fot. Marcin Szymczyk

List od Czytelnika: Mladenović nie jest jedynym winnym

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

04.05.2023 15:10

(akt. 04.05.2023 15:12)

Nie milkną echa finału Pucharu Polski, a zwłaszcza wydarzeń do jakich doszło po ostatnim rzucie karnym. Na skrzynkę redakcyjną swój komentarz w tej sprawie przysłał jeden z Czytelników.

Minęły ledwie dwa dni od najważniejszego meczu w Pucharze Polski, a kurz po spotkaniu jeszcze nie opadł. Mam wrażenie, że głównie dlatego, że triumfatorem obecnej edycji została Legia Warszawa, co jak wiadomo wywołuje poruszenie w całej piłkarskiej Polsce. Jeśli jeszcze robi to grając niemal całe spotkanie o jednego zawodnika mniej, po tym jak Yuri Ribeiro obejrzał zasłużoną czerwoną kartkę po faulu na Franie Tudorzem jeśli wspomnimy, że przez defensywną postawę w meczu zawodnicy Kosty Runjaicia nie oddali nawet celnego strzału - poziom frustracji rywali może być bardzo duży. Echa meczu nie mijają również z mniej sportowego powodu. Do wyjątkowo nieprzyjemnej sytuacji doszło tuż po rzucie karnym, który obronił Kacper Tobiasz. W ferworze radości do stojących na środku boiska zawodników Rakowa pobiegł Filip Mladenović, trącając przy tym Wiktora Długosza. Później sekwencja zdarzeń jest w pełni znana. Zawodnicy Legii przebiegli przy ławce rezerwowych Rakowa, gdzie Mladen początkowo został kopnięty, by później uderzyć dwóch zawodników z Częstochowy, którzy pobiegli za nim niemal pod sektor zajmowany przed kibiców Legii. Gdziekolwiek Mladen będzie grał w przyszłym sezonie, będzie musiał odbyć karę jaką wymierzy Komisja Dyscyplinarna PZPN. Karę zasłużoną, bo takich zachowań nie powinno być na arenie sportowej. Nie mniej nie jest jedynym winnym tego co zaszło po końcowym gwizdku.

PRESJA NA SĘDZIACH

Na konferencji przed finałem trener Marek Papszun odniósł się do obsady sędziowskiej, wskazując, że nie jest zadowolony z tego, iż arbitrem najważniejszego meczu Pucharu Polski został Piotr Lasyk. Niby nie zrobiło to na mnie większego wrażenia, bo wiadomo, że trenerzy często lubią uderzać w tony psychologiczne, wywierając presję na wszystkich tylko nie na swoich zawodnikach. Początek spotkania i los szczęścia (po meczu można określić jako nieszczęścia) dla Marka Papszuna – czerwona kartka dla Ribeiro i autostrada do zdobycia trofeum. Tak mogłoby się wydawać. W tym momencie jakby załamał się plan taktyczny na Legię. Podopieczni Kosty musięli się cofnąć i murować, by być w grze i liczyć na cud. I w tymże momencie ławka Rakowa wpadła na genialny plan, że skoro Lasyk szybko wyjął czerwoną kartkę (po podpowiedzi VAR) zawodnikowi Legii, to zamiast grać w piłkę, będą starać się prowokować legionistów. Nie pomogły też decyzje sędziego, który w pierwszej połowie rozdawał kartki na lewo i prawo tracąc kontrolę nad spotkaniem. O tym wspominał Kosta Runjaić na pomeczowej konferencji mówiąc, że sztab Rakowa reagował na każdą decyzję sędziego wybiegając ze strefy, co spotkało się również z reakcją szkoleniowca Legii. Na główny cel prowokacji powędrował Josue, który jest znany ze swojego burzliwego boiskowego charakteru. Następnym był Filip Mladenović mający równie szybki lont. Trzecim z muszkieterów był nie kto inny jak Artur Jędrzejczyk co widać było doskonale, gdy blokując Iviego, ten drugi wpadł w plecy “Jędzy” i wyraźnie szukał spięcia. Wszelkie starania Hiszpana były skwitowane uśmiechem z lekką nutą zażenowania. Taktyka kompletnie nie wypaliła. Trener Marek Papszun również po spotkaniu był zły na Piotra Lasyka za jego boiskowe decyzje, które działały na korzyść... Rakowa. To piłkarze z Częstochpwy powinni kończyć w dziesięciu, po faulu Arsenicia na Rosołku, na drugą żółtą kartkę, z której Lasyk się nie wybroni. To Piasecki nie dostał zółtej kartki po faulu taktycznym na Kapustce, mimo, że za podobny faul chwilę później Rafał Augustyniak otrzymał napomnienie. Liczba i rodzaj fauli Stratosa Svarnasa również skłania do pytania, czemu ten nie otrzymał żółtego kartonika?

