News: Maciej Murawski: Legia gra najlepszą piłkę w Polsce

Maciej Murawski: Berg powinien nadal pracować

Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

24.05.2015 15:15

(akt. 04.01.2019 12:41)

- Henning Berg, nawet jeśli nie zdobędzie mistrzowskiego tytułu, powinien nadal pracować przy Łazienkowskiej. Nowy system rozgrywek trochę wypacza tabelę. Gdyby nie ten podział punktów, Legia byłaby liderem. Nagle okazuje się, że jeden miesiąc jest ważniejszy niż cały rok, a to mi się nie podoba. Grajmy 37 spotkań, ale nie odejmujmy punktów po trzydziestu kolejkach. Jeżeli komuś brakuje emocji, to niech idzie do kasyna i postawi pieniądze na czerwone bądź czarne. Piłka nożna przede wszystkim musi się bronić jakością gry - powiedział w rozmowie z Legia.Net Maciej Murawski.

Henning Berg w mediach cały czas chwali swoich piłkarzy. Czy te wypowiedzi nie usypiają legionistów? Piłkarze nie są przypadkiem zbyt pewni siebie?


- Dziewięćdziesiąt procent trenerów stara się rozłożyć parasol ochronny nad głowami swoich zawodników. W piłce nożnej presja jest ogromna. Szczególnie, gdy jesteś zawodnikiem Legii Warszawa. Oczekiwania wobec ciebie są bardzo duże, a to powoduje, że niektórzy zawodnicy mogą czuć się niekomfortowo. Wtedy, jeżeli losy zespołu nie układają się, presja jest jeszcze większa. W takiej sytuacji krytyka od strony szkoleniowca spowodowałaby prawdopodobnie jeszcze gorszą atmosferę w szatni. Myślę, że Henning Berg kiedy prywatnie rozmawia z zawodnikami, pewnie wyjaśnia im co można zrobić lepiej lub pokazuje gdzie popełniają błędy. Natomiast na zewnątrz solidaryzuje się drużyną i jej zawodnikami.

 

Czy zwycięstwa Legii nad Jagiellonią i Pogonią mogą uskrzydlić piłkarzy z Warszawy?


- Zawsze wygrana dodaje pewności siebie. Natomiast nie wiem, czy akurat zwycięstwo z Jagiellonią, w tak skomplikowanych okolicznościach spowoduje, że nagle Legia zacznie grać zdecydowanie lepiej. „Wojskowi” nie wygrali trzy lub cztery do zera. Remis utrzymywał się przecież do końcowych minut.

 

Sama Jagiellonia nie ma już szans, aby sięgnąć po tytuł?


- Nie, dlaczego? Ciągle mogą zdobyć dziewięć punktów. W naszej lidze każdy może wygrać bądź przegrać z każdym. Tutaj jeszcze nic się nie rozstrzygnęło. Natomiast Lech i Legia wyprzedzają Jagiellonię, a to ich stawia w lepszej sytuacji.

 

Pana zdaniem, sędziowie teraz będą ostrożniej gwizdać w spotkaniach Legii?


- Sędziowie cały czas starają się prowadzić spotkania jak najlepiej potrafią. Nie ma znaczenia czy "gwiżdżą" w starciach z Legią, czy z inną drużyną. Po prostu, czasami się mylą. Raz jeden zespół skorzysta, a innym razem drugi. Piłka nożna jest szybka i ciężko ocenić w niej niektóre sytuacje. My niejednokrotnie w powtórkach musimy pięć, sześć razy zobaczyć daną akcję, żeby wyrobić sobie opinię na temat tego wydarzenia. A arbiter ma ułamek sekundy, jest pod dużą presją. Nie zawsze podejmie właściwą decyzję. Nie uważam, iż wcześniej sędziowie w jakiś sposób faworyzowali Legię, a teraz będą prowadzić mecze w inny sposób. Będą się starać wykonywać swoją pracę należycie. Pomyłki zawsze będą się pojawiać. Raz są one bardzo widoczne, a czasem są to rzeczy mało istotne, które nie mają wpływu na wynik meczu.


