Legia - Podbeskidzie 3:0 (1:0) - Duda czyni cuda
01.03.2015 17:30
Relacja na żywo - kliknij tutaj
Po sześciu meczach bez wygranej, spotkanie z Podbeskidziem Bielsko-Biała miało być przełamaniem dla podopiecznych trenera Henninga Berga, którzy w ostatni czwartek odpadli z europejskich pucharów. Norweg w stosunku do konfrontacji z Holendrami dokonał czterech zmian. Na boisku od pierwszej minuty nie pojawili się Łukasz Broź, Dossa Junior, Guilherme i Michał Kucharczyk. Ich miejsce na placu gry zajęli Bartosz Bereszyński, Inaki Astiz, Tomasz Brzyski oraz Adam Ryczkowski, dla którego był to siódmy występ w Ekstraklasie. Dla porównania, swój jubileusz w niedzielę obchodził Dusan Kuciak, który po raz setny stanął w bramce „Wojskowych” w starciu ligowym.
Przed meczem kibice z okazji Narodowego dnia pamięci „Żołnierzy Wyklętych” przygotowali wyjątkową oprawę. Jej elementem była sektorówka z wilkiem, wokół którego powiewały biało-czerwone flagi na kijach. Wspólnie z hasłem "Wśród cieniów nocy. W mroku drzew. Wezwani na ojczyzny zew" i odśpiewaniem hymnu narodowego dało to piorunujący efekt. W trakcie odpalono również race, które podświetliły oprawę i dopełniły obrazu całości. Potem przyszedł już czas na emocje piłkarskie, które dosyć szybko rozpoczęli legioniści, często będąc w posiadaniu futbolówki.
Warszawiacy przede wszystkim atakowali. Dobrze w środku pola spisywali się Tomasz Jodłowiec oraz Ivica Vrdoljak, którzy często stopowali akcje rywali. To właśnie pierwszy z wymienionych wykonał wiele pracy przy pierwszej bramce dla Legii, która padła w 12. minucie. „Jodła” przeprowadził świetny rajd, wpadł w pole karne i dograł do środka, gdzie stał Ryczkowski i bez problemu sfinalizował akcję. Miejscowi prowadzili, lecz nie ustawali w dążeniach do zdobycia kolejnego trafienia i to się udało - dosłownie dziesięć minut później. Kapitalnym dośrodkowaniem popisał się Brzyski, który znalazł pod bramką Michala Peskovicia Żyrę, a ten głową posłał futbolówkę do siatki. W drogę wszedł jednak arbiter, zdaniem którego skrzydłowy „Wojskowych” faulował w ofensywie…
W szeregach legionistów momentami brakowało zrozumienia, rzadko podania od kolegów dostawał Orlando Sa, który przez to był zupełnie niewidoczny. Podobnie było zresztą z Michałem Masłowskim, który mało rozgrywał piłkę i nie było go widać w ofensywie.
Bielszczanie nie ograniczali się jedynie do obrony, choć najlepsze szanse mieli po stałych fragmentach gry, które wykonywał eks-legionista Maciej Iwański. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego skupiali się na kontratakach i długich podaniach, lecz osamotniony w ataku Piotr Malinowski niewiele mógł zdziałać mając obok siebie pilnujących go stoperów Legii. Sam opiekun Podbeskidzia dopasował się klimatem do kibiców i ku pamięci „Żołnierzy Wyklętych” założył na ramię biało-czerwoną opaskę.
Do końca pierwszej połowy legioniści nie stworzyli sobie żadnych stuprocentowych sytuacji. Warszawiacy przeważali, choć celem na drugą połowę było podwyższenie prowadzenia, ponieważ jeden gol przewagi nigdy nie jest bezpieczny.
Najważniejszym wydarzeniem początku drugiej połowy był bez wątpienia powrót na boisko Ondreja Dudy, który od stycznia pauzował przez kontuzję. Słowak zastąpił na placu gry niewidocznego Masłowskiego. Nie minęły trzy minuty, a 20-latek wywalczył rzut karny. Wiele pomógł mu przy tym mocny strzał Ryczkowskiego, po którym Pesković wypuścił futbolówkę z rąk i po chwili sfaulował „Dudiego”. Do „jedenastki” podszedł były gracz MFK Koszyce i pewnie pokonał golkipera bielszczan.
Kibice powitali Dudę głośnym skandowaniem jego nazwiska, ale przez całe spotkanie głośno dopingowali całą drużynę. Legioniści prowadząc 2:0 grali jeszcze lepiej, z większym komfortem. Bielszczanie bardzo rzadko rozgrywali piłkę, przede wszystkim skupiali się na kontrach i próbach wymuszania błędów wśród warszawiaków. Nasi gracze byli jednak cały czas skoncentrowani i mieli piłkę przez ponad 70 procent czasu gry.
Legioniści dążyli do kolejnego gola. W pewnym momencie Żyro próbował nawet przelobować bramkarza z około 40 metrów, ale Pesković był na posterunku i złapał piłkę zmierzającą do siatki. Na kwadrans przed końcem meczu sam na sam z bramkarzem Podbeskidzia wyszedł wprowadzony za Ryczkowskiego Kucharczyk, ale skrzydłowy Legii był mocno naciskany przez defensora rywali i nie zdołał oddać dobrego strzału. Sam „KuchyKing” wprowadził wiele ożywienia do gry stołecznej ekipy i stwarzał spore zagrożenie.
Kiedy wydawało się, że nic sie już nie zmieni, piłke do bramki po zagraniu Michała Kucharczyka wpakował Orlando Sa. Tym samym legioniści przerwali serię sześciu meczów bez zwycięstwa. Kolejne spotkanie w czwartek. Warszawiacy zmierzą się wtedy na własnym obiekcie w rewanżowej konfrontacji Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław. Na terenie rywali padł remis 1:1.
Autor: Piotr Kamieniecki
Legia Warszawa – Podbeskidzie Bielsko Biała3:0 (1:0)
Ryczkowski (13. min.), Duda (54. min.), Sa (90. min.)
Żółte kartki: Bereszyński (Legia) - Śpiączka, Sokołowski (Podbeskidzie)
Legia: Kuciak – Bereszyński, Rzeźniczak, Astiz, Brzyski – Żyro, Vrdoljak, Jodłowiec, Masłowski (51' Duda), Ryczkowski (70' Kucharczyk) – Sa
Podbeskidzie: Pesković – Sokołowski, Deja, Stano, Konieczny – Tomasik, Iwański (63' Korzym), Kolcak, Malinowski (46' Śpiączka), Adu Kwame (79' Pazio) – Chmiel
Sędzia: Paweł Gil
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.