Kosta Runjaić

Kosta Runjaić: Potrzebujemy znaczących wzmocnień

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

14.07.2022 16:50

(akt. 16.07.2022 08:32)

– Mamy dobrą drużynę, niezłych zawodników, ale potrzebujemy jeszcze znaczących wzmocnień: 3-4 klasowych, jakościowych piłkarzy, których moglibyśmy wkomponować w zespół. Napastnik jest jedną z tych pozycji, którą się bardzo uważnie interesujemy. Są prowadzone rozmowy, nie zawsze są one łatwe, bo na rynku jest wiele klubów, które poszukują tego samego, czego nam potrzeba – mówił trener Legii Warszawa, Kosta Runjaić, przed startem sezonu 2022/23. W sobotę, 16 lipca (godz. 20:00), "Wojskowi" zmierzą się w Kielcach z Koroną w 1. kolejce PKO Ekstraklasy.

– Dwa miesiące w Legii? Chyba jeszcze tyle mnie tutaj nie ma, jak na razie doliczyłem się pięciu tygodni. Każdy dzień, tydzień ma dla mnie ogromne znaczenie – przez ten czas udało mi się wyrobić wstępną opinię na temat zespołu, klubu i współpracowników. Jestem usatysfakcjonowany, uspokojony, mamy pracowników kompetentnych i zorientowanych na sukces. Zespół pokazał się do tej pory z najlepszej strony, wszyscy są chętni do pracy, panuje dobra atmosfera, team spirit. Niezwykle ważne jest to, że każdy ma odpowiednie nastawienie – to klucz. W trakcie ostatnich tygodni mogliśmy pracować nad wieloma tematami, kwestiami. Łączyliśmy procesy związane z rozwojem drużyny i treningiem, i dalej działamy w tym kierunku.

– Cieszymy się, że w końcu zaczyna się sezon, najwyższa pora. Przygotowania to zawsze intensywny okres, który jednak nie daje pełnej odpowiedzi, w którym miejscu znajduje się zespół. Od pierwszego dnia pracowaliśmy bardzo intensywnie nad najmniejszymi szczegółami, było dużo jednostek treningowych, sporo analiz wideo. To dobrze wykorzystany czas. Bez wątpienia dostrzegam rozwój i początek procesu, który mnie, na tę chwilę, satysfakcjonuje. Teraz chodzi o to, by potwierdzić to na boisku w pierwszym, jakże ważnym meczu. I wrócić na właściwe tory, po których Legia jeździła przez lata. Pierwsza okazja już w sobotę. Zmierzymy się z zespołem, który awansował do ekstraklasy, więc na pewno będzie to nieprzyjemny rywal. Ale wszystko to mamy na uwadze, wybierzemy się do Kielc z dobrym nastawieniem, pewnością siebie i chęcią wygranej. Trzeba powiedzieć, że przygotowania nie kończą się wraz z nadejściem pierwszej kolejki, bo byłoby to zbyt piękne i łatwe – szczególnie, jeśli mamy do czynienia z nowym szkoleniowcem, który dopiero co objął zespół. Spotkanie z Koroną z pewnością da nam kolejne wskazówki na temat kierunku dopasowania rozpoczętych elementów i kontynuacji pracy.

– To też nie jest tak, że musieliśmy zmienić wszystko, bo było wiele rzeczy, które funkcjonowały należycie jeszcze przed moim przyjściem. Jednak będą aspekty, do których podejdziemy w odmienny sposób. Wciąż widzę jeszcze rezerwy, niewykorzystane pokłady, które w przyszłości będziemy mogli lepiej wykorzystać na boisku. Nadal jestem zdania, że będziemy działać krok po kroku. Mechanizmy, które zostały wypracowane, będą się zazębiać i wszystko będzie wyglądało coraz ładniej. To jedna strona medalu. Z drugiej strony, wiemy również, że w meczu z Koroną chodzi przede wszystkim o właściwe nastawienie do rywala, poważne potraktowanie, 100-procentowe zaangażowanie i poświęcenie, by wyszarpać zwycięstwo.