Czemu Legia w rundzie wiosennej obniżyła poziom gry?


- Myślę, że najłatwiejszą odpowiedzią jest odejście najlepszego zawodnika z drużyny. Zawsze, jeśli klub opuszcza tak ważny piłkarz, zespół traci na wartości. "Rado" miał wielki wpływ na grę Legii. Pamiętajmy, że w pierwszych meczach, w tym roku kalendarzowym,  Legia musiała radzić sobie na trzech frontach. Zaczęli od ciężkiego spotkania w Lidze Europy z Ajaxem, później w Pucharze Polski mierzyli się ze Śląskiem Wrocław, a do tego dochodziła jeszcze polska liga. Nie było łatwym zadaniem to wszystko pogodzić. „Wojskowi” przegrali kilka spotkań i stracili trochę pewności siebie.

 

Kiedy mistrzowie Polski odpadli z europejskich pucharów, wciąż pozostawali w krajowych rozgrywkach. Drogę do finału na Stadionie Narodowym, mimo wszystko, prostszą miał Lech Poznań. Pojedynkował się przecież z drugoligowymi rywalami. Legia spotykała się z zespołami z Ekstraklasy, więc mieli trudniejsze zadanie. Trener Berg w pucharze często stawiał na optymalny skład. Może jedynie w rewanżowym starciu z Podbeskidziem dał odpocząć swoim graczom. To wszystko odbijało się potem w lidze. Skończył się sezon zasadniczy i okazało się, że Legia nie ma wielkiej przewagi nad pozostałymi zespołami. Rundę finałową legioniści zaczęli od porażki i zrobiło się bardzo nerwowo. Stres nigdy nie pomaga. Kontuzjowany jest też Dossa Junior, według mnie, najlepszy środkowy obrońca w polskiej lidze. Dodatkowo  sytuacja między trenerem Bergiem a Orlando Sa też nie wpływa pozytywnie na drużynę. Te elementy miały ewidentny wpływ na to, że Legia gra trochę poniżej oczekiwań.

 

Kto według pana zostanie mistrzem Polski?


- Chciałbym to wiedzieć. Patrząc na tabelę, największe szanse ma Lech. Czy to wykorzysta? Trudno przewidzieć. Różnice punktowe są tak małe, że wiele zespołów może powalczyć o tytuł. Przypuśćmy, że Lechia Gdańsk wygra z „Kolejorzem”. Doskoczy wtedy do nich na trzy oczka. Każdy klub będzie miał jeszcze do zdobycia dziewięć punktów. Nawet gdańszczanie mogą sięgnąć po mistrzostwo Polski.

 

Nowy system rozgrywek rozleniwił piłkarzy?


- Myślę, że pomieszał w głowach zawodników. Sezon zasadniczy nie jest traktowany poważnie, a powinien. W rundzie finałowej okazuje się potem, że niektórym drużynom brakuje kilku punktów, aby zrealizować swoje przedsezonowe cele. Spójrzmy na tabelę w grupie spadkowej. W tym momencie Korona Kielce ma jedno "oczko" przewagi nad Zawiszą. Jeśli nie podzielilibyśmy punktów, to Korona miałaby chyba z dziewięć punktów przewagi nad bydgoszczanami.

 

Nowy system rozgrywek, moim zdaniem, trochę wypacza tabelę. Zresztą gdyby nie ten podział, Legia byłaby liderem. Nagle okazuje się, że jeden miesiąc jest ważniejszy niż cały rok, a to mi się nie podoba. Grajmy 37 spotkań, ale nie odejmujmy punktów po trzydziestu kolejkach. Jeżeli komuś brakuje emocji, to niech idzie do kasyna i postawi pieniądze na czerwone bądź czarne. Piłka nożna przede wszystkim musi się bronić jakością gry. Nie zauważyłem, by frekwencja poprawiła się na stadionach. Mnie od początku dzielenie punktów po rundzie zasadniczej nie przypadło do gustu i prawdopodobnie tego zdania nie zmienię. W Hiszpanii nikt nie myśli o tym, aby zmodyfikować w ten sposób rozgrywki, ponieważ ktoś ma mało punktów albo ktoś ma ich za dużo. Takie sztuczne emocje nie są nam potrzebne.


