Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 5:0 (4:0)
02.06.2013 14:56
- Zapis relacji tekstowej "na żywo"
- Pomeczowy komentarz trenera Urbana
- Pomeczowy komentarz trenera Levego
- Fotoreportaż z meczu i wręczenia medali
Na około godzinę przed meczem było jak w piosence. W tramwajach był tłok, na ulicach był tłok, bo kibice na Legię jechali. W połączeniu z długim weekendem, tuż przed meczem ulice w Warszawie były mocno wyludnione. A na trybunach komplet widzów, radosna atmosfera, kibice świętowali tytuł. Piłkarzy przywitał słodki szpaler ustępujących mistrzów Polski z Wrocławia. Kibice przygotowali super oprawę, była też pirotechnika, która opóźniła rozpoczęcie spotkania. Wszyscy byli ciekawi jak będzie wyglądał skład Legii, bo kończą się kontrakty i kariery części legionistów. Ostatecznie w pierwszej jedenastce znalazł się Dickson Choto, na ławce na swój udział czekali Michał Żewłakow i przede wszystkim Danijel Ljuboja. Artur Jędrzejczyk sprzedany do ligi rosyjskiej nie znalazł się w meczowej osiemnastce.
Od początku mecz był bardzo żywy. Pierwszy sygnał do ataku dała Legia, Śląsk groźnie kontratakował i trzeba przyznać, ze był bliższy objęcia prowadzenia. Wymiana ciosów trwała do 13. minuty, gdy do siatki, z dogrania Michała Kucharczyka, trafił Marek Saganowski. Już dwie minuty później po szybkiej kontrze i dzięki przytomności Jakuba Koseckiego „Sagan” podwyższył na 2:0. Legia zaczęła grać wyraźnie lepiej. Po nieco ponad pół godzinie Saganowski skompletował klasycznego hat-tricka wykorzystując rzut karny po faulu na Koseckim. Widząc co się dzieje trener Levy zmienił Mateusza Cetnarskiego i wpuścił na murawę Przemysława Kaźmierczaka. Ale Legia nadal stwarzała sobie okazje, z których najlepszą zmarnował Miroslav Radović. Serb zrehabilitował się kilkanaście sekund później, idealnie wykładając piłkę Kucharczykowi i Rafał Gikiewicz został pokonany po raz czwarty. Do przerwy koronacja Legii przez ustępujących mistrzów Polski była okazalsza, niż ktokolwiek mógł przypuszczać.
Drugą połowę Legia rozpoczęła od zmiany borykającego się z urazem Jakuba Rzeźniczaka na Bartosza Bereszyńskiego. Goście dokonali także zmiany - Krzysztofa Ostrowskiego zmienił Mariusz Pawelec. Legia nie zwalniała tempa. Co kilka minut stołeczna jedenastka stwarzała sobie kolejne sytuacje bramkowe i po godzinie zrobiło się 5:0. "Do trzech razy sztuka", mógłby powiedzieć Miroslav Radović, który był autorem tej bramki, a podawał szalejący tego dnia Kosecki. Bramkę świętowano kołyską dla nowonarodzonych bliźniaków „Rado”, a strzelec świętował ją z Ljuboją. A sam Ljuboja wszedł na ostatnie 20 minut zmieniając Saganowskiego. Na ostatni kwadrans trener Urban za Choto wpuścił też Żewłakowa. Na boisku Legia nadal miała przewagę, ale stopniowo ataki słabły i wszyscy szykowali się na to, co miało nastąpić już po meczu. Wynik 5:0 jest pięknym podsumowaniem bardzo owocnego sezonu. Miejmy nadzieję, że uda się uzupełnić braki kadrowe z nawiązką i mimo wszystko dostaniemy się do fazy grupowej Ligi Mistrzów.
autor: Jerzy Zalewski
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 5:0 (4:0)
Saganowski (13., 15. i 32. min. - k.), Kucharczyk (39. min.) , Radović (62. min.)
Żółta kartka: Kosecki (Legia) oraz Ł. Gikiewicz i Socha (Śląsk)
Legia: Kuciak - Rzeźniczak (46' Bereszyński), Choto (78' Żewłakow), Astiz, Brzyski - Kucharczyk, Jodłowiec, Radović, Furman, Kosecki - Saganowski (72' Ljuboja)
Śląsk: R. Gikiewicz - Socha, Grodzicki, Kokoszka, Ostrowski (46' Pawelec) - Sobota, Cetnarski (34' Kaźmierczak), Mila (66' Patejuk), Stevanović, Ćwielong - Ł. Gikiewicz
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.