Legia niczym oblężona twierdza?

Redaktor Piotr Kamieniecki

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

27.02.2019 18:50

(akt. 01.03.2019 22:25)

Trener Ricardo Sa Pinto po dwóch porażkach z Cracovią i Lechem zauważał wiele rzeczy dookoła Legii. Wiele aspektów było złych, mało słów płynęło na temat jego zespołu. To gra? Obrona oblężonej twierdzy? - Drużyny nie da się utrzymywać w napięciu przez cały czas. Silne stany emocjonalne źle oddziaływują na sportowców i odbijają się na ich formie - uważa psycholog sportu.

W trakcie okresu przygotowawczego trener Ricardo Sa Pinto domagał się nowych opcji w składzie. Portugalczyk otrzymał Iuriego Medeirosa, piłkarza, którego sam namawiał na przeprowadzkę do Warszawy. Z czasem szum wywoływały relacje z mediami. Po porażce z Cracovią w drugiej tegorocznej kolejce, pewne kwestie stanęły jednak na drodze byłego piłkarza m.in. Sportingu Lizbona. Portugalczyk w ciągu kolejnych godzin i dni po przegranej zdążył dostrzec problemy z murawą, piłkarzami i trenerami przeciwników oraz szacunkiem, milczącymi gwizdkami, systemem VAR czy też Komisją Ligi. Można się zastanawiać, jak wiele z tych aspektów faktycznie irytowało szkoleniowca mistrzów Polski, a które z nich były wymówkami, próbami medialnej gry mającej na celu zrzucenie ciężaru z zawodników na siebie. Wiele zachowań zwiastuje też syndrom oblężonej twierdzy, którą w tym wypadku stanowi trener Legii. 

Wzbudzanie poczucia zagrożenia ze strony mniej lub bardziej wyimaginowanego wroga - to książkowa definicja syndromu oblężonej twierdzy. "Wszyscy są przeciwko nam" - tak można określić ten rodzaj postawy. - Syndrom oblężonej twierdzy to termin z psychologii społecznej, a nawet psychologii politycznej. Pojawia się w grupach społecznych, zwłaszcza, gdy dotyczy władzy. Da się szukać analogii w sporcie, choć nie jest o to łatwo w grach zespołowych. Trenera trzeba tu postrzegać raczej jako autorytet, który uczestniczy w procesach. Czasem może być zaś swego rodzaju władcą - uważa Daria Abramowicz, psycholog sportu, która współpracowała z zawodnikami występującymi na Igrzyskach Olimpijskich, a ostatnio stała się częścią sztabu legijnej tenisistki, Igi Świątek. - To nie jest metoda na zbudowanie trwałych relacji. Trudno, by było to  wydajne przez dłuższy czas. Do czasu wychodziło to Jose Mourinho, ale teraz w Manchesterze United jego twierdza się rozpadła - konkluduje Robert Podoliński, szkoleniowiec pracujący w przeszłości w Ekstraklasie. 

- Ważnym elementem syndromu oblężonej twierdzy jest kierowanie się grupy w stronę silnej jednostki, która będzie konsolidowała zespół i zapewniała bezpieczeństwo oraz homogeniczność w warunkach uznawanych za warunki zagrożenia. Jeśli dyspozycja, wykonanie sportowe,  odbiega od oczekiwanego, atmosfera wokół grupy staje się bardzo wymagająca. Towarzyszą temu trudne emocje, a gdy te się nawarstwiają, choćby poprzez odczucie ataków ze strony np. mediów czy informacji z przestrzeni publicznej, zespół może chcieć zamknąć się we własnym świecie i uspójnić przekonania. Musi być tam jednak zdecydowany lider, który zapewni homogeniczność - mówi Abramowicz. 

Sa Pinto liderem jest. Sam mówi tak o sobie, widać to po jego wszystkich zachowaniach. -Ma bardzo dużą osobowość i chce w niektórych, a może nawet wszystkich działkach, wpływać na to, co dzieje się w klubie. Legia wybrała taką drogę i musi robić wszystko, by w końcowym rozrachunku wygrała. Nie oszukujmy się, nawet drugie miejsce po ostatniej kolejce sezonu będzie dla stołecznej drużyny porażką - opowiada Leszek Ojrzyński, który ma na koncie zdobycie Pucharu Polski, a także występ w finale poprzedniej edycji rozgrywek przeciwko Legii. 