– Od czołowych zawodników spodziewam się odpowiedniego podejścia do meczu i świadomości, jaka odpowiedzialność na nich ciąży. Musimy skupić się też na tym, by na pierwszym miejscu był zespół i jego sukces. To podporządkowanie się interesom drużyny obserwowałem podczas treningów. Widziałem, że chłopcy są świadomi koniecznej zmiany nastawienia, które w przeszłości być może nie funkcjonowało tak, jak należy. W sobotę mamy możliwość sprawdzenia się z dobrym, poważnym przeciwnikiem.

O transferach

– Znacie ogólną sytuację klubu – jesteśmy dużo bardziej ograniczeni niż w poprzednich sezonach, mam na myśli budżet. Z drugiej strony, okienko zamyka się dopiero pod koniec sierpnia. Na pewno będziemy mogli dokonać jeszcze kilku istotnych transferów. W mojej opinii będą to piłkarze pasujący do zespołu, do Legii. Codziennie wymieniamy się informacjami, rozmawiamy, obserwujemy zawodników, którzy pasowaliby do naszej koncepcji. Mam też w głowie pewien idealny obraz dotyczący tego, jakie oczekiwania powinni spełniać nowi gracze. To nie będzie łatwe zadanie, by przekonać do gry przy Łazienkowskiej i zakontraktować takich piłkarzy, którzy spełnią wszystkie kryteria. Pierwszym, najważniejszym kryterium jest dla mnie, na tę chwilę, niezawodność, czyli ściągnięcie zawodnika mogącego od razu wkomponować się do drużyny i zapewnić wkład w grę.

– Zestawienie kadry w przerwy letniej, dopasowywanie jej do oczekiwań i stworzenie balansu pomiędzy graczami to niełatwe zadanie, w którym uczestniczy nie tylko trener, ale też inni współpracownicy. W idealnym przypadku nowi gracze muszą pasować do modelu i filozofii gry, którą chcemy wdrożyć. Należy zatem uwzględnić całą gamę szczegółów, detali. Każdemu transferowi należałoby poświęcić z reguły odpowiednią ilość czasu na analizę, rozmowy, refleksje. To czas, którym do tej pory nie dysponowaliśmy, dlatego dajemy sobie jeszcze chwilę na podjęcie kolejnych kroków transferowych.

– Staram się maksymalnie wykorzystać to, czym aktualnie dysponuję, mam na myśli obecny stan kadry. Panowie dziennikarze z pewnością mają tak samo dobre informacje, a być może jesteście nawet lepiej poinformowani ode mnie. Sami dobrze wiecie, jak wyglądała wcześniej polityka transferowa w Legii, ilu zawodników przychodziło, a ilu odchodziło. Jesteście świadomi, jakie są kluczowe pozycje pozwalające myśleć o sukcesie – nie mam na myśli tylko Legii, ale każdy topowy klub w Polsce. Zdajecie sobie też sprawę, że nie liczy się jedynie transfer, tylko wytworzenie sytuacji w zespole, która zapewnia balans i konkurencję. Jeżeli myślimy o rozwoju, to potrzebujemy nie tylko rywalizacji na poszczególnych pozycjach, ale i jakości, która będzie widoczna w każdych zajęciach. Jednostki treningowe służą wyłącznie temu, by pokazać się z jak najlepszej strony w trakcie 90-minutowego meczu. Właśnie w tym celu pracujemy i potrzebujemy kadry, która jest możliwie wyrównana i to zapewnia.

– Jeśli te wszystkie rzeczy wrzucimy do jednego garnka i wymieszamy, to widać jak na dłoni, że aby osiągnąć oczekiwania, które są przed nami stawiane, potrzebujemy jeszcze znaczących wzmocnień. W mojej opinii, powinno być to 3-4 klasowych, jakościowych piłkarzy, których moglibyśmy wkomponować w zespół. Chodzi o graczy, którzy pasują do koncepcji, modelu i od razu będą w stanie pójść w tym kierunku, który obraliśmy z całym klubem.

