe rozczarowanie
18.03.2012 09:04
Zawód jest tym większy, że na piątkowe spotkanie przyszło znacznie więcej kibiców niż zwykle. Jednak ani zawodnicy, ani trener nie zrobili nic aby tych ludzi zachęcić do ponownego przyjścia na stadion. Przecież jeśli mielibyśmy wymienić piłkarza Legii, który zagrał naprawdę dobre zawody to kogo byśmy wymienili? Może Michała Żewłakowa, może Inakiego Astiza. Tyle, że oni bramki zdobywają od święta, odpowiadają za bronienie dostępu do bramki i z tego się wywiązali bez zarzutu. Niestety legioniści wciąż nie potrafią grać atakiem pozycyjnym przy dość defensywnie ustawionym rywalu. To może martwić gdyż przy Łazienkowskiej większość ekip broni się już od pierwszych minut.
Jaki jest pomysł na tak grającego przeciwnika? Długie rozgrywanie piłki i szukanie okazji do zagranie piłki prostopadłej do wychodzącego na pozycję partnera. Wymiana podań ma zmuszać rywala do błędu, jednocześnie kluczowe zagranie musi być dokładne i przygotowane. Taka taktyka jest do znudzenia ćwiczona na treningach i tam to tak źle nie wygląda. Tyle, że do gry kombinacyjnej trzeba mieć wykonawców - graczy o dużych umiejętnościach technicznych, którzy jednym zwodem czy niekonwencjonalnym zagraniem potrafią oszukać przeciwnika, zmylić i w ten sposób stworzyć okazję pod bramka rywala. Legia w piątek miała czterech takich piłkarzy na boisku - najlepiej wywiązywał się z tego Danijel Ljuboja, który może nie walczył za dwóch ale kilka jego podań otworzyło kolegom drogę do bramki. Do zawodników nadających się do gry kombinacyjnej można jeszcze było zaliczyć Miro Radovicia, Rafała Wolskiego i Michała Kucharczyka. Pozostali ludzie nadający się do ataku pozycyjnego siedzieli na ławce rezerwowych -Ismael Blanco, Nacho Novo czy Ivica Vrdoljak.
Czterech takich graczy to stanowczo za mało przy skomasowanej defensywie. Pozostali zawodnicy będący na murawie muszą włączyć się do akcji ofensywnych i zrobić różnicę a z tym był w piątek problem. Powstała ogromna dziura między defensywnymi pomocnikami a graczami usposobionymi ofensywnie. Kuba Rzeźniczak skupił się na przerywaniu akcji rywala, a Janusz Gol próbował ruszać z piłką do przodu, ale zwykle ją tracił. Wejścia bocznych obrońców także pozostawiały wiele do życzenia.
Po takim meczu jak ten w piątek zawsze będziemy kombinować - co by było gdyby od początku zagrał ten gracz, a po przerwie wszedł inny. I zawsze będą się pojawiać pretensje do trenera Macieja Skorży jeśli nie będzie korzystał z wszelkich dostępnych środków aby takie spotkanie wygrać. Od momentu odejścia z drużyny Takesure Chinyamy zespołowi potrzebny był napastnik. Kiedy się pojawił siedzi wyłącznie na ławce rezerwowych. Nacho Novo wszedł na 11 minut, za bardzo chciał się przez ten czas wykazać i wyszło jak wyszło. Jeśli nie szło trzeba było dokonać korekt już w przerwie, a nie czekać na cud. Przecież jeśli od początku drugiej odsłony spotkania zagrałaby wspomniana dwójka i nic nie wniosła do gry to nikt nie miałby pretensji do szkoleniowca. Ale nie było nawet tej próby i dziś to wszystkich boli najbardziej. Poza tym jeśli Janusz Gol jest w słabej dyspozycji, a Vrdoljak odczuwa jeszcze skutki urazu to może warto zagrać jednym defensywnym pomocnikiem i dwoma w środku? Albo chociaż dać szanse gry Dominikowi Formanowi lub Danielowi Łukasikowi.
Trener Maciej Skorża sam przyznał w tym roku, że jest najbardziej zachowawczym trenerem w Polsce, że nie podejmuje ryzyka jeśli nie jest do tego zmuszony. Jednak czasem ryzyko jest niezbędne - gdyż kto nie ryzykuje ten nie ma. Także powtórzę to co już było mówione wiele razy - więcej odwagi panie trenerze, więcej odwagi!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.