- Jeśli drużyna się scali, będzie grać odważnie, to Legia powinna jechać niczym walec. Zawsze może przytrafić się wpadka, ale nie można się na niej zatrzymywać. Mistrzom Polski nie brakuje indywidualności, które mogą przechylić szalę wygranej na jej korzyść nawet na początku meczu. Legia nie zachwyca, bo każdy wyobraża sobie Legię ofensywną i dominującą. Siłą drużyny są ci, którzy od lat występują przy Łazienkowskiej. Jędrzejczyk czy Kucharczyk przeżyli w stolicy wiele, potrafią wiele wziąć na siebie, utożsamiają się z klubem. Legia żeby się odbić, musi razem stanąć na barykadzie. Inna sprawa, że nawet to, wspólna walka, nie zawsze może wystarczyć. Mówimy jednak o drużynie, która ma dobrych jakościowo zawodników, wręcz najlepszych w Ekstraklasie. Myślę, że mecz z Miedzią może być przełomowy - dodaje Ojrzyński, który pracę szkoleniową zaczynał od prowadzenia juniorów ekipy „Wojskowych”. 

Legia jest w napięciu. Zawodnicy mistrzów Polski mierzą się ze sporą dawką bodźców, często krewkich, pełnych pasji. Pozostaje pytanie, jak długo legioniści mogą być pod prądem lub znajdować się w stanie silnych emocji. Te najlepiej pokazywały reakcje po porażce z Lechem. - Zdecydowanie nie - mówi Abramowicz pytana o to, czy napięcie w zespole można utrzymać przez długi czas. - Sportowcom często towarzyszy napięcie i silne stany emocjonalne. Pojawiają się w związku z odpowiednim wykonaniem zadań. Jest też kwestia odpowiedniego pobudzenia sportowego, treningu. Wszystko w sporcie mistrzowskim wiąże się z naruszaniem i przekraczaniem granic komfortu. Trudno utrzymać taki stan przez dłuższy czas. To bardzo eksploatujące na płaszczyźnie emocjonalnej, a z czasem fizycznej - dodaje psycholog sportu.

- Agresywne zarządzanie zawodnikami może przynieść efekt. Sądzę jednak, że to metoda na chwilę, choć wszystko zależy od celu. W przypadku mistrzostwa Polski może się udać, może to również przynieść mocniejszą pozycję trenerowi. Sa Pinto podniósł drużynę jesienią, obciążenia na treningach były na niezłym poziomie. Widać, że mistrzowie Polski dobrze biegają, choć niektórzy twierdzą, że jest inaczej. Nie zgadzam się z tym. Kłopot jest brak zwycięstw. Można się również zastanawiać nad kwestią komunikacji, bo nie słyszy się o tym wśród liderów rozgrywek. Krótkotrwałość potrafi działać w futbolu zwłaszcza, gdy ma się dobrych zawodników, a tak jest z Legią. Inna sprawa, że mamy w lidze cztery kluby i trenerów, gdzie widać długofalowość. Myślę o Jagiellonii i Mamrocie, Cracovii i Probierzu, Piaście z Fornalikiem oraz Lechii ze Stokowcem, gdzie następuje stabilizacja - dodaje Podoliński.

Z czego wynika postawa Sa Pinto i sposób w jaki przedstawia się środowisku i kibicom poprzez media? - Nie nazwałabym tego objawem trenerskiej słabości. Może to sygnał  niewielkich zasobów? Czasami braku pewności siebie? Niewielkiego poczucia własnych kompetencji? Nie są to zachowania konstruktywne. Nie powodują też, że grupa odpowiednio funkcjonuje. Zwiększające się napięcie nie sprzyja skuteczności wykonania sportowego - twierdzi Abramowicz. Co może powodować długotrwałe utrzymywanie się w oblężonej twierdzy? - Może nastąpić eksplozja emocji w trakcie wykonania sportowego. Może to być również konflikt w kulminacyjnym momencie, a także pogorszenie formy. Zawodnicy doświadczający takiego napięcia, są w dużym stresie, a to sprzyja zwiększeniu ryzyka pojawienia się kontuzji przeciążeniowej. Na sytuacje trudne, organizm potrafi odpowiedzieć fizjologicznie - zauważa Abramowicz. 

- Legii potrzebna jest jedność: sztabu, zarządu i piłkarzy. Musi być zaufanie między stronami, ale musi być do tego drużyna. Trudne momenty potrafią scalać. Trzeba być mocnym i mądrym, by przekuć porażki w falę wygranych. Przed nami wciąż czternaście kolejek, wiele może się wydarzyć. Każdego stać jeszcze na serię porażek, jak i zwycięstw. Jestem przekonany, że wiele będzie się jeszcze działo - kończy Ojrzyński. Po dwóch porażkach w lidze, legioniści zmierzą się w piątek z Miedzią Legnica w ramach 24. kolejki rozgrywek. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 20:30. Wtedy pojawi się kolejna szansa obserwacji twarzy mistrzów Polski, jak i ich trenera. 

Polecamy

Komentarze (181)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.