Artem Szabanow

Koniec sezonu dla Szabanowa. Czy spełnił oczekiwania?

Redaktor Piotr Gawroński

Piotr Gawroński

Źródło: Legia.Net

18.04.2021 11:15

(akt. 18.04.2021 12:42)

Dla Artema Szabanowa rozgrywki już się skończyły. Piłkarz w poniedziałek poleci do Kijowa, do Warszawy wróci na ostatni mecz ligowy z Podbeskidziem Bielsko-Biała - wtedy planowana jest dekoracja. Do tego czasu wyjaśni się przyszłość ukraińskiego obrońcy, który do końca sezonu jest wypożyczony do zespołu mistrza Polski.

W zimowym okienku transferowym trenerzy oraz kibice oczekiwali na środkowego, lewonożnego obrońcę z prawdziwego zdarzenia. Udało się wypożyczyć Artema Szabanowa z Dynama Kijów. Zdecydował przypadek - Legia przebywała w Dubaju, grała sparing z Dynamem Kijów, po spotkaniu doszło do spotkania dyrektora sportowego Legii z przedstawicielem ukraińskiego klubu, obie strony szybko przypadły sobie do gustu. Szabanow był ciekawą propozycją - kilka miesięcy wcześniej zagrał dobry mecz przeciwko Barcelonie w Lidze Mistrzów, ale w Dynamie był tylko rezerwowym. Trener Mircea Lucescu nie chciał oddawać swojego gracza, ale ten był zdeterminowany, aby dołączyć do Legii i grać. Taka postawa spodobała się władzom "Wojskowych" - do tego stopnia, że wybór zawodnika nie był nawet specjalnie konsultowany z trenerem Legii.

- Szabanow to dobry obrońca. Potrafi konstruować akcje, bardzo dobrze gra głową, ma duże doświadczenie. Zagrał wiele dobrych meczów, jak choćby w Lidze Mistrzów przeciwko Barcelonie. Szczerze? Nie chciałem go puścić z Dynama, ale piłkarz bardzo, bardzo chciał iść do Legii - chwalił piłkarza szkoleniowiec ukraińskiego zespołu. Dlaczego więc Szabanow grał w Dynamie mało? Jak zwykle powodów było kilka - najpierw był kontuzjowany i nie przygotowywał się latem z drużyną. Gdy był już zdrowy, Dynamo wygrywało i trener nie chciał zmieniać zwycięskiego składu. Jak już otrzymał szansę gry, zakaził się koronawirusem. Wiosną Artem byłby rezerwowym, musiałby być cierpliwy i czekać na kolejną szansę. Ale zawodnik już nie chciał czekać. Gdy usłyszał o szansie gry w Warszawie, nie zastanawiał się długo. Po konsultacjach z Tomaszem Kędziorą i długich rozmowach z Lucescu, Ukrainiec wylądował przy Łazienkowskiej. Legia zyskała ambitnego stopera, który potrafił rok wcześniej zdobyć z zespołem Puchar Ukrainy i wywalczyć wicemistrzostwo kraju.

Swoją opinię na temat transferu wygłosił trener Myron Markiewicz. - Szabanow to solidny zawodnik. Nie jest to może "top class", bo gdyby tak było, to grałby we Włoszech czy w innej, silnej lidze. Myślę, że w Legii może sobie jednak poradzić. Potrafi grać głową. W tym elemencie jest naprawdę dobry. A przez to niebezpieczny dla rywali w sytuacjach, gdy jego zespół ma stałe fragmenty gry. Minusy? Brakuje mu trochę szybkości. Dlatego dobrze by było, gdyby drugi środkowy obrońca Legii był bardzo szybki. Wtedy jakoś można to "wyrównać" - ocenił. Z perspektywy czasu trzeba przyznać, że była to bardzo trafna charakterystyka zawodnika.

Dla sztabu szkoleniowego Legii kluczowe było to, że piłkarz był w treningu i gotowy do gry od razu. Dlatego trenerzy obejrzeli dostępne spotkania Dynama z Szabanowem w składzie i zaczęli analizować jak najlepiej wykorzystać jego atuty. - Oglądałem mecz z Barceloną, gdzie Artem występował jako lewy obrońca. Doskonale sobie radził z operowaniem piłką, tworzeniem akcji czy włączaniem się do ofensywy. U nas będzie pełnił troszeczkę inną rolę. Ma wszystkie cechy do tego, żeby swobodnie wyprowadzać piłkę, bo jest zaawansowany technicznie, rozumie grę i wie, w którym momencie podać - wyjaśnił.