Śląsk Wrocław w tym tygodniu grał z Lechem i Legią. Trener Tadeusz Pawłowski stwierdził, że „Wojskowi” są bardziej przewidywalni niż drużyna z Poznania. Ma pan podobne odczucia?

 

- Mam odczucie, że piłkarze Śląska zagrali zdecydowanie bardziej ambitnie z Legią niż z Lechem. Wrocławianie w konfrontacji z warszawiakami, byli wyjątkowo zmotywowani. Nie zgadzam się więc, że legioniści byli przewidywalni. W Poznaniu zaś trener Pawłowski zastosował jakiś eksperyment z Marco Paixao w środku pomocy, który nie wypalił. Jak się gra o mistrzostwo Polski, nie można tak kombinować. Jagiellonia na przykład lepiej zaprezentowała się w Poznaniu aniżeli w Warszawie. Najlepiej świadczy o tym fakt, iż Drągowski w meczu z „Kolejorzem”, poza dwoma łatwymi strzałami, nie miał nic do roboty. W stolicy za to był świetny i praktycznie jego interwencje, plus gra Pazdana, pozwalały "Jadze" remisować do 98. minuty. Odnosząc się więc do słów trenera Pawłowskiego, mam wrażenie, iż akurat Śląsk w meczu z Legią bardziej się starał w niż w pojedynku z Lechem.

 

Czy Lech i Legia są gotowe, by z powodzeniem grać w europejskich pucharach?


- Legia pokazała w poprzednim roku, że daje sobie rade w pucharach. Lechowi się to nie udało. Natomiast myślę, że „Kolejorz” jest teraz lepszy niż był. Dobra forma Ajaauriego spowodowała, że obrona jest stabilniejsza, a to daje jakieś nadzieje na przyszłość.

 

Jeżeli Legia nie zdobędzie mistrzostwa Polski, powinna zwolnić Henninga Berga?


- Czy Manchester United gdy nie zdobywał mistrzostwa, to zawsze zwalniał Fergusona? Legia musi więc odpowiedzieć sobie na pytanie czy posiada trenera, który gwarantuje rozwój klubu i piłkarzy. Jeżeli mają odpowiedniego szkoleniowca, wynik końcowy zazwyczaj będzie dobry. Natomiast to jest sport, różne rzeczy mogą się wydarzyć. Czasami towarzyszy komuś szczęście, a innym razem go po prostu brakuje. Jeżeli „Wojskowi” mogliby sprowadzić trenera, który odmieniłby ich grę, wtedy nawet po zdobyciu mistrzowskiego tytułu, można dokonać zmian. Nie tylko końcowy wynik powinien decydować o tym, czy dany szkoleniowiec nadaje się do pracy. Nie jestem fanem tego, żeby co chwilę zmieniać trenerów. Nie podobało mi się pożegnanie Jana Urbana. Tak też nie podoba mi się to, że trener Berg jeszcze niczego nie przegrał, a już paręnaście razy media próbowały go zwolnić.

 

Niech Norweg spokojnie pracuje. Jakiekolwiek decyzje powinny być podjęte wtedy, jeśli za kadencji Berga klub przestanie się rozwijać. Piłka nożna ma to do siebie, że jest tylko jeden zwycięzca. Trzeba szanować fakt, iż ktoś inny może po prostu z tobą wygrać. Dlatego uważam, że Berg, nawet jeśli nie zdobędzie mistrzowskiego tytułu, powinien dalej pracować przy Łazienkowskiej. Myślę, że szkoleniowiec bardzo chciał, aby Radović został, ale nie miał na to żadnego wpływu. Z "Rado". Legia miałaby o wiele większe szanse w dwumeczu z Ajaxem i na sukces w lidze.

Polecamy

Komentarze (50)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.