Maciej Rosołek Lech Poznań - Legia Warszawa 1:2
fot. Marcin Szymczyk

Maciej Rosołek: Mamy jeszcze coś do zrobienia

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: TVP Sport

12.05.2024 20:01

(akt. 13.05.2024 02:42)

– Najważniejsze, że zdobyliśmy bardzo istotne trzy punkty. Wielka szkoda, że nie powalczymy już o mistrzostwo, ale mamy jeszcze coś do zrobienia – mówił w TVP Sport, po wygranej z Lechem w Poznaniu (2:1), napastnik Legii, Maciej Rosołek.

– Powrót do podstawowego składu nie okazał się dla mnie zaskoczeniem. Od początku tygodnia trenowaliśmy różne warianty taktyczne i dało się domyślić, jak będzie wyglądała wyjściowa jedenastka, więc byłem przygotowany. Pracuję, daję z siebie wszystko na każdych zajęciach, by pomagać drużynie. Mam nadzieję, że to się udało.

– Dobrze się czuję. Wiadomo, że w tym sezonie pojawiały się momenty, w których nie wyglądało to najlepiej, na pewno nie pomagały mi zmarnowane sytuacje. Zebrało się trochę rzeczy, nasze wyniki też nie były najlepsze. Doszło do chwili, w której nie było łatwo, ale mogę polecić wszystkim zawodnikom, którzy mają taki problem, by np. skorzystać z pomocy psychologa sportowego. Niedawno zacząłem taką współpracę i uważam, że to pomaga. Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.

– Pasuje mi system z dwójką "dziewiątek". Wcześniej, u trenera Kosty Runjaicia, czasami grywałem na "dziesiątce". Zawsze mówiłem, że jestem wszechstronnym zawodnikiem, ale najbardziej naturalnie czuję się z przodu. Duet napastników to dodatkowy plus. W niedzielę wystąpiłem z Markiem Gualem, mogliśmy współpracować, pomagać sobie nawzajem. Myślę, że było to widać zarówno w Poznaniu, jak i we wcześniejszych meczach, z udziałem innych snajperów.

– Trzeba zasuwać z przodu, u trenera Runjaicia również, ale za jego kadencji mieliśmy trochę inną specyfikę gry. Myślę, że było widać po statystykach, że bardziej graliśmy atakiem pozycyjnym, mieliśmy więcej posiadania i podań. Obecnie bazujemy w dużej mierze na intensywności i wysokim pressingu. Z naszych wniosków wynikało, że kiedy próbujemy się cofać i bronić wyniku, to zazwyczaj wtedy tracimy bramki. A jak fajnie funkcjonuje wysoki pressing i każdy stara się odebrać piłkę, to przeciwnicy nie mogą nam nic zrobić. Myślę, że w niedzielę też tak było. W pierwszej połowie wszyscy grali intensywnie i gospodarze mieli kłopoty, by nam zagrozić z akcji. Po przerwie brakowało nam nieco sił, troszkę się cofnęliśmy, a Joel Pereira strzelił bardzo ładnego gola. Niestety, znowu nie zachowaliśmy czystego konta.

– Nieuznany gol Pawła Wszołka z powodu mojego faulu? Stykowa sytuacja, jestem w stanie zgodzić się z interpretacją sędziego. Mamy kursy z arbitrami, którzy mówią, że każdy stempel to faul. Chciałem się zastawić i przepuścić piłkę, Afonso Sousa wsadził nogę na wślizgu, poczułem kontakt – na początku myślałem, że wszystko będzie OK, ale jak zobaczyłem, że pan Szymon pokazał znak VAR-u, to przeczuwałem, że pewnie odgwiżdże przewinienie.

Polecamy

Komentarze (39)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.