Debiut w Legii przyszedł niespodziewanie i dość szybko. Nerwowa końcówka pierwszej połowy meczu z Wisłą Płock spowodowała roszady w ustawieniu. Na lewej stronie trójosobowego bloku defensywnego nie radził sobie Artur Jędrzejczyk, potrzebny był stoper lewonożny. W przerwie spotkania Pawła Wszołka zastąpił właśnie Szabanow. Po zmianie stron Legia zdobyła jeszcze dwie bramki i wygrała pewnie 5:2. Po wejściu na boisko zawodnika wypożyczonego z Dynama, w szeregach obronnych zrobiło się spokojniej. Zadowolony był Michniewicz, który ponownie podkreślał zalety gracza. - Cieszę się, że pokazał stabilność - to, co prezentował w meczach, które oglądałem. Pokazał dobrą grę, dawał spokój, dobre wprowadzenie - mówił. Trener takimi wypowiedziami chciał zbudować pewność siebie zawodnika, który nie miał ostatnio wielu okazji do wykazania się. Kolejnym meczem był wyjazd do Zabrza. Legia wygrała z Górnikiem, Szabanow wystąpił już od początku i zrobił pozytywne wrażenie. Wygrywał pojedynki z napastnikami, popisywał się skutecznymi wślizgami, grał ofiarnie. Pod koniec meczu dostał mocno w głowę, ale wyraźnie podkreślił, że chce dograć spotkanie do końca i wytrzymał na murawie do ostatniego gwizdka sędziego. Odzyskał aż 12 piłek, czyli najwięcej w zespole. Przypieczętował swoje miejsce w podstawowym składzie.

W perspektywie był mecz Pucharu Polski z Piastem Gliwice. Niestety, Szabanow maczał palce przy obu straconych golach. Fatalnie zachował się zwłaszcza przy drugiej bramce -  podał za lekko do Mateusza Wieteski, piłkę przejął Tiago Alves i posłał piłkę do siatki dając awans "Piastunkom". Po spotkaniu Ukrainiec długo leżał na murawie i patrzył w niebo. Koledzy z zespołu byli wściekli i szybko udali sie do szatni nawet nie zauważając, że nie ma z nimi Szabanowa. Zawodnikiem, który podniósł Artema z murawy i pocieszył był Gerard Badia, kapitan Piasta. Po meczu przyszły pierwsze słowa krytyki, również za odstawiony, pomeczowy "teatr” - jak nazwał zachowanie zawodnika Michniewicz. Ten mecz nie wpłynął jednak na pozycję obrońcy. Cztery dni później Legia wygrała 1:0 ze Śląskiem we Wrocławiu z Szabanowem w składzie. - Było mi trudno pod względem psychologicznym, bo z Piastem popełniłem błąd. Bardzo przeżyłem tamtą porażkę, starałem się pomóc drużynie we Wrocławiu. Chciałbym przeprosić wszystkich, których zawiodłem - kibiców, trenera i kolegów z zespołu - mówił zawodnik.

Przyszedł czas na mecz z Wartą Poznań. Za stracone gole Szabanow winy nie ponosił, zagrał poprawnie, a Legia wygrała 3:2. Zimowy transfer Artema zaczęto coraz śmielej nazywać jedynym udanym. Pozostali zawodnicy nie grali - Jasurbek Yaxshiboyev nie był odpowiednio przygotowany, nadrabiał zaległości, Nazarij Rusyn był zwyczajnie słabszy od innych, a Ernest Muci potrzebował czasu, aby przyzwyczaić się do fizycznej i bardzo kontaktowej gry w Polsce.

Szabanow nie miał takich problemów, szybko się aklimatyzował, czuł zaufanie ze strony trenera. W kolejnym meczu nie był biernym obserwatorem "koncertu Pekharta" z Zagłębiem w Lubinie. Przy pierwszym golu, to on wykonał dokładne podanie do Juranovicia z własnej połowy. Robił to, czego od niego oczekiwano na początku przygody z Legią. Powoli oswajano się z myślą, że Ukrainiec będzie obrońcą na kolejne sezony, że daje jakość i uda się go zatrzymać w klubie, a spotkanie z Piastem było tylko wypadkiem przy pracy. Tym bardziej, że odkąd Szabanow zaczął regularnie grać, coraz lepiej wyglądali krytykowani wcześniej Mateusz Wieteska i Jędrzejczyk.

W najważniejszym jak na razie wiosną meczu - z Pogonią Szczecin, Szabanow spowodował niepotrzebną jedenastkę. W kompletnie niegroźnej sytuacji pchnął rywala i dał pretekst sędziemu do podyktowania rzutu karnego. Całe szczęście, Legia prowadziła wtedy trzema golami. Zakończyło się wynikiem 4:2. Była to już jednak trzecia zawalona bramka przez Szabanowa i do grupy zwolenników transferu definitywnego coraz częściej zaczęli dołączać sceptycy. Do tego grona należy Maciej Murawski, były zawodnik Legii. - Ciągle nie jestem przekonany do Artema Szabanowa. Nieźle gra lewą nogą, co w ustawieniu Legii jest ważne podczas budowania akcji. Wydaje się, że ma spokój, niezłą technikę, natomiast wkrada się u niego nonszalancja. Bywa mało skoncentrowany, popełnia błędy w kryciu, wyprowadzeniu piłki, ostatnio sprokurował głupiego karnego z Pogonią, więc tu widzę słabszy punkt zespołu - zaznaczył.