– Lopes, Pekhart, Emreli to niezwykle skuteczni zawodnicy, którzy zapewniali bramki. Te odejścia spowodują oczywiście spadek skuteczności. Napastnik jest jedną z tych pozycji, którą się bardzo uważnie interesujemy. Są prowadzone rozmowy, nie zawsze są one łatwe, bo na rynku jest wiele klubów, które poszukują tego samego, czego nam potrzeba. Mam na myśli jakość i wizję.

– Wiecie jak to wyglądało w minionym sezonie, jakie decyzje podjęto, a jakich nie. Przerażająco było patrzeć, że skrzydła zostały wzmocnione dopiero po przyjściu Wszołka w przerwie zimowej. Ten zawodnik mocno przyczynił się do utrzymania Legii w ekstraklasie. W poprzednim sezonie były okresy, kiedy klub nie dysponował piłkarzami, którzy mogliby odpowiednio spisywać się na skrzydłach. Pojawiły się nawet fazy, kiedy musiał tam grać Maciej Rosołek – to pomogło mu w rozwoju, ale na pewno nie było optymalnym rozwiązaniem dla Legii. Liczę, że w przyszłości taka sytuacja już się nie powtórzy. To tylko przemawia na korzyść Rosołka, że tak młody chłopak potrafił udźwignąć niesłychanie trudne zadanie w tak niełatwym czasie. To dla mnie dobra informacja, że mogę na nim polegać. I teraz wracamy do kryterium niezawodności, o którym mówiłem. Może się tak zdarzyć, że będę musiał skorzystać z jego usług na boku pomocy, ale uważam, że tercet Pich-Baku-Wszołek mocno nam pomógł i poprawi ten aspekt.

– Dla trenera nie jest to optymalny scenariusz, kiedy dochodzi do tak późnych wzmocnień, jak miało to miejsce w przypadku Baku i Wszołka. Opuścili pewne jednostki treningowe. Będziemy musieli się starać, aby w kolejnych tygodniach zrównać ich poziom z resztą.

O sytuacji kadrowej

– Mattias Johansson pechowo wkroczył w przygotowania, bo z kontuzją, chorobą, dopiero w pierwszym tygodniu mógł rozpocząć zajęcia, w minionym sezonie też zmagał się z dolegliwościami, urazami. Nie jest to idealna sytuacja dla szkoleniowca i piłkarza. W ostatnim sparingu, po starciu z przeciwnikiem, nieszczęśliwie upadł na ramię, które uległo niewielkiemu stłuczeniu. Dodatkowo się rozchorował, więc z Koroną na pewno nie zagra. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu będzie mógł wrócić do treningów z zespołem i wykorzysta ten czas, by nadrobić zaległości. Bardzo lubię tego zawodnika, ma doświadczenie, naturalną agresję. Wiem, że drużyna go potrzebuje i mam nadzieję, że jak najszybciej do niej dołączy.

– Odpuściliśmy Robertowi Pichowi ostatnie 2-3 treningi, od meczu z Zorią Ługańsk odczuwał lekkie ciągnięcie w obszarze przywodzicieli. To nie było tak, że nie chciał ćwiczyć, bo bardzo mu zależało, ale zapobiegawczo pozwoliliśmy mu troszkę odpocząć. Jak nie będzie pogorszenia, to dziś wróci do zajęć i mam nadzieję, że będę mógł na niego liczyć w sobotę.

– Blaz Kramer też zmagał się z pewnymi dolegliwościami. Mam nadzieję, że sztab medyczny postawi go na nogi i będzie brany pod uwagę przy ustalaniu wyjściowego składu na Koronę.

