Legia jak Sporting czyli ustawienie 1-3-4-3
02.03.2021 14:55
Renesans grania trójką środkowych
Taktyka, niczym moda ma swoje różne okresy i tak jak w modzie pewne trendy taktyczne również, najpierw są na topie, potem się dezawuują i odchodzą w cień, a następnie po latach wracają do łask. Ponownie widziane jako świeże i nowoczesne. Dokładnie z tym procesem mieliśmy do czynienia w przypadku, grania trojką stoperów. Ten sposób gry niezwykle popularny jeszcze w latach 90. na początku XXI wieku został praktycznie całkowicie porzucony, a od kilku lat znów jest na topie i zaczyna go stosować coraz więcej trenerów. Od niedawna w tym gronie jest też opiekun Wojskowych – Czesław Michniewicz.
Renesans tej taktyki, tak samo jak okres w sztuce, ma swój początek we Włoszech, a jego sprawcą jest obecny szkoleniowiec Interu, Antonio Conte. Były znakomity pomocnik, wdrożył system 1-3-5-2 w Juventusie i od tamtej pory uczynił z tego ustawienia swoją idee fix. System ten, ekspresyjny Włoch stosował następnie w Chelsea, do której, podobno na wahadło chciał ściągnąć, grającego wtedy w QPR Pawła Wszołka i także dzięki tej taktyce, zdobył tytuły mistrza kraju zarówno w Italii z Juve (trzykrotnie) i jedno w Anglii z The Blues. A obecnie, jego Inter, pewnie prowadzi w Seria A. Drugim specjalistą od tej formacji jest szkoleniowiec Lazio - Simone Inzaghi, który dzięki niej wygrał z rzymianami Puchar i dwa Superpuchary Włoch, a także wrócił z Lazio do Ligi Mistrzów i nawet awansował w niej do fazy pucharowej.
Długo wydawało się, że jeśli Legia przejdzie na grę z trojką stoperów, stanie się to właśnie w taktyce 1-3-5-2. Trener Michniewicz nie ukrywa swojej fascynacji włoskim futbolem, do sztabu dołączył włoski asystent Alessio De Petrillo, a szkoleniowiec „Wojskowych” jest współautorem podręcznika „Narodowy Model Gry System 1-3-5-2” wydanego niedawno przez PZPN. Jednak sztab szkoleniowy zdecydował się ostatecznie na inny wariant.
Z Rakowem jak Raków i nie tylko
Gdy po niespodziewanej porażce z Podbeskidziem zespół cały tydzień trenował za zamkniętymi drzwiami, można było przypuszczać, że ma to na celu, po pierwsze odcięcie drużyny od szumu medialnego przed hitowym starciem i po drugie dobre przygotowanie pod rywala z Częstochowy, grającego w nietypowym dla Ekstraklasy 1-3-4-3. Jednak prawdziwy powód był inny, Legia trenowała to samo ustawienie, wyszła nim i pewnie wygrała mecz.
O ile wspomniany wyżej system 1-3-5-2 jest już dość popularny, zwłaszcza we Włoszech, ale nie tylko o tyle, 1-3-4-3 którym gra obecnie Legia jest znacznie mniej rozpowszechniony, stosuje go np. Raków i gra ekipy Marka Papszuna jest w Polsce dokładnie opisana, ale jest jeszcze jeden zespół, który go stosuje z ogromnym powodzeniem. Lider ligi portugalskiej – Sporting Club de Portugal.
Portugalski Naglesmann i trzy odpowiedniki
Motorem napędowym zmian w klubie ze stolicy Portugalii jest Ruben Amorim, były bardzo dobry pomocnik, a obecnie trener, już okrzyknięty jednym z największych trenerskich talentów w Europie. W kraju mistrzów Europy robi furorę do tego stopnia, że media porównują go z Julianem Nagelsmannem. Amorim karierę szkoleniową na poziomie Primeira Ligi rozpoczął w Sportingu Braga, gdzie objął zespół, krótko po zawieszeniu butów na kołku, epizodzie trenerskim, w drugoligowej Casa Pia i prowadzaniu Bragi B. To w klubie z północy pokazał całej Portugalii swój pomysł na futbol, a jest nim właśnie 1-3-4-3.
