News: Legia na Stadionie Narodowym

Legia na Stadionie Narodowym

Robert Balewski, Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

01.05.2015 23:26

(akt. 08.12.2018 00:33)

Sobotni finał Pucharu Polski będzie dopiero drugim meczem Legii na Stadionie Narodowym. Jedyny występ stołecznej drużyny miał miejsce w 2012 roku, gdzie w meczu sparingowym aktualni mistrzowie Polski zmierzyli się z hiszpańską Sevillą. Legia rozegrała jednak przed wieloma laty kilka spotkań na poprzedniku Stadionu Narodowego, czyli Stadionie Dziesięciolecia. Najważniejszymi z nich były dwa finały Pucharu Polski, w 1956 i 1964 roku i obydwa te mecze zakończyły się zwycięstwem „Wojskowych”.

Finały Pucharu Polski na Stadionie Dziesięciolecia odbyły się tylko dwa razy - w 1956 i 1964 roku, zresztą reprezentacja Polski również dość rzadko na nim gościła, w sumie tylko 25 razy przez ponad 30 lat. Nic w tym dziwnego, bowiem stołeczny obiekt od początku nie był zbyt dobrze przystosowany do rozgrywek piłkarskich, znacznie lepiej nadając się do rozgrywania zawodów lekkoatletycznych czy finiszów wyścigów kolarskich. Szatnie oddalone były od boiska o jakieś 10 minut drogi, co zgodnie z ówczesnymi przepisami wydłużało przerwę pomiędzy połowami do 30 minut, brakowało też sztucznego oświetlenia, obecnego od początku na wybudowanym w podobnym czasie Stadionie Śląskim, co uniemożliwiało rozgrywanie meczów w porze wieczornej.


Pierwszy finał Pucharu Polski na Stadionie Dziesięciolecia odbył się w niedzielę 24 czerwca 1956 roku. Legia, która w poprzednim sezonie wywalczyła we wspaniałym stylu dublet zmierzyła się w nim z Górnikiem Zabrze, dla którego był to pierwszy w historii sezon w Ekstraklasie. Mecz nie wzbudził zbyt wielkiego zainteresowania kibiców - na stadion o pojemności ponad 70 tysięcy miejsc przyszło zaledwie około 15 tysięcy osób. Legioniści do przerwy męczyli się z zabrzanami, nie trafiając do siatki pomimo wielu dogodnych sytuacji, ale po ostrym przemówieniu w szatni trenera Ryszarda „Faji” Koncewicza, w drugiej części spotkania zaczęli wreszcie zdobywać gole i mecz zakończył się pewnym zwycięstwem 3:0. Strzelcami bramek byli Edmund Kowal, Lucjan Brychczy i Marceli Strzykalski - ten ostatni gol padł po rzucie karnym. Była to pierwsza wielka Legia z lat 1955-56 - jesienią legioniści obronili mistrzostwo Polski (wtedy liga grała systemem wiosna-jesień), potem jednak na Śląsk po odbyciu obowiązkowej służby wojskowej wrócili kluczowi gracze pierwszej jedenastki, czyli Edmund Kowal, Edward Szymkowiak i Ernest Pol, a Legia musiała czekać na kolejny sukces aż do 1964 roku.


W 1964 roku legioniści ponownie awansowali do finału Pucharu Polski, a ich rywalem była silna wówczas Polonia Bytom z Edwardem Szymkowiakiem, Janem Liberdą i Janem Banasiem. Władze zadecydowały, że podobnie jak rok wcześniej na Stadionie Śląskim, mecz zostanie rozegrany 1 maja o godzinie 17:00, traktując go jako kolejny element celebrowania Święta Pracy przez klasę robotniczą po tradycyjnym pochodzie, ale frekwencja znów nie była zbyt wysoka i mecz obejrzało tylko 25 tysięcy kibiców. Decydenci nie przewidzieli ponadto, że mecz może toczyć się dłużej niż 90 minut, a na pozbawionym oświetlenia stadionie może to spowodować dość istotne komplikacje. Spotkanie zaczęło się dobrze dla legionistów i w pierwszej połowie od siatki trafił Henryk Apostel, jednak tuż przed końcem meczu wyrównał Banaś i konieczna była dogrywka. Gdy przy szybko zapadającym zmroku w mało piłkarskich warunkach kibice szykowali się na powtórkę finału (nie było wtedy rzutów karnych), tuż przed końcem dodatkowego czasu gry drugą bramkę zdobył Apostel i Legia znów mogła cieszyć się ze zdobycia Pucharu.Przyszłemu selekcjonerowi reprezentacji Polski ciężko przyszło jednak te bramki odpokutować, był bowiem rodowitym bytomianiem, przez co odwiedzając rodzinny dom musiał przez długi czas wysłuchiwać na swój temat pretensji nawet ze strony najbliższych, nie mówiąc już o jeszcze mniej przyjemnych reperkusjach, jakie spotykały go ze strony kibiców z Bytomia.


Nowo zbudowany na miejscu Stadionu Dziesięciolecia Stadion Narodowy gościł Legię tylko raz. 17 kwietnia 2012 roku „Wojskowi” zmierzyli się z hiszpańską Sevillą FC. Mecz organizowany był naprędce. Obydwa kluby, mimo że późno dostały ofertę rozegrania sparingu, przyjęły zaproszenie.


Przed Mistrzostwami Europy każda arena powinna być przetestowana dwukrotnie. Jednakże przed zbliżającym się Euro 2012 na Stadionie Narodowym odbyło się tylko jedno spotkanie: Polska – Portugalia. Zarówno Legia jak i Sevilla przystąpiły do sparingu w eksperymentalnych składach. Hiszpanie dzień wcześniej grali swój mecz ligowy, w którym przegrali z Getafe 1:5 na wyjeździe. Mimo wszystko w Warszawie wystąpili tacy piłkarze jak: Fernando Navarro, Ivan Rakitić, Piotr Trochowski czy Alvaro Negredo. Tylko kilku obecnych legionistów pamięta tamte starcie: Konrad Jałocha, Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, Dominik Furman i Ivica Vrdoljak. Trenerem warszawiaków był wtedy Maciej Skorża, obecny szkoleniowiec Lecha Poznań.


Mecz obserwowało 15 tysięcy kibiców. Legioniści przez pierwszą część spotkania przeważali, lecz nie potrafili tego udokumentować golem. Dobre sytuacje dla naszego klubu zmarnowali Nacho Novo, Ismael Blanco, Bartosz Żurek i Tomasz Kiełbowicz. Historyczną, pierwszą bramkę na Stadionie Narodowym zdobył jednak Papa Babacar Diawara. Po przerwie, razem z „Wojskowymi” stronami zamienili się również kibice, którzy powędrowali na trybuny po drugiej stronie boiska. Warszawiacy mogli doprowadzić do wyrównania, ale rzutu karnego nie wykorzystał Blanco. Skoro Legia nie potrafiła doprowadzić do remisu, goście z Hiszpanii podwyższyli swoje prowadzenie. Do siatki po raz drugi trafił Senegalczyk. Finalnie Sevilla FC pokonała podopiecznych Skorży 2:0.


Mecz między Legią a Sevillą prawdopodobnie nigdy nie doszedłby do skutku, gdyby nie zamieszanie z Superpucharem Polski. W lutym „Wojskowi” mieli zagrać o to trofeum z Wisłą Kraków, jednakże do spotkania nie doszło, ponieważ organizatorzy tego starcia nie potrafili się porozumieć ze służbami miasta.

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.