– W przypadku Bartosza Kapustki proces rehabilitacji przebiega troszkę wolniej – zmaga się z mniejszymi dolegliwościami, staramy się dozować obciążenia, by nie doszło do przeciążenia organizmu. Był na konsultacjach w Niemczech u lekarza, który przeprowadzał operację kolana. Widoki są dobre, ale trzeba powiedzieć, że każde kolano inaczej reaguje na taki zabieg. Musimy podchodzić do niego indywidualnie i nie obciążać go tak, jak reszty zespołu. Kapustka nie jest nam potrzebny tylko na jedną czy dwie kolejki, lecz na cały sezon. To zawodnik, który robi różnicę, wnosi do drużyny niesamowitą jakość i potrafi pociągnąć całość do przodu, z pewnością odczuliśmy jego brak w poprzednich rozgrywkach. W ogóle nie chcę myśleć o tym, że mogłoby dojść do tak długiej przerwy, jak w tamtym sezonie. Jeżeli uda nam się zrealizować założenia i pomóc mu dojść do 100-procentowej formy, to siła drużyny bardzo się wzmocni. Wychodzę z założenia, że w sobotę będziemy mogli na nim polegać.

O kapitanie i Arturze Jędrzejczyku

– Kapitanem będzie Mateusz Wieteska. Moje decyzje zazwyczaj opierają się na intuicji lub przekonaniu – w tym przypadku skupiłem się na obu aspektach.

– "Jędza" (Artur Jędrzejczyk – red.) tak naprawdę już teraz jest legendą klubu, niesamowitym charakterem w drużynie. Przez wiele lat był kapitanem, liderem i teraz, mimo że już nie będzie nosił opaski na ramieniu, to wciąż będzie jednym z przywódców zespołu. Ma 35 lat, zdobył z Legią wiele tytułów i wierzę, że zostanie z nami na kolejne sezony. Gdy mu o tym powiedziałem (o zmianie kapitana – red.), to przyjął informację godnie. Równocześnie zakomunikowałem mu, że liczę, że w dalszym ciągu będzie wypełniał funkcję, którą pełni w drużynie. Jego rola się nie zmieni.

– Nadszedł moment, by bardziej rozdzielić odpowiedzialność, która wcześniej spoczywała na barkach niewielu. Przekazałem ją piłkarzom w dialogu – oni to przyjęli i poczuli się odpowiedzialni. To większe grono zawodników, do których zwróciłem się z apelem. Zachęciłem ich, żeby wzięli na siebie większą odpowiedzialność, byli wzorem, przykładem dla innych i pociągnęli ich do przodu.

O celach, drużynie

Cel to mistrzostwo? – został spytany trener Runjaić. – Jest pan przekonany? – odpowiedział Niemiec, dodając: – Cele to bardzo szerokie pojęcie. Możemy mówić o celach sportowych, wynikowych, procesowych, więc nie można wyszczególnić jednego, konkretnego. W tamtym sezonie wynik sportowy nie był zgodny z oczekiwaniami, cała Polska widziała to na własne oczy. Również za granicą pojawiły się głosy zdumienia, jak to możliwe, że Legia, która w każdych rozgrywkach zawsze była kandydatem do mistrzostwa, nagle tak spadła w tabeli. Kryzys, którego byliśmy świadkami w minionym sezonie, nie nadszedł z dnia na dzień – to był proces, który trwał przez dłuższy czas. Zrzucenie winy na drużynę, że odpowiada za całe zło, które się w tym czasie zadziało, byłoby zbyt tanią wymówką. Futbol to zbyt złożony sport.

– Odrobiłem pracę domową, prześwietliłem drużynę i wiem z czym to się je. Obraliśmy nową drogę, podążamy nią, wciąż będziemy pracowali nad pozyskaniem nowych zawodników. Gdy kadra zostanie skompletowana, to wtedy będzie najlepsza pora, by porozmawiać o celach. Nie uważam, że teraz jest odpowiedni moment, by rzucać wielkie hasła, czego to nie osiągniemy. W mojej umowie z Legią, która opiewa na nieskończenie długi czas, jest zapis, do czego się zobowiązuję na tym stanowisku i czego się ode mnie oczekuje.