W zespole z regionu Minho szło mu na tyle dobrze (fantastyczna średnia 2,38 punktu na mecz), że niemal natychmiast zwrócił na siebie uwagę gigantów ze stolicy. Najszybszy i najbardziej zdeterminowany był Sporting CP, Prezydent Lwów, Federico Varandas szukał przełomu, po stagnacji za czasów trenera Silasa, widział tak dużą szansę w osobie Amorima, że zapłacił Bradze za niego kosmiczne, jak na transfer trenera, 10 milionów euro. I nie żałuje, ani eurocenta, SCP grając 1-3-4-3 przez cały sezon sięgnęło już po Puchar Ligi i pewnie zmierza po pierwsze od blisko dwóch dekad mistrzostwo Portugalii, nie poniosło porażki w 21 meczach i ma dziewięć punktów przewagi nad drugą w tabeli Bragą. Jest jedynym zespołem w ligach TOP6 Europy, bez porażki w lidze!
Legia gra od niedawna tym samym systemem co Sporting i można zobaczyć w jej grze sporo podobieństw do ekipy z Jose Alvalade. Poza samym systemem, który siłą rzeczy sprawia, że rysunki taktyczne obu zespołów są de facto takie same, podobny jest również sposób gry, między innymi i Legia i Sporting próbują budować swoje akcje, krotką grą od własnej bramki w czym są bardzo odważne, długo utrzymują futbolówkę i dobrze zmieniają ciężar gry, a także są znakomicie, zdyscyplinowane i zorganizowane jako całość, w obronie, w odpowiednich momentach próbują odpierać piłkę, a jeśli tracą bramki to głównie po indywidualnych błędach.
Można też zauważyć podobieństwo obu drużyn na przykładach trzech par piłkarzy, po jednej parze z obrony, pomocy i ataku. Nie chodzi o porównanie, ani siły lig, ani wartości tych zawodników, a tylko miejsce na boisku, sposób gry w tej taktyce i wpływ na drużynę. Pierwsza para to Pedro Porro i Flip Mladenović. Co prawda grają po przeciwnych stronach boiska, ale obaj na wahadłach i obaj są niezastąpieni dla swoich zespołów. Hiszpan był od dawna uznawany za spory talent, dlatego trafił do Manchesteru City, ale na różnych wypożyczeniach nie mógł pokazać pełni możliwości. Zrobił to dopiero w tym sezonie w Sportingu. gdzie jest niezastąpiony tak pod względem mentalnym, jak i piłkarskim, brzmi znajomo prawda? U nas tę samą rolę spełnia reprezentant Serbii, bezkonkurencyjny na pozycji bocznego obrońcy/wahadłowego w całej lidze. Obaj gracze notują też podobne liczby: Porro 3 gole i asysta, Mladenović 4 gole i aż 5 asyst.
Drugą parą są Matheus Nunes i Bartosz Slisz, tu podobieństwo jest wręcz uderzające, obaj młodzi Matheus 22 a Bartosz 21 lat, podobne warunki fizyczne Nunes 183, Slisz 180 centymetrów wzrostu i wypełniający bliźniacze zadania. Obaj znakomicie się poruszają, w odpowiednim momencie doskakują do przeciwnika z piłką, są zdyscyplinowani, co w tym systemie, gdzie często dwaj środkowi pomocnicy zostają sami w środkowej strefie jest niezwykle ważne. Potrafią zmienić ciężar gry i włączyć się do akcji ofensywnej. Mają też takie same statystki po 2 gole i 1 asyście w rozgrywkach ligowych.
Trzecią i ostatnią parą są liderzy obu zespołów Pedro Gonçalves i Bartosz Kapustka, poprzednio grali w środkowej strefie, ale teraz występują na prawym ataku. Gonçalves gra tam cały sezon i radzi sobie znakomicie z 14 bramkami prowadzi w klasyfikacji strzelców, a Kapi trafił do ataku ze środka pola po przejściu Legii na ten system i w nim zdobył dwa ze swoich trzech trafień. Liczby to jednak za mało, żeby oddać ich wpływ na swoje zespoły. Pote, bo taki pseudonim ma Gonçalves, eksplodował talentem i prowadzi SCP do tytułu, a Kapi jest liderem Legii i jego powrót do reprezentacji wydaje się kwestią czasu.
Oba kluby przeprowadzają transfery pod granie trójką z tyłu, przykładem są pozyskani lewonożni stoperzy Feddal i Szabanow. Lwy nie przegrały w tym ustawieniu żadnego z 21 meczów, ale co ciekawe również Wojskowi nie schodzili z boiska pokonani, grając tym ustawieniem. Notując, póki co, trzy zwycięstwa i remis w lidze.
Niewykluczone, że po niedawnych transferach do ataku Legia przejdzie niedługo na 1-3-5-2, ale z drugiej strony w obecnym systemie nie poniosła porażki lidze. Tak jak Sporting i podobnie do Lwów pewnie przewodzi w tabeli. Skoro w tej taktyce funkcjonujemy tak dobrze, to może nie warto jej zmieniać?
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.