W każdym meczu, w którym wystąpił Szabanow, u jego boku był Wieteska. Można więc porównać statystyki obu graczy. W statystykach podań lepiej wygląda Ukrainiec, co jest też spowodowane innymi zadaniami meczowymi. 83,3% podań Szabanowa trafia do celu, w tym 55,1% długich zagrań. U Wieteski jest to 80,3% oraz 47,6%. W defensywnych zadaniach wg. "wyscout.com" prowadzi już wychowanek Legii. Wygrywa 60,5% pojedynków o piłkę, 61,5% w walce w powietrzu. Ma również więcej przechwytów na mecz, średnio 5.55. U Szabanowa w pierwszej rubryce widnieje 58,8%, w kolejnej 56,7% oraz 4,95 przechwytów na mecz. Według statystyk najlepszy mecz w obronie rozegrał przeciwko Górnikowi Zabrze, a najgorszy z Piastem. W starciu z Lechem był jednym z najlepszych na murawie. Szedł na rekord udanych „akcji” w swoim wykonaniu (30 na 39 dobrych decyzji), niestety sytuacja z 57. minuty przekreśliła możliwość poprawy czegokolwiek w tym sezonie. W Szabanowa przy rzucie rożnym wpadł wspominany Wieteska. Piłkarze upadli na ziemię, niestety Wieteska wprost na lewą nogę kolegi z defensywy. - Do momentu kontuzji, Artem bardzo nam pomagał. Chcielibyśmy aby Nazarij Rusyn pomagał nam w podobnym stopniu. Szabanow jest dobrym piłkarzem, ciężko pracuje na treningach, nie mówi zbyt wiele, woli trenować niż gadać. Miły facet, zna angielski, ale komunikujemy się z nim po rosyjsku - ocenił Michniewicz.

Obrońca doznał wysokiego stopnia skręcenia stawu skokowego z uszkodzeniem kompleksu więzadeł. Będzie pauzował od czterech do sześciu tygodni, czyli dla niego sezon dobiegł końca. Piłkarz w poniedziałek poleci do Kijowa, do Warszawy wróci na ostatni mecz ligowy z Podbeskidziem Bielsko-Biała - wtedy planowana jest dekoracja. Kto go zastąpi? Przede wszystkim zawodnik, który nie ma problemów z grą lewą nogą. Wieteska jest pewniakiem do gry w centralnej strefie defensywy, na lewą stronę można przesunąć Jędrzejczyka, wtedy jednym z trzech obrońców na prawej stronie może być Juranović. Chorwat już pokazywał, że na tej pozycji daje sobie radę. Na wahadle oglądalibyśmy Wszołka. Realną opcją jest powracający do zdrowia Igor Lewczuk. 35-latek leczył uraz i dochodził do formy w meczach rezerw. Na początku sezonu był jednym z dwóch podstawowych obrońców, ale od tamtego momentu Legia zdążyła już zmienić formacje i styl gry. Inną opcją jest lewonożny Mateusz Hołownia, który ostatnio od pierwszej minuty zagrał w wygranym meczu z Rakowem i nie zawiódł. Było to pierwsze spotkanie mistrzów Polski w ustawieniu z trójką obrońców.

Ukraiński stoper rozegrał osiem spotkań w barwach Legii. Na boisku spędził 629 minut. Czy Legia powinna starać się o pozostanie Szabanowa? Mimo swoich wad i popełnionych błędów jest graczem pożytecznym dla zespołu. Sztab szkoleniowy zna już jego mocniejsze i słabsze strony. Potrafi uwypuklić jego zalety, wie na co go stać. Dodatkowo piłkarz jest spokojnym człowiekiem, nie sprawia poza boiskiem żadnych problemów. W Dynamie na Artema wcale nie muszą czekać, szczególnie, że jego umowa kończy się 31 grudnia. Rozmowy w sprawie ewentualnego przedłużenia wypożyczenia lub wykupienia gracza będą prowadzone na przełomie kwietnia i maja. Wiele będzie zależało od sytuacji kadrowej Dynama i budżetu na nowe transfery. Jednak nawet jeśli udałoby się zatrzymać Szabanowa, władze Legii i tak powinny się postarać o pozyskanie innego, klasowego stopera, który byłby gotów do gry i dałby zespołowi jakość już w eliminacjach europejskich pucharów.

Polecamy

Komentarze (93)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.