Komentarz: Taktyczno - kadrowe problemy Legii
25.03.2015 22:58
Rotacja. Aby przyniosła korzyść powinniśmy mieć do czynienia z ustaloną dla całej kadry zespołu jednolitą organizacją gry. Wówczas zawodnicy się wymieniają, ale drużyna gra to samo. Niestety u nas taka wymiana powodowała zmianę organizacji gry. Gdy zatrudniano trenera Henninga Berga to stanem postulowanym miało być stworzenie modelu organizacji gry dla wszystkich drużyn od pierwszej do młodzików. Po ponad roku zauważamy, że z zapowiedzi nic nie wyszło. Mało tego, pierwsza drużyna zależnie od składu osobowego, gra co innego. Może miała zaskoczyć tym rywali? Bardziej jednak widać niedopasowanie, niedotrenowanie i niewyćwiczenie podstawowych elementów taktycznych rzutujących na skuteczność gry defensywnej i ofensywnej zespołu. Zamiast bowiem doskonalić zgranie i współdziałanie w ramach tych samych graczy rozbijano istniejące automatyzmy, nie tworząc nowych. Zaś skostniałe ustawienie w nowej konfiguracji personalnej zdaje się nie zdawać egzaminu.
Wydawało się logiczne, aby próbować zmieniać schemat gry, ustawienie taktyczne dopasowując do możliwości zawodników lub też odwrotnie, nakazywać graczom wypełniać role przypisane np. w ustawieniu 4-2-3-1. Ani jedno, ani drugie zdarzenie nie zaistniało. Było proste i dość schematyczne wystawianie coraz to innych zawodników na podobnych pozycjach. Można dziś stwierdzić, że nie przyniosło to poprawy umiejętności żadnego z graczy, ani tych "starych" ani tych "nowych". Takie ustanowienie stałej organizacji gry przez trenera ma też swój sens przy transferowaniu graczy do drużyny, bowiem pozwala określić nie tylko na jaką pozycję zawodnika potrzebujemy, ale też o jakiej charakterystyce. Wtedy prawdopodobieństwo popełnienia pomyłki w doborze jest mniejsze.
Gra w defensywie. Trener Berg od początku pobytu w Legii stawiał w obronie na umiejących znaleźć miejsce w ofensywie zawodników po bokach obrony oraz dobrze współpracujących ze sobą środkowych obrońców, z jednej strony skracających pole gry, a z drugiej zapewniających niezbędną jej głębię. Z tego powodu po lewej stronie najpierw Brzyski zastąpił Wawrzyniaka, a Brzyskiego Guilherme, zaś po prawej Broź Bereszyńskiego. W środku obrony jej "kierownikiem" został Dossa Junior, a tym który miał czyścić przedpole Kuba Rzeżniczak. Niestety widać wycofanie się z przynoszącej efekty koncepcji. Zmniejszyła się skuteczność gry w ataku i pogorszyła w obronie. Nie chodzi tylko o utratę bramek. Nasza drużyna miała problem z wprowadzaniem piłki do gry i to się wiosną pogłębiło. Trener widząc tę słabość zastosował wariant zabezpieczenia polegający na wybijaniu piłki poza własną połowę, gdyż straty piłek we własnej strefie są niezwykle groźne. Do tego nakazał grać obronie bardzo wysoko na 40-45 metrze. Przy stracie piłki wszakże jeden ze środkowych, na ogół Dossa zabezpieczał tyły grając z drugim środkowym schodkowo. W tym czasie boczni obrońcy wspólnie ze skrzydłowymi tarasowali możliwość zaatakowania bocznymi sektorami. Z tych założeń niewiele się ostało. Środkowi obrońcy schematycznie grają w jednej linii w odległości 15-20 metrów od siebie. W momencie straty piłki w takim porządku się też cofają i przez to drużyna jest narażona na to, że każde zagranie piłki pomiędzy nich w kierunku bramki może być zabójcze. Tak się stało z bramkami dla Lecha, bramką dla Jagi czy Wisły. Brak Juniora jest aż nadto odczuwalny, ale gra obronna nie może zależeć tylko od jednego zawodnika. Obowiązkiem trenera jest taka zmiana obrony strefowej, aby ten brak zniwelować innym ustawieniem i asekuracją.
Gra ofensywna. Tu nastąpił największy regres. Spowodowany on jest odejściem Radovicia. Trener musi jak najszybciej przyjąć ten fakt do wiadomości. Jesienią graliśmy dość prosto w ofensywie wykorzystując bocznych obrońców. Ich zadaniem było atakować po skrzydle, gdy wbiegali w strefę obrony rywala, skrzydłowy przechodził do środka z możliwością ataku po przekątnej w pole karne, zaś ofensywny pomocnik zajmował pozycję w środkowej części przed polem karnym. Boczny obrońca zależnie od ustawienia rywali mógł zagrać piłkę wzdłuż linii, gdzie pole zamykał skrzydłowy z drugiej strony boiska, mógł zagrać do wchodzącego skrzydłowego. Rywal wprowadzał do obrony coraz większe siły i gdy przychodziło do ewentualnego ataku, to brakowało mu armat. To się zmieniło. Boczni obrońcy nie mają już tej siły konstruktywnej i nie ma wspólnika Dudy. Orlando Sa do takiej gry na małej przestrzeni się nie nadaje. Nie widać jednak takich zmian w ustawieniu i sposobie gry drużyny, aby jego mocne strony wykorzystać. Na dziś wydaje się konieczne zerwanie z systemem 4-2-3-1 na rzecz chociażby 4-3-2-1, gdzie dwóch ofensywnych, Duda i Masłowski pracowało by na Orlando. Musimy się pogodzić z faktem, że przy tym stanie kadrowym techniczne rozpracowywanie rywali i posiadanie przewagi w posiadaniu piłki na ich połowie odeszło w przeszłość i należy szukać innych metod, aby zdobywać bramki i wygrywać mecze. Po to, aby zdobyć mistrzostwo Polski. Po prostu je wywalczyć. Bo nikt nie odda go nam bez walki.
Cały tekst można przeczytać w serwisie czarna-elka.pl
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.