– Legia zawsze walczyła o najwyższe laury, nie chcemy tego zmieniać. Nie mamy, jako klub, szukać nowego punktu orientacyjnego, tylko musimy się odpowiednio ustawić na rundę jesienną, starać się zaprezentować jako jedność i przenieść to na cały sezon. Zależy nam na powrocie do dawnych sukcesów – mam na myśli drużynę, klub, współpracowników, ale też mnie, jako trenera.

– Nie jestem osobą, która jest znana z motywacyjnych przemów na spotkaniach z mediami. Przed nami jeszcze na pewno wiele pracy. Wciąż uważam, że mamy naprawdę dobrą drużynę, niezłych zawodników, wielu z nich – jak Jędrzejczyk, Mladenović, Slisz, Wieteska, Wszołek, prawie pół jedenastki – zdobywało już mistrzostwa z Legią. Oni są świadomi, co oznacza gra w tych barwach, jaka to odpowiedzialność i jakie wyzwania stoją przed klubem. Rzeczy, które wydarzyły się w ubiegłych rozgrywkach, obserwowałem z innej perspektywy. Oczywiście, na twarzach wszystkich rywali, z którymi mierzyła się Legia w poprzednim sezonie, był mały uśmieszek, jeśli myśleli o sytuacji, z którą ten klub się zmagał. Ale to normalna rzecz. Można powiedzieć, że wyświadczyliśmy przysługę całej lidze. Sądzę, że takie wyjątkowe rozgrywki wystarczą, nie potrzebujemy powtórki.

– Co prawda pojawia się wiele głosów ze światka piłkarskiego, które powątpiewają, że ten zespół faktycznie wróci z pełną mocą. Jestem ambitny. Mój sztab, współpracownicy – wszyscy kipimy od ambicji i jestem przekonany, że nasze założenia jesteśmy w stanie przekuć w czyn i osiągnąć coś wielkiego. Prowadząc drużyny w meczach przeciwko Legii, zawsze czułem wielki respekt i dotyczyło to także zawodników, którzy grali w moim zespole. Najczęściej był to dla nas mecz roku, sezonu – muszę powiedzieć, że w tej kwestii nic się nie zmieni. Musimy wywalczyć szacunek, który być może częściowo utraciliśmy. Zaczynamy od zera. Miniony sezon jest odfajkowany, przegadaliśmy go z zawodnikami, pracownikami.

– Jeśli pomyślę o meczach w Warszawie, energii kibiców, potężnej ścianie wsparcia… Jak uda się znów połączyć drużynę z fanami, to jestem przekonany, że wielka energia pozwoli nam zmierzać ku chwale. Już w tym miejscu chciałbym zaapelować o możliwie jak największe wsparcie z trybun. W piłce niczego nie można zagwarantować, ale mogę obiecać, że uczynię wszystko, co w mojej mocy, by zaangażowanie było widać na murawie i zostało docenione. O kibiców jestem spokojny – oni mają nosa, w krótkim czasie dostrzegą, wyczują czy zawodnicy walczą na boisku z pełnym zaangażowaniem i mają przed sobą tylko jeden cel, czyli zaprowadzić Legię tam, gdzie należy i gdzie była przez wiele lat. Stoimy przed wielkim wyzwaniem, jest presja, którą uwielbiam. Jestem przekonany, że drużyna poradzi sobie z naciskiem, oczekiwaniami. Cieszę się z tego, że w sobotę rozpocznie się dla nas sezon.

– Kto stanie w bramce przeciwko Koronie? Jeden z młodych golkiperów.

– Jak Legia będzie podchodziła do nowego przepisu o młodzieżowcu? Nie chciałbym mówić o tym na konferencji.

ZOBACZ TAKŻE:

Polecamy

Komentarze (207)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.