Legia mistrzem Polski 2021! Ale problemów nie brakuje

Redaktor Adam Dawidziuk

Adam Dawidziuk

Źródło: Legia.Net

28.04.2021 20:55

(akt. 30.04.2021 17:46)

Niespełna osiem lat temu, w 2013 roku, Czesław Michniewicz gościł w Poznaniu z prowadzonym przez siebie Podbeskidziem. Górale nieoczekiwanie pokonali Kolejorza (2:0), pozbawiając go szans na dogonienie Legii, koronując stołeczny klub. Teraz sam został mistrzem przed telewizorem.

- Janek nie dawał rady, trzeba było pomóc – śmiał się wówczas obecny trener Legii. W 2013 roku Legia w 28. kolejce zremisowała z Widzewem (1:1). Zwycięstwo Podbeskidzia przesądziło sprawę, ten punkt zdobyty w Łodzi wystarczył. Teraz on poznał smak tytułu zdobytego bez konieczności wychodzenia na boisko. Dla Michniewicza to drugie w karierze mistrzostwo Polski. Po pierwsze sięgnął na stadionie Legii, w 2007 roku z Zagłębiem Lubin, pokonując legionistów w ostatniej kolejce 2:1.

Nie cel, a krok

Do rozegrania pozostały 3 spotkania. I to jest bardzo dobra wiadomość. Te 270 minut, bez presji, bez ciśnienia, trzeba poświęcić na przegląd kadr, danie szansy tym, którzy są niby blisko, a w rzeczywistości daleko. Sprawdzenia ich. Nie jak przed rokiem, wymieniając prawie cały skład, choć wówczas to było zrozumiałe, gdyż sezon kończył się dużo później, a podstawowi zawodnicy dostali urlopy. Najlepiej dać szansę w innych okolicznościach, dokonać 2-3 zmian, zobaczyć, jak gracze funkcjonują otoczeni najlepszymi, a nie wśród tych, którzy nigdy razem nie grali i zapewne już nie zagrają.

Mistrzostwo Legii nie jest celem, jest krokiem. Niezbędnym krokiem, aby móc z najlepszej pozycji (dla polskiej drużyny) walczyć o kwalifikację do fazy grupowej któregoś z europejskich pucharów. Pucharów, których nie ma przy Łazienkowskiej od lutego 2017 roku, kiedy Legia rywalizowała z Ajaksem Amsterdam w 1/16 finału Ligi Europy, dostając się tam jako 3. drużyna w grupie Ligi Mistrzów. To raptem nieco ponad 4 lata, ale patrząc na grę i wyniki w eliminacjach ostatnich lat, brzmi prawie jak science-fiction.

Doświadczony bramkarz

Żeby myśleć o powrocie na salony, to jasne, że drużyna musi zostać wzmocniona. Jednak najistotniejsze jest, aby migiem rozstrzygnąć sprawę tych piłkarzy, którym wygasają umowy, a przecież jest ich 10. Legia potrzebuje doświadczonego bramkarza. Takim jest Artur Boruc, z którym rozmowy trwają i przebiegają całkiem dobrze z perspektywy klubu. Boruc wiosną udowodnił, że wracając do rytmu meczowego, nawet w wieku 41 lat, może jeszcze dużo dać zespołowi. Zawsze istnieje opcja, że Artur podejmie decyzję, że kończy z taplaniem się w błocie, dlatego Legia musi mieć alternatywę. W klubie takowej nie ma. Radosław Cierzniak waha się czy kończyć karierę, czy spróbować jeszcze sił w bramce, ale raczej już nie w Legii. Pozostają Cezary Miszta i Kacper Tobiasz. Jeden z nich zostanie i będzie dostawał szansę, drugi powędruje na wypożyczenie.

Powalczyć o Mosóra

Artem Szabanow na 99 procent wróci do Dynama Kijów. Marko Vesović jest po ciężkiej kontuzji, ale akurat na początek przyszłego sezonu powinien być w miarę blisko dobrej formy. Problem, że ma wysoki kontrakt, a takiego nie dostanie. Igor Lewczuk może zostać w podobnej roli, jak Inaki Astiz. Klub musi się jasno określić w kwestii Ariela Mosóra, któremu do przedłużenia umowy brakuje 200 rozegranych minut w pierwszym zespole. Nikt nie wie, czy syn Piotra będzie kiedyś obrońcą wysokiej klasy, ale obrońców w Legii nie ma. Nie ma też młodzieżowców, a Ariel takowym będzie przecież jeszcze przez 4 lata. I pasuje na tę prawą stronę pośród trójki stoperów. Tyle, że jak dochodzą głosy, dużo bardziej prawdopodobne jest to, że odejdzie, niż pozostanie. Na pewno wypuszczenie informacji zainteresowaniu Konradem Poprawą, nie pomogło. Inna sprawa, że mając pod nosem swojego zawodnika, spogląda się w stronę innego, 5 lat starszego, z niewiele większym doświadczeniem. Słabo to wygląda.

Pekhart i Juranović będa mieć oferty

Legia pożegna bez żalu Joela Valencię, który drużynie nie dał nic, nawet w pojedynczym spotkaniu. Odejdzie również Mateusz Cholewiak. Klub nie skorzystał z klauzuli przedłużenia umowy z Walerianem Gwilią, ale głównie ze względów finansowych (automatyczna podwyżka), pole od negocjacji pozostało. A jeśli nie uda się porozumieć, to jest jeszcze kilka tygodni na znalezienie ewentualnego zastępcy. I Paweł Wszołek, który na pewno sporo daje drużynie, ale w przyszłym roku skończy 30 lat. Przed nim być może szansa na ostatni świetny kontrakt. Wiadomo, że w Legii go nie dostanie, bo nie ma z czego.

Trzeba liczyć się z tym, że spłyną oferty na Tomasa Pekharta i Josipa Juranovicia. Wiosną to najlepsi piłkarze, dodatkowo prawdopodobnie obaj pojadą na EURO, a Juranović ma szanse na grę w reprezentacji wicemistrzów świata. Chorwaci wprawdzie ostatnio zawodzą, ale kto wie, co wydarzy się w czerwcu.

Dlatego jedni będą mieli teraz trochę czasu na świętowanie, ale inni muszą myśleć o tym, aby optymalnie wykorzystać najbliższe tygodnie. Kadra będzie wąska, jedno czy dwa wzmocnienia, to za mało, potrzeba kilku. Młodzieżowca, dwóch środkowych obrońców, środkowego pomocnika, napastnika (Jakub Świerczok będzie do wzięcia).

Legia mistrz 2021. Co wiesz o poprzednich mistrzostwach?

1/15 Pierwszy tytuł mistrzowski Legia zdobyła 20 listopada 1955, na boisku Stali (obecnego Zagłębia) Sosnowiec. W decydującym meczu zremisowała na wyjeździe 1:1, choć gospodarze, będąc pewni swego, zaprosili wszystkich prominentnych działaczy i zorganizowali fetę. Kto popsuł im plany strzelając gola na 1:1?

Polecamy

Komentarze (506)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.