Łukasz Broź: W Warszawie aż chce się żyć
02.05.2014 08:55
- Jak dostajesz szansę, to nie masz prawa powiedzieć, że nie wytrzymasz 90 minut, bo w tygodniu nie przykładałeś się do treningów wiedząc, że raczej usiądziesz na ławce. W ogóle sobie nie wyobrażam, że ktoś może w taki sposób myśleć. Nie jestem osobą, która się obrazi, załamie, bo nie ma miejsca w składzie. Wcześniej czy później przyjdzie szansa, wtedy trzeba pokazać, udowodnić, że nie jest się gorszym. Pewnie, że jestem wkurzony, bo chcę grać. Normalna reakcja w przypadku jakiegoś niepowodzenia. Dlatego cały czas muszę pracować z tak, jakbym miał wystąpić od pierwszej minuty.
W czerwcu minie rok odkąd trafił pan do Legii. Jaka ona jest?
- Duża, mocna... Tak naprawdę, to bardzo fajny klub, w którym dobrze się czuję. I rozkręcam, co już mówiłem. Moja rodzina też nie narzeka, a żona ostatnio mówi, że nie wyobraża sobie, abyśmy wyprowadzili się z Warszawy, tak się jej podoba. To teraz jestem pod presją, bo muszę zrobić wszystko, abyśmy zostali na dłużej. (Broź ma jeszcze rok kontraktu i opcję przedłużenia o 12 miesięcy, o ile rozegra 70 procent meczów - przyp.red.)
Czyli ta Warszawa nie taka straszna jak ją malują?
- Przed przyjazdem słyszałem od wielu osób, że za duża. Jak się ją pozna, gdy człowiek zaczyna się orientować, wie, jak wrócić do domu, to wyjdzie z pracy i za kwadrans jest w mieszkaniu. Naprawdę chce się tutaj żyć.
Wyobraża sobie pan, żeby Legia nie obroniła tytułu mistrza Polski?
- Nie ma dla nas innej opcji, niż mistrzostwo. Tylko my sami możemy sobie w tym przeszkodzić.
Zapis całej rozmowy z Łukaszem Broziem na stronach "Przeglądu Sportowego".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.