ZMIANA STADIONU FINAŁU PUCHARU POLSKI

Do ciekawych głosów doszło dzień po meczu. Otóż rzecznik prasowy Rakowa zamieścił sondę na Twitterze, co do miejsca rozgrywania finału Pucharu Polski.

 

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że częstochowski klub ma mocne lobby chociażby w spółce Ekstraklasa. Pokazała to sytuacja z przepisem o młodzieżowcu, za którym lobbował Raków. Klub z Częstochowy szybko wszedł na top bez odpowiedniego zaplecza z infrastrukturą jak i akademią. Dodatkowo sam przepis na sezon 2022/2023 z limitem minut dla młodzieżowców wszedł całe 4 dni przed startem ligi, co wywołało chaos pozostałych w klubach. Wszyscy mamy w pamięci też wyjątek jakim było skrócenie kary, a dokładnie zawieszenie jednego meczu dla Frana Tudora za bezpośrednią czerwoną kartkę w meczu ekstraklasy z Wartą Poznań za uderzenie rywala. Regulamin wskazuje 3 spotkania, ale zawodnik może wnioskować o skrócenie/zawieszenie kary. Tak zrobił i Komisja Ligi odniosła się do tego pozytywnie. Było to dość duże zaskoczenie, ponieważ organ ten nie robi wyjątków. Nie chciałbym by klub bez odpowiedniego stadionu na mecze w europejskich pucharach chciał dyktować warunki rozgrywania spotkań w Polsce. Finał Pucharu Polski, niezależnie kto w nim będzie grał, zawsze powinien być rozgrywany na Stadionie Narodowym w Warszawie, najważniejszym obiekcie piłkarskim w Polsce. Tu mecze eliminacyjne gra reprezentacja i tu musi być rozgrywany Puchar Polski. Finał jest nagrodą dla piłkarzy za wysiłek jaki włożyli, by grać właśnie na Narodowym, na obiekcie, gdzie nie każdy może zagrać. Stadion Śląski jest areną lekkoatletyczną, za chwilę Ekstraklasa zniknie zapewne z Wrocławia i Gdańska, ale areny te nie są w żaden sposób wyjątkowe.

POKORA

Wracając do kary zachowanie Mladenovicia. Zachowanie Serba nie wzięło się z niczego. Zawodnicy Rakowa skupili się na prowokacjach, przepychankach zamiast na grze w piłkę nożną będąc w przewadze. Filip przekroczył granicę, ale gracze Marka Papszuna, w tym on sam, są ostatnimi którzy mogą mówić o braku klasy. Być może będzie to dla nich nauczka by bardziej skupiać się na aspektach piłkarskich mając wszelkie narzędzia po swojej stronie, zamiast szukać zaczepek i prowokacji. To wszystko obróciło się przeciw nim w tym konkretnym spotkaniu. Przez pasmo sukcesów obok Jasnej Góry wyrosła dużo większa góra zwana – ego. Bartosz Nowak po meczu powiedział, że Legię może boleć Raków. Fran Tudor mówiący, że nie wie skąd takie zachowanie Mladenovicia, bo przecież nikt go nie prowokował. Może gdyby mecz nie oglądało ponad 40 tysięcy kibiców na stadionie i pewnie kilka milionów przed telewizorami, to można byłoby w to uwierzyć. Samemu Markowi Papszunowi życzę powrotu do zdrowego rozsądku. Szkoda byłoby iść w buty trenera, o którym częściej będzie się mówiło, że jest niepokorny niż utalentowany. Warsztat i charyzmę ma. Nie warto rozmieniać się na drobne. Życzę więc przyszłym mistrzom Polski przede wszystkim pokory, bo regularnie jest ona życzona nam – legionistom.

Autor. Kuba Grzeszkowski

Polecamy

Komentarze (52)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.