Domyślne zdjęcie Legia.Net

Legia - Jagiellonia 2:0 (1:0): Lider Legii niestraszny

Redakcja

Źródło: Legia.Net

06.11.2010 15:45

(akt. 15.12.2018 08:03)

Legia Warszawa podejmowała w sobotę przy Łazienkowskiej zespół lidera - Jagiellonię Białystok. Prowadzenie w tym ciekawym spotkaniu pierwsi objęli legioniści. Miało to miejsce w 44. minucie, kiedy <strong>Andrius Skerla</strong> zaliczył trafienie samobójcze. Pomimo usilnych starań goście nie zdołali odrobić strat, a dobił ich w doliczonym czasie gry <strong>Jakub Rzeźniczak</strong>. Obrońca "Wojskowych" wykorzystał ofensywne wyjście <strong>Grzegorza Sandomierskiego</strong> i umieścił piłkę niestrzeżonej bramce białostoczan. Legia wygrała po raz czwarty, a w następnej kolejce zmierzy się z Wisłą w Krakowie.

- Zapis relacji na żywo
- Bramki i Skrót z meczu
- Komentarz Macieja Skorży
- Ocena Michała Probierza
- Zdjęcia z meczu

Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 2:0 (1:0)
Skerla (sam. - 44. min.), Rzeźniczak (90+5. min.)

Żółte kartki: Rzeźniczak i Machnowskyj (Legia) oraz Kijanskas, Cionek i Kupisz (Jagiellonia)

Czerwona kartka: Grzyb (Jagiellonia - za faul w 81. min.)

Legia: Machnowskyj - Rzeźniczak, Astiz, Komorowski, Kiełbowicz - Manu (90+3' Jędrzejczyk), Borysiuk, Vrdoljak, Radović, Szałachowski (66' Iwański) - Kucharczyk (88' Mezenga)

Jagiellonia: Sandomierski - Norambuena (42' Kupisz), Cionek, Skerla, Lato - Grosicki (76' Pawłowski), Kijanskas, Grzyb, Hermes, Burkhardt (62' Essomba) - Frankowski

Relacja z meczu: Passa podtrzymana

Sobotni mecz dwunastej kolejki Ekstraklasy pomiędzy Legią Warszawa a Jagiellonią Białystok zapowiadała się hitowo. Legia notowała passę kilku kolejnych zwycięstw i aby włączyć się do walki o mistrzostwo potrzebowała zwycięstwa nad liderem Ekstraklasy. Dobrze prezentujący się jesienią gracze Jagiellonii liczyli z kolei na przełamanie passy meczów bez wygranej przy Łazienkowskiej. Goście w swoich szeregach mieli dwóch byłych legionistów: Marcina Burkhardta oraz Kamila Grosickiego, a także super snajpera Tomasza Frankowskiego.

Mecz od samego początku był wyrównany. A nawet z lekką przewagą gości, co o tyle dziwiło, że jak dotąd przyjezdne drużyny raczej murowały dostęp do własnej bramki. Białostoczanie zdobyli nawet gola, jednak na spalonym był Frankowski, a chwilkę wcześniej świetną paradą błysnął Kostiantyn Machnowskyj. Poza bramkarzem najjaśniejszą postacią defensywy Legii w tym okresie gry był Marcin Komorowski. Legia na ataki Jagiellonii odpowiadała akcjami kwartetu Miroslav Radović, Manu, Michał Kucharczyk, Sebastian Szałachowski. Ich akcje tak naprawdę zagroziły gościom dopiero po niemal pół godzinie gry, gdy po świetnym zagraniu Szałachowskiego będący w dobrej sytuacji Radović nieco zbyt mocno uderzył i piłka poszybowała tuż nad poprzeczką. Tuż przed tą akcją na strzał z dystansu zdecydował się Tomasz Frankowski, ale Machnowskyj zdołał odbić piłkę przed siebie, a tam na szczęście byli obrońcy „Wojskowych”.

Legioniści od tego momentu przejęli inicjatywę i stwarzali sobie kolejne sytuacje do zdobycia gola. Goście ograniczali się do kontr, które jednak nie były udane. Pod koniec pierwszej połowy trener Probierz zastąpił Alexisa Norambuenę Tomaszem Kupiszem. Niedługo potem Legia po raz pierwszy w historii nowego stadionu objęła prowadzenie jako pierwsza. Dośrodkowanie Tomasza Kiełbowicza strzałem głową do bramki skierował Ivica Vrdoljak, czemu bezradnie przyglądał się Grzegorz Sandomierski. Goście zdołali odpowiedzieć jedynie strzałem z dystansu Burkhardta. Tym samym warszawianie po pierwszej połowie schodzili do szatni zasłużenie prowadząc.

W drugiej połowie początkowo to Legia dyktowała warunki do gry. Gospodarze stwarzali sobie groźne okazje do zdobycia gola, ale brakowało precyzji. Goście nieco się rozruszali po zastąpieniu Burkhardta Franckiem Essombą. Goście grali też agresywniej, co okupowali żółtymi kartkami. Trener Skorża postanowił wzmocnić środkową linię zmieniając Szałachowskiego na Macieja Iwańskiego. „Ajwen” miał z resztą świetną okazję do zdobycia gola przy dobitce strzału Jakuba Rzeźniczaka, ale jakimś cudem mu ona odskoczyła i nic z tego nie wyszło. Nie gorszą okazje miał mało widoczny Grosicki, ale jego strzał z pola karnego wyłapał Machnowskyj. „Grosik” nie dotrwał do końca spotkania na boisku, bo został zmieniony na kwadrans przed końcem spotkania przez Bartłomieja Pawłowskiego.

Decydująca akcja dla losów meczu miała miejsce w 83 minucie meczu. Rafał Grzyb najpierw zbyt lekko zagrywał piłkę głową do Sandomierskiego, a chwilę później ratował sytuację faulując wychodzącego na czystą pozycję Iwańskiego. To zakończyło się czerwoną kartką. Trener Skorża dodatkowo kupował czas przeprowadzając zmiany. Najpierw za Kucharczyka wpuścił specjalistę od bramek w końcówce Bruno Mezengę, a potem jeszcze Artura Jędrzejczyka za Manu. Mimo gry w przewadze Legii nie było łatwo kontrolować przebieg gry, a goście groźnie atakowali. Ale jednak nie starczyło im sił, czasu i umiejętności. W ostatniej minucie gry białostoczanie postawili wszystko na jedną kartę i pod bramkę Legii zawędrował nawet bramkarz. Legioniści skwapliwie to wykorzystali i po strzale Rzeźniczaka na pustą bramkę zrobiło się dwa do zera. Po tej akcji było już po meczu…

Po wyrównanym meczu Legia pokonała lidera Ekstraklasy 2:0 i była to wygrana w pełni zasłużona. Udało się podtrzymać korzystna passę wygranych z białostoczanami u siebie oraz wygranych w lidze. Po chwili bycia niemal na dnie i widmie walki o utrzymanie Legia znów wróciła do szansy gry o najwyższe cele.

Autor: Jerzy Zalewski

Polecamy

Komentarze (559)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.